Chapter 12.

4.8K 310 20
                                    

Orlando,
Floryda, USA

             Siedziałem w klubowym biurze, przeszukując informacje. Miałem masę nieodebranych maili od moich informatorów, którzy każdą wiadomość szybko mi przekazywali. Byłem blisko rozwiązania sprawy o siatce handlującej dziećmi. Mimo, że Burn Wings byli przeszłością, to kilkanaście gangów nadal działało. Na terenie całego kraju były oddziały tej szajki, a jeden szef mieszkał w którymś z miast na Wschodzie kraju. Aresztowani bandyci nie znali głównego szefa, ale każdy z nich, który zdecydował się na współpracę z prokuratorem, mówił, że rozkazy szły ze Wschodu. Złapanie szefa było moim punktem honoru i nie miałem zamiaru spocząć, dopóki tego nie osiągnę. Ta sprawa była powiązana ze śmiercią Kristel, a ja chciałem się dowiedzieć kto ją zabił. 

- Chopper, masz gościa- powiedział Lizard, jeden z ochroniarzy w klubie, wchodząc do mojego biura.

- Nie mam teraz czasu- zapytałem nie podnosząc wzroku od ekranu. 

- Lilli mówiła, że chce Cię zrelaksować.

- Mieliśmy spotkać się wieczorem- przewróciłem oczami. 

- Wpuścić ją?- dopytywał.

- Dobra, niech wejdzie.

- Jasne... Lilli, możesz wchodzić!

- Dzięki Lizard- blondynka posłała mu słodki uśmiech. Szybko zamknęła drzwi od biura, podchodząc do mnie seksownym krokiem- Taki zapracowany... Pozwól, że Cię rozerwę.

- Mieliśmy spotkać się w domu. Tutaj nie mogę z Tobą zrobić tego co zawsze- powiedziałem chłodno, patrząc na jej reakcję.

- W domu może być druga część. Nie masz ochoty na szybki numerek? Moja cipka jest bardzo mokra, możesz sprawdzić.

- Lilli, na prawdę chcesz, żeby Cię wziąć szybko i mocno?

- Myślę, że to będzie tylko początek- blondynka oblizała wymownie usta.

- Chopper!- do drzwi zapukał Lizard- Mogę wejść?

- Wchodź!- zawołałem- Co znowu?

- Przyszła Maya Allen. Mówiła, że miała spotkać się z Painem. Szef dzwonił, że się spóźni i kazał Ci przekazać, że masz załatwić formalności.

- Jasne. Przyprowadź ją. Później Lilli- powiedziałem do kobiety. Na jej twarzy malował się wyraz zawodu.

- Cześć Troy- przywitała się Maya. Obrzuciła spojrzeniem Lilli, mierząc ją wzrokiem.

- Cześć. Wejdź i usiądź.

- Lizard, zabierz Lilli i otwieraj powoli klub.

- Dobra- zakończył ochroniarz, wychodząc w towarzystwie Lilli.

- Przepraszam, jeżeli przyszłam nie w porę. Nie wiedziałam, że masz hmmm.... gościa- zaczęła Maya.

- Nic mi nie przerwałaś- odparłem szybko- Chciałem się jej pozbyć. Dobrze, że się pojawiłaś.

- Nie ma co się dziwić, że panienki się do Ciebie ślinią. Ta czerwona koszulka jest piekielnie seksowna. Laska, co tutaj była, chciała mi wydrapać oczy, że ośmieliłam się wejść.

- Dobra Cukiereczku, wystarczy tych uprzejmości. Daję Ci umowę, a Ty ją wypełniasz. Na dole masz kwotę, za jaką będziesz pracowała? Odpowiada Ci?

- Tak, jest w porządku- przytaknęła kobieta. Po chwili wyciągnęła dowód z torebki i zaczęła wpisywać brakujące dane. Dokładnie ją obserwowałem, bo w jakiś pieprzony sposób mnie fascynowała. Nie wiem dlaczego, ale byłem pewien, że nie zupełnie inna niż uważałem. Fakt, że szybciutko miałem ją w łóżku pozwolił mi ją ocenić jako łatwiutką panienkę, ale wiedziałem, że to nie było tak jak mogłoby się wydawać- Dlaczego tak mi się przyglądasz?

The Pain Riders  MC # 2- Chopper.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz