chapter 17

727 71 76
                                    

"Dokąd idziesz, brzydalu?" - spytał swym znudzonym i głębokim, skrywającym wiele tajemnic głosem brunet.

Wraz z Tomurą, Himiko oraz czarnomglistym wędrowali ciemnym lasem. Tym razem nie była ich czwórka, a piątka, gdyż u boku blondyny poczłapywał inny wysoki mężczyzna. Jego twarz zasłaniała maska o szarych i czarnych kolorach. Resztę ubioru posiadał normalną, a to sprawiało, że wyglądał bardzo specyficznie i... po prostu dziwnie. Nosił długie, materiałowe spodnie, kremowego koloru, a na ramionach zwisała skórzana, brązowa kurteczka, która nie posiadała rękawów. Była rozpięta, przez co odkrywała klatę tego mężczyzny. Widać dużo walczył i ćwiczył, ponieważ na jego lewej piersi spoczywała sporych rozmiarów blizna po jakimś silnym zadrapaniu. Nazywał się Jin Bubaigawara, jednakże mówiono na niego Twice, ze względu na jego nietypową indywidualność. Potrafił najpierw się z czymś zgodzić, a potem sobie zaprzeczyć.

"Ja pierdzielę, mógłbyś zamknąć swój tępy ryj? Nawet Toga jest cichsza od ciebie!" – warknął niebieskowłosy.

Brunet prychnął i odwrócił wzrok od niższego mężczyzny.

"Przepraszam, ale czy to był komplement?" – spytała chichocząca dziewczyna.

"Tak jak by." – warknął czerwonooki.

Psychopatka zaśmiała się ponownie i kontynuowała spacer w ciszy, obok Twic'a.

"A te klony co Jin stworzył posiadają nasze zdolności? Czyli na przykład mój ogień." – rzekł bliznowaty, ponownie patrząc na Tomurę, a potem na Jin'a.

"Tak! Klon to klon, co nie? Nie prawda! Zamknij się!!! Mówiłem, że jeśli stworzyłem twojego klona, to będzie miał to co ty, ale niestety mogą się mnie nie słuchać i robić to co chcą." – odpowiedział zamaskowany mężczyzna.

Czarnoksiężnik przytaknął, po czym jego wzrok skierował się w stronę drzew. Obserwował je, jak jakiś ciekawy film. Tak, oglądanie drzew było jedyną ciekawą rzeczą do robienia w tej chwili. Nie mógł z nikim za dużo rozmawiać, bo echo roznosi się dosłownie wszędzie, co mogłoby wpłynąć na ich niekorzyść.

Nagle w oddali, grupa złoczyńców usłyszała głośne trzaski, ryki i wrzaski. Nawet udało im się dostrzec palące się drzewa. Dabi z wrażenia zatrzymał się i wpatrywał w źródło dźwięku. Nie chciał się przyznawać do tego, że się boi. W niebezpieczeństwie właśnie znalazł się jego brat. Kochany, najmłodszy braciszek jego okropnej rodziny.

"Chodź." – zarządał Shigaraki, po czym złapał bruneta za nadgarstek, nie używając przy tym małego palca i pociągnął za sobą.

Brunet ocknął się i podążył za nim. Rozmyślał o swojej rodzinie. Książę Touya, najstarszy z czwórki rodzeństwa. Miał być on następcą tronu po królu Endeavorze, jednak odechciało mu się zaraz po tym, jak go okrutnie traktowano. Kto wie, może gdyby uciekł wcześniej, nie miałby teraz takich okropnych ran, które pomimo wielu prób, nie dały się zamaskować. Jedyne co chłopak mógł zrobić to przefarbować włosy. Z czerwieni do czerni. Najgorsze jest to, że oczu nie da się zmienić, a chłopak musi mieć teraz ten okropny turkusowy kolor oczu jak jego ojciec. Nienawidzi go, a w jego sercu nienawiść rodzi się i rodzi się i dodaje sił brunetowi, aby ten miał siłę wstać i pokonać to co nienawidzi. Dabi zaczął niszczyć wszystko co należy do jego ojca. Niestety, ze względu na to, że Enji to bardzo potężny władca, nie może teraz od tak wejść do jego królestwa i go zabić. Zna swojego ojca na tyle dobrze, aby wiedzieć, że jeśli pojawi się tam nawet w postaci Feniksa, Enji rozpozna go od razu, po dość znajomym znaku jakim są niebieskie płomienie. Zresztą zauważyliby go pewnie i powiadomili o tym władcę. Ale to nie to samo co z panem śmiercią... Śmierć miałby mniejszy problem z pokonaniem strażników ognistego 'potwora'. Na przykład mógłby udawać żebraka i podejść do strażników na tyle blisko, aby potem bezproblemowo ich zabić. To było powodem chęci odnalezienia śmierci, ale ku jego zaskoczeniu to śmierć pierwszy zaproponował współpracę, co bardzo się brunetowi sodobało.
Mężczyzna musiał przyznać, że coś dziwnego ciągnęło go do Tomury. Lubił mu dokuczać, a najdziwniejsze było to, że się go w ogóle nie bał. Mógł go przecież zabić w każdej chwili, a Dabi się tego najzwyczajniej w świecie nie bał. Może to przez to, że to właśnie Tomura zapronował brunetowi dołączenie do jego drużyny, a to oznaczało, że potrzebuje kogoś takiego jak on, więc nie mógłby go zabić. Dabi lubi oczywiście też widywać jego nietypowe wyrazy twarzy, po tym jak go zaskoczy. Dla bruneta były te miny takie... interesujące? Nie wiedział jak miał to określić, a tym bardziej uczucie jakim darzył Shigarakiego, ale jakoś specjalnie nie zawracał sobie tym głowy.

Brunet spojrzał w dól na swoją rękę, trzymaną przez Tomurę. Potem spojrzał na Kurogiriego idącego z tyłu, następnie na Togę i Twic'a. Dabi zaskoczył się ich aktualnym wyglądem, bo wyglądali jak para. Może przez to, że zamaskowany mężczyzna objął ramienia dziewczyny. Ale w sumie Dabi uważał, że pasują do siebie. Są tak samo pokręceni.

"Ej.. Mógłbyś mi powiedzieć dokąd idziemy? Pytam się po raz kolejny, bo wciaż nie uzyskałem odpowiedzi." – rzekł wysoki czarnoksiężnik.

"Do jednej z najsilniejszych i największych wiosek władcy ognia Endeavora." – odpowiedział Tomura.

Ta informacja wystarczyła Dabiemu. Uśmiechnął się, przewidując plany niższego mężczyzny. Będzie mord. Brunet podczas chwilowej nieuwagi śmierci, uwolnił swój nadgarstek z ucisku niebieskowłosego, i normalnie schwytał go za dłoń. Zaskoczył się gdy zobaczył, że czerwonooki również ściska jego dłoń, ponownie unosząc jeden palec z dala od dłoni Dabiego, aby nie wyrządzić mu krzywdy. Czy on miał tego świadomość, czy to był poprostu łatwy odruch? Tego się Dabi dowie później. Teraz postanowił po prostu zamilknąć i oddać się misji jaka ich czeka.

Będzie gorąco.

■■■■■■■■■■■■■■■■■■■
Hej! Sorka, że taki krótki rozdział, ale nie miałam weny, a wiem że czekaliście na kolejny rozdział. Nie wiem jak wy, ale ja zaczęłam lekko fangirlować kiedy to pisałam XD
Do zobaczyska
(A i btw, historia nie sprawdzana)

Shigadabi || Fantasy AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz