chapter 9

1.1K 112 40
                                    

Cisza...

W otchłani pożerającej ciszy, w ciemnym niczym wrota piekieł lesie wędrował czarnoksiężnik, Dabi. Oświetlał swą drogę modrym ogniem wytwarzanym przez jego ciało, a dotychczasowo zielone liście, przybrały błękitny kolor. Jego ręce wciąż były pokryte czerwoną, lecz wyschniętą już krwią oszusta. Wciąż był wściekły za stracony czas, poświęcony na walkę z podróbą śmierci.

Szelest liści i trzask łamanych gałęzi odbijał się echem po całym lesie. W sercu lasu znajdywało się ogromne drzewo. Wierzba. Płacząca wierzba. Jej zwisające wicie podświetlały się lekko na purpurowy kolor i tak naprawdę w całym lesie, tylko tam było jasno.
Owa wierzba była strzeżona przez mrocznego strażnika o kruczej głowie w czarnym nakryciu. Drzemała w nim niebezpieczna bestia, która pośród mroku zabija wszystko co napotka na swej drodze, a przy świetle jest niczym nic nie szkodliwy motyl. Oczy ma jasne jak ogień, a kiedy ta przerażająca bestia ryknie, słychać ją w całym lesie, poprzez odbijające i rozmnażające się echo. A dlaczego tak strzegł tej wierzby? Ponieważ była ona źródłem kryjówek. Tak, kryjówek. W owym pniu drzewa, znajduje się ogromna dziura. Wręcz jaskinia. Jest tam głęboko i ciemno. Tak samo ciemno jak ten las. Idealne miejsce dla złoczyńców, ponieważ jeśli wejdą tam razem - bądź osobno, nikt ich nie znajdzie, dopóki uciekinierzy nie wyjdą z kryjówki.

Ale...

Jak dostał się tam Dabi?...

Oczywiście zaatakowała go krwiożercza bestia, jednakże dla czarnoksiężnika było to nic, ponieważ odstraszył ją falą błękitnego i jasnego ognia. Kiedy potwór skrył się w mroku swego właściciela, brunet ponownie potraktował kruczo-głowego ogniem, a następnie zostawiając ledwo żywego samego, na pastwę losu.

Ale dlaczego Dabi tam zmierzał? Gdyż uważał, że tam może się znajdywać śmierć.

Czarnoksiężnik był inteligentny, ale... zapomniał o śmierci.

Nagle, brunet poczuł na swych barkach czyjeś ciepło. Ciepło owijanego wokół jego szyji ramienia od tyłu, po czym wyczuł jak obca ręka lekko zaciska się na szyji bez jednego palca. Nie miał czasu, aby zareagować gdyż stało się to bardzo szybko, a wkrótce usłyszał znajomy, zimny głos dochądzący zza jego pleców, z bliskiej odległości.

"No hej przystojniaku~" – mruknął stojący na palcach za czarnoksiężnikiem Shigaraki. W jego głosie wyraźnie można było wyczuć obrzydenie.

"O, czyżby znowu jedna z podrób śmierci? Chcesz powtórkę z rozgrywki?" – zaśmiał się, a potem nagle usłyszał jeszcze jeden, ten sam głos, tylko że z przodu.

"Ale brzydal..." – szepnął drugi pan śmierć, stojący z przodu, przed Dabim. Trzymał ostry nóż, którym klon niebieskowłosego mężczyzny wcześniej walczył. Oczywiście trzymał nóż również bez jednego palca. Obydwoje mieli te same ubrania i kaptury zasłaniające ich twarze.

"Co do?!-" – wydukał zdezorientowany czarnoksiężnik.

"To ty mnie wcześniej pobiłeś." – powiedzieli obydwoje mężczyźni w tym samym czasie. – "bolało..." – wysyczęli razem.

"...Czego chcecie?! Znaczy.. chcesz?" – warknął brunet, który starał się rozluźnić uścisk śmierci stojącego za nim.

"Jestem tylko jeden." – rzekł czerwonooki z nożem w ręku.

Nie wiedząc co powiedzieć, zmieszany Dabi w końcu zapytał – "Okej... emm.. Po co zasłaniasz swoją twarz? Boisz się, że jesteś aż taki brzydki, że pomimo twojej niebezpiecznej mocy, ukazując swą twarz, ludzie przestaną się bać, tylko zaczną się śmiać?" – zadrwił turkusowooki, co bardzo nie spodobało się niebieskowłosemu i tylko pociaśnił uścisk na pokrytej bliznami szyji bruneta.

"Nie oceniaj książki po okładce..." – mruknął Shigaraki trzymający w dłoni nóż bez jednego palca.

Czarnoksiężnik był widocznie zestresowany aktualną sytuacją. W końcu miał doczynienia z samym panem śmiercią.

"Idziesz z nami.." – warknął czerwonooki, stojący przed brunetem.



■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■
Omygy, ale to jest pomieszane.
Ale dlatego mam dla was challenge. Zgadnijcie który z tych dwóch "Shigarakich" jest tym prawdziwym, a który to Toga ^^
Piszcie w komentarzach

Shigadabi || Fantasy AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz