Grudzień, 2006 r.
Boston, Massachusetts.Święta zbliżały się dużymi krokami. Atmosfera udzielała się każdemu, a galerie handlowe pękały w szwach. Zakupy świąteczne wciągały wszystkich. Mnie także. Postanowiłem wybrać się na zakupy, aby kupić prezenty dla mojej rodziny. Kiedy wchodziłem do budynku, w moim plecaku rozdzwonił się telefon. Sięgnąłem do kieszeni i spojrzałem na wyświetlacz. Nie znałem numeru, z którego przychodziło połączenie.
- Słucham- powiedziałem do słuchawki.
- Dzień dobry, czy Pan Troy Anderson?- usłyszałem po drugiej stronie.
- Tak, to ja.
- Dzwonię ze szpitala Roosevelta, trafiła do nas Pana żona. Przywieziono ją kilka minut temu. Walczymy o jej życie.
- C-co? Kristel jest u Was?!- wrzasnąłem.
- Tak, przywieziono ją z raną postrzałową brzucha. Rokowania nie są dobre- mówił chłodno mężczyzna.
- Kurwa! Zaraz tam będę.
Wpadłem w panikę, nie wiedziałem co powinienem robić, do kogo dzwonić. Wybiegłem z galerii, kierując się na parking. Biegłem tak szybko, jak tylko mogłem. Wsiadłem do samochodu, ruszając ostro z miejsca. Korki na ulicach sprawiały, że jazda była wolna, a czas uciekał. Nie wytrzymałem i zjechałem na pierwsze lepsze miejsce parkingowe przy ulicy. Postanowiłem, że resztę drogi będę pokonywał biegiem. Szpital nie był daleko, więc czas jakiego potrzebowałem pozwoli mi na szybsze przybycie. Rzuciłem się do biegu. Chciałem jak najszybciej tam być i wiedzieć co się dzieje z Krissy.
Dziesięć minut później wbiegałem do budynku. Moje pierwsze kroki skierowałem do recepcji.
- Kristel Anderson, przed chwilą została tutaj przywieziona z raną postrzałową- mówiłem, mocno dysząc.
- Kim Pan jest?- pytała pielęgniarka, czym wyprowadziła mnie z równowagi.
- Świętym Mikołajem! Kobieto, jestem jej mężem. Co z nią?
- Proszę się uspokoić. Żona jest na operacji. Straciła dużo krwi, a rokowania nie są dobre. Wątroba została mocno uszkodzona.
- Gdzie jest ten blok operacyjny. Chcę tam iść- nalegałem.
- Na drugim piętrze. Blok F. Proszę czekać przed wejściem- zakończyła kobieta. Biegiem pokonałem schody, znajdując wejście na blok. Opadłem na plastikowe krzesło, zamykając oczy. W mojej głowie szalały kłęby myśli. Kto postrzelił moją żonę i dlaczego?
W pewnym momencie mnie olśniło. Kristel mnie okłamywała. Prowadziła śledztwo, kłamiąc mi prosto w oczy. To było jedyne logiczne wytłumaczenie całej sytuacji. Moja żona nie miała wrogów, a jej praca była jedynym problemem.
- Pan jest mężem Kristel Anderson?- zapytał mnie lekarz, który stanął przede mną.
- Tak, Troy Anderson- wstałem z krzesła na miękkich nogach.
- Pana żona straciła mnóstwo krwi. Wątroba została poważnie uszkodzona... Nic nie mogliśmy zrobić... Bardzo mi przykro, ale Pani Anderson zmarła.
- Co Ty pierdolisz człowieku?! Jak to nie żyje?!
- Umarła kilka minut temu.
- To niemożliwe....- szeptałem w kółko. Zostałem sam na korytarzu, w szoku, z milionem myśli. Ręce mi się trzęsły, a do oczu napływały mi łzy. Z powrotem usiadłem na krześle. Musiałem poinformować o tym moich rodziców i rodziców Krissy. Trzęsącymi się rękami wyciągnąłem telefon z plecaka. Czekały mnie najgorsze dwie rozmowy w moim życiu... Kiedy je zakończyłem, doszło do mnie co się stało. Moja ukochana żona, moja Krissy nie żyła. Zacząłem płakać jak dziecko, krzycząc na cały korytarz. Byłem załamany, bez jakiejkolwiek nadziei na to, że był to zły sen. Schowałem twarz w dłoniach, szlochając cicho.
CZYTASZ
The Pain Riders MC # 2- Chopper.
RomanceMogłoby się wydawać, że dzień własnego ślubu jest początkiem sielanki. Troy i Krissy byli najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Młody policjant i piękna dziennikarka tworzyli idealnie dobraną parę. Pewnego dnia cały spokój i szczęście zost...