Rozdział 4 - tortury i myśli samobójcze, czyli pierwszy dzień szkoły.

870 61 14
                                    

Peter był zestresowany. Był tak zestresowany, że obudził się około piątej, chociaż w szkole mieli być na ósmą trzydzieści. Najwyżej będę później zombie. Stwierdził w myślach, przebierając się. I tym sposobem, równo o siódmej trzydzieści, pajączek w pełni gotowości dobijał się do drzwi księżniczki. Po dziesięciu minutach bezowocnego walenia w drzwi, Peter postanowił złamać swoje zasady moralne i wejść do pokoju bez zaproszenia. Nacisnął klamkę i pewnym (kogo ja oszukuję - bardzo nie pewnym) krokiem wszedł do pokoju. Na widok słodko śpiącej Shuri uśmiechnął się. Ale ona słodko śpi! Nie rumień się, nie rumień... Cholera. Zarumieniłem się. Po wymierzeniu sobie mentalnego policzka, podszedł do księżniczki i potrząsnął nią lekko. - Ymmmfff... daj mi spać... - wymruczała tylko i obróciła się na drugi bok, zakrywając głowę różową poduszką. Peter sapnął. Po następnych (nieudanych) próbach wybudzenia księżniczki, zrozumiał, że miał przed sobą nie lada wyzwanie, jakim jest zmuszenie do wstania z łóżka nastolatki. Niestety nigdzie w pobliżu nie było wolnego dźwigu ani wiadra z lodowatą wodą, więc trzeba było załatwić to w inny sposób. - Parker, natychmiast mnie postaw! - wrzasnęła na wpół śpiąca Shuri, orientując się, że Peter trzyma ją na rękach w stylu panny młodej.  Nastolatek nic sobie nie robiąc z jej wrzasków, ruszył do kuchni. Nadal z rzucającą się Shuri na rękach, wszedł raźnym krokiem do pomarańczowo-białego pomieszczenia. Widząc zdziwione spojrzenia ze strony Bucky'ego, Natashy, Clinta i Tony'ego, wzruszył tylko ramionami, wywołując kolejną falę przekleństw ze strony Shuri. Posadził ją na krześle, nie zważając na mordercze spojrzenia rzucane przez księżniczkę. -  Za pół godziny wyjeżdżamy do szkoły. Zjedz śniadanie i przebież się. - powiedział i wyszedł szybko, cały czerwony. Natasha i Clint poruszyli sugestywnie brwiami, rzucając Shuri porozumiewawcze spojrzenie z nad spalonych tostów. Spalonych, bo Bucky nie umie robić tostów. Ani piec. Ani gotować. W ogóle jego zbliżanie się do kuchni kończy się pożarem lub powodzią. Tak było, jest i będzie, niestety Steve nie zdążył poinformować o tym niedoświadczonym Avengersom. 

- Dalej dzieciarnia. Tu macie drugie śniadanie, będę po was o pierwszej. - stwierdził Happy wyrzucając ich przed szkołą z paczką pączków. Zostawieni sami na pastwę krwiożerczych piranii, czytaj nauczycieli, ruszyli ku swojej klasie. Znaczy Peter ruszył, Shuri chcąc nie chcąc powlokła się za człowiekiem pająkiem- Uczyłaś się kiedyś w takiej zwykłej szkole? - zatrzymał księżniczkę Peter tuż przed drzwiami. Shuri zmarszczyła brwi. - Nie. Od szóstego roku życia przychodzili do mnie nauczyciele, ale wszyscy po około dwóch tygodniach rezygnowali.
- Byłaś tak nie pojmujących uczniem?
- Co?... Nie. Byłam wymądrzającym się młodym geniuszem i śmiałam się z błędów nauczycieli. Potem uczyłam się sama i tym sposobem opanowałam wszystkie języki świata,  chemię, fizykę, fizykę kwantową, matematykę i biologię w wieku siedmiu lat.
- łał. Ale tutaj lepiej nie śmiej się z nauczycieli.
I uważaj na Flasha. To taki typowy szkolny bogacz, który uważa się za lepszego od reszty, wszystkim dokucza i jest strasznie wredny. - wzdrygnął się Peter. Shuri spojrzała na niego z politowaniem. - On jest wredny? Ja mam wredna na drugie imię. - stwierdziła i z podniesioną dumnie głową wmaszerowała do sali matematycznej. Za nią wszedł Peter starający się nieudolnie jak najbardziej zlać z otoczeniem. Niestety nie udało mu się to i gdy tylko inni uczniowie go zauważyli, zaczęły się wołania ,,Penis Parker". - A to kto Penis? Twoja dziewczyna? Nie... za ładna.  - naśmiewał się Flash. Shuri uniosła groźnie brew. - Uuu, odzywki na poziomie przedszkola? Ktoś zabrał ci łopatkę? - zakpiła księżniczka, broniąc przyjaciela. - Ja rozumiem że zżera cię zazdrością że Peter co tydzień je sobie podwieczorki z Tonym Starkiem, a ty go nigdy nie widziałeś na oczy, ale pohamuj się, bo zachowujesz się gorzej od czterolatka. A nie, zapomniałam: twój mózg zatrzymał się na tym etapie i nie poszedł dalej. - uśmiechnęła się złośliwie na widok zszokowanej miny przeciwnika. Nauczycielka, która swoją drogą tak że obserwowała z zainteresowaniem walkę słowną, wstała i podeszła szybko do rzucającej gromami z oczu Shuri i lekko zdezorientowanego Petera. - Klaso, to Shuri Udaku, nowa uczennica. Przyjechała do nas aż z Afryki. - matematyczka po krótkiej prezentacji zwróciła się do Parkera. - Peter, skoro znasz Tony'ego Starka, myślisz że zgodził by się na przyjście na jedną z naszych lekcji? - spytała entuzjastycznie nauczycielka. Chłopak pokiwał wolno głową, widząc niedowierzające spojrzenia uczniów. - Myśle że nie będzie miał nic przeciwko pojawieniu się w poniedziałek na lekcji. - dodał pewniej. Nauczycielka rozpogodziło się. - To cudownie! Shuri, Peter, siadajcie. Ostatnia ławka jest wolna. - stwierdziła radośnie i chichocząc jak nastolatka wróciła do swojego biurka. Parker powlókł się tam smętnie, ciągnąc za sobą Shuri. Gdy usiedli , nastolatek ukrył twarz w dłoniach. - Stark cię zabije. - stwierdziła księżniczka Wakandy. Peter jęknął żałośnie. - Wiem. Piszę sobie właśnie nekrolog.

Czekoladowy_Jez

Fanart dnia:

Zdjęcie dnia:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zdjęcie dnia:

Zdjęcie dnia:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

No co... lubię gościa.

Przyjeżdża do nas księżniczka Wsi. || SheterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz