Rozdział III

101 8 2
                                    

— Agatha —

Kiedy wróciłam do domu miałam niezły mętlik w głowie... Dwa dni wcześniej ja i mój najlepszy przyjaciel całowaliśmy się przed swoimi przyjaciółmi, bo oboje twierdziliśmy, że jesteśmy parą, gdy nas o to zapytali, niewiem co się działo przez dwie noce między nami, a teraz wyjechał mi tu z tekstem, że mnie kocha... I co ja mam zrobić?

***

Od ślubu Anie i Lucasa minęły 2 tygodnie, a ja nadal czułam się fatalnie... Wzięłam telefon i napisałam do Michaela, z którym od tamtego dnia nie rozmawiałam:

"Michi, chyba się rozchorowałam, albo czymś strułam... Mógłbyś przyjechać? Fatalnie się czuję..."

Nie skłamałam ani słowem...

Wstałam tylko do łazienki... Ledwie się podniosłam, a zakręciło mi się w głowie. Zlekceważyłam to. Ale na progu łazienki straciłam przytomność... Ocknęłam się po chwili... Zadzwonił telefon... Dzwonił Mike
– Michi ratuj... – wymamrotałam i znów straciłam przytomność

— Michael —

Zaraz po SMS'ie od Agi wypadłem z domu i pojechałem do niej... Mieszkała blisko, więc sądziłem, że niezajmnie mi to wiele czasu, ale był jakiś wypadek i zatrzymały mnie korki... Świetnie... Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Agi...
Odebrała, ale wymamrotała tylko coś w stylu "Michi ratuj" i przestała się odzywać... Nie odpowiadała nawet na moją groźbę, że jak się zaraz nie odezwie, to ja przestanę się do niej odzywać... Chociaż i tak nie mówiłem na serio, a chciałem ją tylko ją skłonić do powiedzenia czegokolwiek... Po kilkudziesięciu minutach dobijałem się do jej mieszkania... Bezskutecznie.

– Aga, jak zaraz niedasz mi chociaż znaku, że żyjesz, to zadzwonię na 112 – krzyknąłem. Nie odpowiedziała... Zadzwoniłem do niej. Nie odebrała. Zadzwoniłem na 112 i powiedziałem wszystko operatorce... I podczas rozmowy z nią przypomniałem sobie, że mam klucze do mieszkania Agi. Wszedłem do środka i znalazłem nieprzytoną Agę w progu łazienki... Szczerze, to nie pamiętam, ani kiedy przyjechała karetka, ani jak ja znalazłem się pod salą Agi... Ale kiedy się w końcu ocknęła nieukrywałem przed nią swojego szczęścia... Chociaż jej pierwsze słowa zaraz po "Gdzie ja jestem? " i "Co się stało?" było:

– Ty płakałeś?

– Nie... – skłamałem i uciekłem oczami na prawo

– Kłamiesz, tak?

– Nie... – znów skłamałem i uciekłem oczami na prawo

– Możesz oszukać cały świat, ale mnie nieoszukasz, bo znam cię za dobrze... Płakałeś, tak?

– No tak... Martwiłem się... – odparłem i położyłem swoją dłoń na jej dłoni – Martwiłem się, bo cię kocham...

– A ty znowu swoje... Michael... Pamiętasz przecież jak skończył się mój pierwszy związek...

– Pamiętam... I od tamtej pory pilnuję cię jak oka w głowie... Póki on siedzi, tobie nic nie grozi...

– On za tydzień wychodzi! Ja się go boję!

– Zamordujesz mnie za to, co powiem... Niech media też myślą, że jesteśmy parą... Wtedy moi ochroniarze będą cię chronić

– Nie muszą, Michael... Zmieniłam numer telefonu, przeprowadziłam się... Nie ma opcji, że mnie znajdzie...

– Posiedź lepiej u mnie... Wtedy on cię nieskrzywdzi

– Nic mi nie zrobi...

Po jakiejś godzinie zacząłem się zbierać do domu...

Tylko Jedno Kłamstewko...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz