Orlando,
Floryda, USA.Macy miała rację. Nie dalej jak pół godziny po moim przyjściu obok mnie pojawiła się ciemnowłosa Sara. Była wysoka z seksownymi kształtami. Wiedziałem o co jej chodziło, ale po śmierci mojej Krissy nie interesowała mnie.
- Cześć przystojniaku- szepnęła mi do ucha- Pogadamy?
- Cześć... Pogadać zawsze możemy- odparłem zgodnie z prawdą.
- Jestem Sara.
- Troy.
- Mieszkasz w Orlando?
- Nie. Jestem tutaj na urlopie.
- Całkiem sam?- ciemnowłosa nie dawała za wygraną.
- Tak- powiedziałem obojętnie.
- W takim razie możemy się zabawić.
- Nie możemy. Nie jestem zainteresowany. Jesteś piękna, ale nie szukam szybkiego numerku.
- W takim razie zrobimy tak, żeby nie był szybki- dłoń Sary sunęła od mojego kolana do krocza. Gwałtownym ruchem złapałem ją za dłoń, lekko ściskając.
- Powiedziałem "nie"- na twarzy kobiety malowało się zdziwienie- Odejdź proszę. Nie chcę być nie miły.
- Jasne. Na razie- zakończyła Sara.
- Nie wierzę, że ją odesłałeś- odezwał się Frost- Nie zła z niej sztuka. Pieprzy się jak szalona.
- Być może, ale nie jestem w nastroju.
- Dobre bzykano pozwala się odprężyć, a panienka, która idealnie rusza dupcią jest jak lekarstwo- zaśmiał się Loy, za co został trzepnięty ścierką przez Macy. Wszyscy siedzący przy barze ryknęli gromkim śmiechem. Musiałem przyznać, że polubiłem tą bandę. Wbrew pozorom byli całkiem w porządku. Mogłem z nimi porozmawiać na różne tematy. Mimo sporej różnicy wieku, najlepiej dogadywałem się z Magnusem.
Po północy, już mocno wstawiony wsiadłem do taksówki. Miałem dość zarówno alkoholu i tego gówna, które miałem w Bostonie. Chciałem się odciąć i w spokoju czekać na rozwój wydarzeń. Dostałem zaproszenie na sobotnią imprezę u Frost Riders. Mówili, że imprezy w domach klubowych zawsze kończą się tak samo. Z początku nie chciałem iść, wiedząc, co tam się wydarzy, ale moja ciekawość zwyciężyła. Nie byłem aniołkiem, a temat seksu nie był tematem tabu. Lubiłem na ostro, czasem nawet za bardzo. Moja Krissy, kilkakrotnie narzekała na to, ale wiem, że dawałem jej ogromną przyjemność. Kochałem ją całym sobą. Była niesamowita. Inteligentna, mądra i do tego zjawiskowo piękna. Była... To najgorsze słowo...
Przez kolejne dwa dni zwiedzałem miasto, oglądałem rzeczy warte zobaczenia i odpoczywałem. Kilka razy dzwonili do mnie rodzice i Marcus, który nie miał żadnych nowych wiadomości. Zaczynało mnie to frustrować, bo sprawa stała w miejscu, a morderca żył sobie na wolności. Miałem ochotę kogoś zabić. Cała agresja kumulowała się we mnie i mimo to, że codziennie biegałem i ćwiczyłem nie mogłem się jej pozbyć. Bezsilność jaka mnie opanowała, potęgowała negatywne emocje.
Byłem zadowolony, że zdecydowałem się iść na tą imprezę do Frosta. Miałem zamiar się napić i zrelaksować. Umówiliśmy się, że przyjadę do domu po osiemnastej. Chciałem im pomóc w przygotowaniu. Nie lubiłem przychodzić "na gotowe".
Po porannym treningu, wziąłem prysznic. Położyłem się na łóżku i włączyłem komputer. Marcus przesłał mi wyciąg z billingów mojej żony. Na kilka tygodni przed jej śmiercią, zaczął pojawiać się nowy numer telefonu. Mój przyjaciel pisał, że był na kartę i jest już nieaktywny. Ostatnie jego logowanie było w okolicy miejsca, gdzie postrzelono Krissy. To był ostatni moment, kiedy był włączony. Marcus pisał, że morderca wszystko zaplanował. Miejsce, gdzie znaleziono moją żonę było położone blisko skweru, gdzie monitoring był zepsuty. Ten, kto to zrobił doskonale o tym wiedział. Zastanawiałem się, kto zadał sobie tyle trudu, żeby w taki sposób zabić Krissy. Warknąłem pod nosem, rzucając wiązankę przekleństw. Zamknąłem laptopa, rzucając go na łóżku. Ubrałem się w ciemne jeansy i czerwoną koszulkę polo. Włosy ułożyłem za pomocą brylantyny. Byłem gotowy do wyjścia. Do małej nerki włożyłem telefon, gotówkę i kartę od pokoju. Przed imprezą u Frosta chciałem zjeść porządny lunch. Miałem ochotę na steka i frytki.
CZYTASZ
The Pain Riders MC # 2- Chopper.
RomanceMogłoby się wydawać, że dzień własnego ślubu jest początkiem sielanki. Troy i Krissy byli najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Młody policjant i piękna dziennikarka tworzyli idealnie dobraną parę. Pewnego dnia cały spokój i szczęście zost...