Boston,
Massachusetts, USA.- Kurwa, Marcus!- krzyknąłem i doskoczyłem do przyjaciela. Nie chciałem przyjąć do wiadomości, że nie żyje- Stary, ocknij się!
Sprawdziłem puls i zadzwoniłem po karetkę. Przystąpiłem do masażu serca. Nie wiedziałem ile wykonywałem tą czynność, ale przerwali mi dopiero ratownicy medyczni.
- Proszę się odsunąć- powiedział jeden z nich. Usiadłem pod ścianą, głośno dysząc. Byłem cały oblany potem, chciało mi się pić i miałem wrażenie, że zaraz zejdę na zawał- Kiedy Pan go znalazł?
- Dwie minuty przed tym jak zadzwoniłem po pogotowie.
- Jak długo tutaj leżał?
- Nie wiem. Ciężko powiedzieć. Jak szedłem tutaj, to minąłem się jakimś facetem. Był podejrzany. Nie minęło więcej niż pięć minut- mówiłem szybko.
- Rozumiem. Pana znajomy nie żyje. Przykro nam- powiedział lekarz- Zawiadomiliśmy policję. Powinni tutaj być lada moment.
Wstałem z podłogi, kierując się do sypialni Marcusa. Wiedziałem, że miał zainstalowany monitoring w mieszkaniu. Kamerki były ukryte w trzech pomieszczeniach. Wszystkie nagrania zgrywały się na laptopa. Znałem hasło dostępu do komputera i plików z nagrań. Chciałem je zgrać na pendrive'a zanim przyjadą nasi. Czułem, że jego zabójstwo ma związek z tym co się działo. Włączyłem komputer i wpisałem hasło. Szybko ukazał się pulpit. Nakierowałem kursor myszki na odpowiedni folder i kliknąłem. W folderze pokazały się podfoldery. Odnalazłem ten z dzisiejszego dnia. Do gniazda USB włożyłem nośnik i szybko zacząłem zgrywać dane. Usłyszałem, że do mieszkania weszła policja. Nie wiedziałem czy można im ufać, dlatego nie chciałem nic mówić o nagraniach. W momencie, kiedy pliki się skopiowały, skasowałem cały folder i zamknąłem komputer. Usiadłem na łóżku, chowając twarz w dłoniach.
- To Pan znalazł denata?- usłyszałem nad sobą głos. Podniosłem głowę i popatrzyłem na funkcjonariusza.
- Tak. Marcus był moim przyjacielem- powiedziałem słabo- Znaliśmy się od dawna.
- Pan Lindberg był policjantem. Co Pan tutaj robił?
- Wróciłem dzisiaj z wakacji. Byliśmy umówieni na spotkanie.
- Proszę o dokument tożsamości i zapraszam do kuchni na rozmowę- powiedział policjant. Wstałem i skierowałem się do hallu. Przy ciele Marcusa stali inni funkcjonariusze, wykonując czynności. Wziąłem plecak i wyciągnąłem z niego portfel. Podałem dokument policjantowi. Mężczyzna zaczął spisywać moje dane- Usiądźmy. Proszę opowiedzieć wszystko od początku.
- Kiedy szedłem do mieszkania Marcusa minąłem się z kimś w hallu- zacząłem swoją opowieść. Mówiłem wszystko zgodnie z prawdą. Mężczyzna słuchał mojej opowieści, nie zadając pytań. Notował informacje w notesie. Kiedy skończyłem popatrzył na mnie.
- Dobrze...
- Ian!- z przedpokoju ktoś zawołał- Weź Pana i chodź tutaj.
- Zapraszam...
- Proszę pokazać dłonie- poprosił mnie mężczyzna. Wiedziałem co chce zrobić. Miał zbadać czy na moich dłoniach nie ma śladów prochu- Czysto...
- Nie zabiłem Marcusa. Nie mam przy sobie broni, można przeszukać plecak- powiedziałem szczerze do obecnych w hallu.
- Tak zrobimy.
Pół godziny później zostałem wypuszczony do domu. Byłem rozbity. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Skierowałem się do domu rodziców. Musiałem z kimś porozmawiać. Nie pamiętam jak do nich dojechałem. Czułem się jak we śnie, który nie ma końca. Stanąłem przed drzwiami domu i zapukałem. Po chwili do drzwi podeszła mama. Popatrzyła na mnie zaniepokojonym wzrokiem.
- Jezu, co się stało?- zapytała- Synu! Marlon, chodź tutaj natychmiast!
- Co tak krzyczysz kobieto?! Co się st.... Troy?- ojciec stał zupełnie zdezorientowany, patrząc na mnie- Na litość boską co się dzieje? Stella, wchodzimy do środka. Zaprowadź go do salonu.
Matka złapała mnie za rękę i poprowadziła do salonu. Ojciec rozglądnął się dookoła, po czym zamknął drzwi. Chwilę później stał w dużym pokoju.
- Troy, synu... Co się stało?- zapytał troskliwym głosem.
- M-marcus...- tylko tyle mogłem powiedzieć.
- Co z nim? Co się stało?- dociekała moja matka.
- Zabili go...
- Jak to go zabili? Co Ty mówisz?!- ojciec złapał się za głowę.
- Byłem z nim umówiony. Pojechałem do mieszkania i kiedy wszedłem... Zobaczyłem, że leży z ranami postrzałowymi serca- powiedziałem szeptem. Wstałem z kanapy i poszedłem w stronę barku. Chwyciłem za butelkę z wódką i ją odkręciłem. Przyłożyłem do ust i pociągnąłem kilka łyków. Szybko poczułem, że piecze mnie w gardle.
- Boże...- sapnęła matka- Po co do niego jechałeś?
- Dzwonił do mnie wczoraj- zacząłem swoją opowieść. Mówiłem o wszystkim co powiedział mi przyjaciel. Z każdym słowem twarz matki robiła się co raz bardziej blada.
- Jak to chcą Cię wydalić ze służby?- ojciec wtrącił się w połowie zdania- Przecież miałeś przestać węszyć na własną rękę.
- Przestałem, ale nie odwołałem informatora. Kutas mnie wsypał i przez to mam kłopoty.
- Troy, czy Tobie całkiem odbiło?!
- Przestań! Przecież doskonale wiesz, że śledztwo Krissy tkwi w martwym punkcie. Dalej nie żadnych tropów. Nie mogłem czekać z założonymi rękoma- fuknąłem w stronę ojca.
- Przez to stracisz pracę- dodała matka.
- W dupie mam tą pracę! Coś tam jest nie tak, a śmierć Marcus utwierdziła mnie w tym przekonaniu. Jutro dostanę telefon i będę musiał tam iść. Potem mam zamiar wyjechać. Cała ta historia śmierdzi na kilometr. Marcus musiał coś wiedzieć, dlatego go sprzątnęli. Wyjeżdżam z miasta.
- Nie możesz wyjechać. Gdzie znajdziesz pracę, co będziesz robił?- pytała spanikowana matka.
- Mam plan, ale nie mogę wam nic powiedzieć. To dla waszego bezpieczeństwa. Będziemy w kontakcie. Jeżeli się uspokoi to Wam wszystko powiem. Sprzedam dom, żeby mieć pieniądze na start.
- Synu... Jesteś tego pewien?- ojciec podszedł do mnie- Możesz dojechać do Ginny. W Paryżu znajdziesz bogacza, który szuka dobrego ochroniarza.
- Nie będę narażał siostry. Jestem pewien swojej decyzji.
Moja rozmowa z rodzicami przeciągnęła się do późna, a ja po wypiciu większej ilości alkoholu nie chciałem wracać do domu. Musiałem przemyśleć część rzeczy i zaplanować swoją przyszłość. W impulsie chwili wyciągnąłem telefon z kieszeni. Odszukałem kontakt i nacisnąłem przycisk "zadzwoń"...
-------------------
Wiem, że krótko i znowu Polsat, ale tak musi być ;)
DZIĘKUJĘ OGROMNIE ZA SŁOWA OTUCHY. BĘDĘ DALEJ PISAŁA CHOPPERA. KOCHAM WAS 😍😍😍
CZYTASZ
The Pain Riders MC # 2- Chopper.
RomanceMogłoby się wydawać, że dzień własnego ślubu jest początkiem sielanki. Troy i Krissy byli najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Młody policjant i piękna dziennikarka tworzyli idealnie dobraną parę. Pewnego dnia cały spokój i szczęście zost...