The Last Happy End.

478 30 17
                                    



Siedem lat później.

- Shuri, ja się do tego nie nadaję! - jęknął Peter, poprawiając uwierający go w szyję kołnierz odświętnego stroju. - Czy T'challa nie może zostać? Ja wiem, że chce pomagać ludziom, al-
- Nie. Będziesz świetny, wszyscy cię kochają! A mój brat zasługuje na odpoczynek. - przerwała mu dziewczyna, obejmując go od tyłu w pasie.

- Nawet jeśli, to i tak tego wszystkiego nie umiem! Przecież ja tu zwyczajnie nie pasuję! I jaki odpoczynek? Ratowanie świata to nie hobby na weekend.

- No bez przesady...

- Nie przesadzam. A Okoye nadal patrzy na mnie wzrokiem tego kota z memów.

- Okej. Dosyć tego. Na sto procent będziesz świetnym królem. - Shuri wspięła się na palce i pocałowała go w policzek. - Może nie tak świetnym, jak ja będę królową, ale ujdziesz w tłoku. - zachichotała. Peter uśmiechnął się, ale nadal był zestresowany. Obrócił się. Teraz stał naprzeciwko swojej narzeczonej, ubranej w długą, pomarańczową szatę i z odświętną fryzurą. - Ślicznie wyglądasz. - powiedział cicho, patrząc na nią roziskrzonymi wzrokiem. Shuri bez słowa objęła go rękami za kark i złączyła ich usta. Dwudziestoczterolatek pogłębił pocałunek i przymknął oczy. Jedną ręką objął ją w pasie, a drugą gładził jej policzek. Tę romantyczną chwilę przerwał trzask otwieranych. - Ale co Wasze Wysokości robią! Przecież cały makijaż się rozmarzę! A fryzura! - paniczne krzyki pulchnej służącej tak przestraszyły całującą się parę, że oboje odskoczyli od siebie na odległość metra. Czarnoskóra kobieta podeszła energicznym krokiem do księżniczki i zaczęła nerwowo poprawiać jej włosy do poprzedniego stanu - eleganckiego francuza. Peter przyglądał się temu, czując się lekko niezręcznie. - To może ja już pójdę... - powiedział czerwieniąc się i wycofując ostrożnie do drzwi.
- Nigdzie Wasza Wysokość nie idzie! Trzeba coś zrobić tymi włosami! - zatrzymała go służąca, splatając ostatnie kosmyki ciemnych włosów Shuri i machając ręką w kierunku twarzy mężczyzny. - Niech księżniczka usiądzie przed toaletką, a jej narzeczony na krześle, o, tam, w kącie. Dobrze. Zaraz ktoś jeszcze przyjdzie aby poprawić makijaż, a ja się zajmę tymi włosami.


- Mam tyle lakieru we włosach, że chyba mogłyby być kaskiem. - powiedział cicho Peter kątem ust, cały czas uśmiechając się w kierunku nadchodzących gości i patrząc prosto przed siebie. Stojąca koło niego Shuri zachichotała, narażając się tym na ostre spojrzenie swojej matki. Odchrząknęła i wyprostowała się, aby po chwili schylić głowę w kierunku kłaniającego się przed nimi M'baku. Lord podszedł bliżej i uścisnął ją serdecznie. - Będziesz świetną królową. - powiedział z uśmiechem, odsuwając się na odległość wyciągniętych ramion. - A ty - spojrzał na Petera spod przymrużonych powiek. - pamiętaj, że cię obserwuję. - skinął głową w kierunku królowej Remondy, ostatni raz uśmiechnął się do Shuri i ruszył razem ze swoją świtą do sali tronowej. Parker śledził go wzrokiem, aż ten zniknął za wielkimi drzwiami, zbudowanymi oczywiście z wibranium. - Koleś mnie trochę przeraża. - ponownie szepnął do stojącej po jego prawej kobiety. Shuri przysunęła się i położyła mu dłoń na ramieniu. - Nie martw się, on już tak ma. Ale cię lubi. - uśmiechnęła się pocieszająco i wróciła na swoje miejsce. Peter jęknął cicho, jednak od razu się rozpogodził, widząc, kto zmierza w ich kierunku.
- Cześć młody! - rozległ się donośny głos Tony'ego Starka. Miliarder sadził wielkimi krokami, ciągnąc za sobą Pepper, która z kolei ciągnęła ich córkę - Morgan. A pięciolatka trzymała w swojej małej łapce brązowego misia, podarowanego jej przez Petera na ostatnie urodziny. Na usta stojącego na podwyższeniu mężczyzny wpłynął szeroki uśmiech i chyba tylko ostry wzrok jego przyszłej teściowej powstrzymywał go przed pobiegnięciem w ich kierunku. Gdy rodzina dotarła wreszcie pod ,,podium", Shuri nie wytrzymała i rzuciła się aby nich wyściskać .
- Ty będziesz żoną Petera? - spytała Morgan całkowicie poważnym tonem, patrząc na nią spod przymrużonych powiek. Kobieta ukucnęła, aby zrównać się wzrostem z dziewczynką. Spojrzała jej głęboko w oczy. - Tak, jeżeli się zgodzisz. W końcu to twój brat.

Przyjeżdża do nas księżniczka Wsi. || SheterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz