chapter 18

737 60 23
                                    

Światło przebijające się przez gęste korony drzew padły na twarz bladego od utraty krwi piegowatego chłopca o zielonych włosach. Izuku leniwie zmrużył, po czym zasłonił swe oczy ręką. Chłopak przekręcił sie na bok, a następnie wypluł porcję krwi zmieszaną ze wcześniejszym posiłkiem. Midoriya podniósł się na wciąż trzęsących się ramionach i rozejrzał sie dookoła. Różowa zaklinaczka smoków leżała zaraz obok niego. Jej skóra... nie była już tak różowa jak była wcześniej. Chłopak spanikował i szybko przyłożył ucho do jej noska. Na szczęście jeszcze żyła. Ale była tak bardzo ranna, że nie wiadomo było, czy się z tego wyliże... Potem zielone oczy zauważyły leżących pod drzewem Kirishimę, Ochaco i Yaoyorozu, a obok nich.. klękał Bakugou, który widać ustawił tam wcześniej ową trójkę.

"K-Kacchan?.." - wydukał niższy.

Blondyn spojrzał na niego i wskazał palcem na Minę. Na pewno chodziło mu o to, aby przenieść ją pod drzewo, do tej trójki. Midoriya wstał i posłusznie złapał Ashido pod ramionami, po czym zaczął ciągnąć w kierunku Katsukiego.

"J-Jest z nią ź-źle Kacchan.." - powiedział cicho.

"Tsk. Z wszystkimi jest źle." - warknął.

"Nic ci nie jest?"

"Kilka zadrapań. Ten głupi czerwony gad w ostatniej chwili się na mnie rzucił, aby mnie uratować."

"Powinieneś był mu być wdzięczny.."

"...."

Ponownie zapadła cisza. Izuku jedynie zbierał rannych. Przyciągnął do reszty grupy rannego Tokoyamiego, a Bakugou zrobił to samo z księciem Todorokim, który już podczas drogi zdążył się ocknąć.

"Co sie stało?" -spytał zdezorientowany Shouto, rozglądając się dookoła, podczas gdy blondyn ciągnął go w kierunku grupy.

"Domyśl się mieszańcu.." - mruknął czerwonooki.

No i poraz drugi zapadła cisza. Po ustawieniu pod drzewem wszystkich rannych, jakich dało się odnaleźć, zielonowłosy chłopak westchnął głośno i zaczął nad czymś rozmyślać.

"Hmm... Powinniśmy jak najszybciej wracać. Im dłużej nic nie bedziemy robić, jedno z nich może odejść..."

"Tak, ale w którą stronę mamy iść? Zresztą nie przeniesiemy całej tej grupy. Musimy wziąć najbardziej... żywych." - odrzekł blondyn.

"Nie ma takiej nawet opcji! Ja nie zostawiam ludzi w potrzebie!" - krzyknął zielonowłosy.

"W takim razie, jak ty sam również LEDWO żyjesz, użyj tej swojej mocy i przenieś ich wszystkich! Połamania nóg! I ramion zresztą też." - prychnął czerwonooki.

Zanim Izuku zdążył coś odpowiedzieć, Todoroki był pierwszy i przerwał te mało istotne kłótnie.

"Ej. Zauważyliście, że nie ma tutaj Iidy?"

"..."

"O cholera.."

"M-Myślicie, że napastnicy go p-porwali?"

Shigadabi || Fantasy AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz