Rozdział XV

29 2 0
                                    

— Michael —
[6.12.1991]

Kaillie zachorowała, a zaraz po niej Janet... Nie wiem co je złapało, ale obie miały gorączkę i wymiotowały. Na zmianę z Agą zarywałem noce przy nich.

Na Janet zaczęliśmy mówić JJ, żeby się nie mylić, o której mówimy...

JJ spojrzała na mnie wykończonymi oczkami
– Tato, kocham cię... – szepnęła

– Ja ciebie też córeczko... – oparłem głaszcząc ją po głowie.

– Tato, czy ja umrę?

– Nie kochanie... Nie pozwolę...

Schowała się pod kołdrą

– Tato, coś jest w szafie.... – powiedziała z płaczem w głosie

Spojrzałem na szafę... Drzwi były uchylone.
– Sprawdzę – wstałem i podszedłem do szafy – Nie bój się – otworzyłem drzwi patrząc na JJ wyglądającą z pod kołdry –  Potwory nie istn... – spojrzałem do szafy...

Stojący tam duch LV spojrzał na mnie
– ZEMSZCZĘ SIĘ – syknęła – WYSSAM ŻYCIE Z TWOICH SKARBÓW. WSZYSTKICH CZTERECH

– Nie zrobisz tego. Byliśmy parą i bylibyśmy dalej, gdybyś niepróbowała się zabić. Ja cię dalej w jakiś sposób kochałem do momentu gdy chciałaś zabić Evę.

– Ty nic nie rozumiesz! Nigdy nie byłam z tobą, poza nocą gdy powstała Eva. Ja się zakochałam w Ermsie! Ty byłeś nam tylko po to, by nierobić skandalu!

– Jeszcze powiedz, że Joe cię...

– Tak! Twój ojciec to potwór!

– Zabiję ich...

– Zabiłeś już mnie. Ukruciłeś moje cierpienia.

– Zrobiłem to dla Evy.

– Przepraszam. – rozpłynęła się

– Tato  – zaczęła JJ – ale ja napewno nie umrę?

– Napewno nie teraz.

Przyszła Aga
– Mike, idź spać. Ja przy nich posiedzę. Zsiwiejemy przy nich, ale trudno. Zajrzyj do chłopców i Evy po drodze

– Dobranoc. Może tobie się uda tu zasnąć... – cmoknąłem ją w usta.

Zajrzałem do pokoju Adama i Brandona. Obaj słodko spali. Zajrzałem do Evy. Siedziała przy biurku i coś rysowała. Podszedłem do niej
– Wiesz, że jest po północy? – zapytałem

Odskoczyła
– Tato! Nie strasz!

– Co rysujesz? – oparłem się jedną ręką i jej biurko, a drugą o oparcie krzesła – Co za demon? – zapytałem żartobliwie widząc postać podobną do Josepha

– Serio nie widzisz? Co noc mam koszmary, że mnie goni i chce zabić...

– Nie martw się... Joseph cię nie zabije... Jest pewien, że jest twoim ojcem. Niezamorduje przecież własnego dziecka.

– Też racja... Cieszę się, że nigdy nie wziąłeś ślubu z moją biologiczną matką

– Ja też. Kto wie, jakbyśmy skończyli...

– Kocham cię tato – przytuliła się do mnie

– Ja ciebie też skarbie... – odparłem obejmując ją – pamiętaj córeczko... nieważne co się stanie, ja się ciebie nie wyrzeknę... jesteś moim najstarszym dzieckiem, moją najstarszą córką...

– Jesteś najlepszym ojcem na świecie

– A ty najlepszą córką...

Tylko Jedno Kłamstewko...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz