》Michael《
Minął kolejny miesiąc. Tego dnia mieli przenieść grób Melanie
- Michael - zaczęła Olive - ja wiem, zdaję sobie sprawę, że ciało Melanie jest w szpitalu, ale... To całe przenoszenie grobu jest dla mnie za trudne emocjonalnie...
- Olive... - przytuliłem ją - nie płacz... ona jest teraz bezpieczna...
- Oddam wszystko, żeby ją odzyskać..
Podałem jej mój pistolet
- Zabij mnie. Śmierć Vicky zwróciła życie Evie, a skoro Melanie zabiła się, bo jestem jej ojcem, to zabij mnie i zwróć jej życie.
- Nie. Ona cię kochała rozumiesz?
- Więc czemu się zabiła, przez to, że jestem jej ojcem?
- Bo nigdy z nią nie rozmawiałeś. Nie było cię w jej życiu, tylko dlatego, że nie wiedziałeś, że to twoje dziecko... Michael ja wiem, że gdybym ci powiedziała, byłbyś w jej życiu...
Po przeniesieniu grobu, Olivia była w jeszcze gorszym stanie emocjonalnym...
Eva podeszła do niej
- Ciociu... Nie płacz... - Eva przytuliła się do niej
- Masz taki sam głos...
- Zawsze miała - wtrąciłem
- Ciociu... Masz Zawsze jeszcze mnie... Skoro część twojej córki żyje we mnie, to... nazywaj mnie swoją córką, jeśli ci to pomoże...
- Dziękuję ci, ale nie musisz... Nic mi nie zastąpi mojej córeczki...
Eva spojrzała na mnie z totalną mieszanką emocji w oczach i pytaniem "Czy ona właśnie mnie obraziła?"
- Olive.. - zacząłem - Przysięgam Ci, że zrobię wszystko, żeby przywrócić życie Melanie...
- Jeśli wiąże się to z twoją śmiercią, to nie waż się tego robić. Melanie cię kochała... pytała mnie, kiedy tatuś przyjedzie... w końcu jej powiedziałam, że nie wiesz, że ona istnieje... wtedy się zabiła... przepraszam cię... Michael, zabij mnie... To moja wina, że nasza córka się zabiła...
Spojrzałem na Evę
- Eva, jesteś w stanie jakkolwiek się porozumieć z Melanie?
- Chyba tak... cokolwiek powie, zrobi to moimi ustami...
Zamknęła oczy, a gdy je otworzyła były całkowicie białe, a ona sama unosiła się kilka centymetrów nad ziemią
- O co chcecie zapytać? - wydobyło się z ust Evy, ale głos był chóralny
- Melanie, co zrobić żebyś żyła? - zapytałem
- Nic nie zrobicie... Ja sama się zabiłam... żebym żyła powinniście zabić mojego zabójcę, ale sama nim jestem... Nie przywrócicie mi życia...
- Czemu to zrobiłaś?
- Czekałam na ciebie, że przyjedziesz... że zadzwonisz... myślałam, że wiesz o mnie... Kiedy mama powiedziała mi prawdę... Nie wytrzymałam...
Łzy ciekły mi po policzkach.... Ja ją praktycznie zabiłem.
- Tato nie płacz.
- Jak mam nie płakać? To moja wina, że nieżyjesz... oddam wszystko, żeby zwrócić ci życie... powiedz tylko jak.
- Nie oddacie życia mi w moim ciele, ale jeśli będziecie mieli dziecko, to ono będzie miało moją duszę i wspomnienia... Musicie stworzyć moje ciało. Gdy tylko się pojawi przejdzie do krztałtu mojego ciała takiego, jakie by było, gdybym żyła, historia zadziała jak w przypadku Evy...
Eva opadła na ziemię z trudem łapiąc powietrze... jej oczy znów wyglądały normalnie
- Eva! - pomogłem jej wstać - nic ci nie jest?
- Chyba nie... Czego się dowiedzieliście?
- Że musimy jej stworzyć ciało... to ma zadziałać jak z tobą... Gdy przyjdzie na świat stanie się taka, jaką by była gdyby żyła, a tamta ona zniknie... Tak jakby.
– To mnie zabije. Żyję, bo mam jej krtań.
CZYTASZ
Tylko Jedno Kłamstewko...
Fanfiction"-Aga, a ty masz chłopaka? -zapytała Caroline - Tak - skłamałam, bo niechciałam odstawać od grupy koleżanek, w której każda już miała swojego faceta - To jak on wygląda? -zapytała Caroline - I jak ma na imię? - dodała Anie - No... Ten... - miałam pu...