Chapter 21.

3.6K 282 40
                                    

Colorado Springs,
Colorado, USA.

- Mów, natychmiast!- huknąłem do Steel'a, kiedy ten do mnie zadzwonił.

- Jestem na przedmieściach Denver- powiedział Brad- Zabrali ją do jakiegoś domu.

- Co jeszcze wiesz?

- Nic. Dom jest ogrodzony wysokim murem, a ja nie wchodziłem do środka.

- Obserwuj bramę i informuj mnie na bieżąco. Jesteśmy jakieś trzydzieści mil od Denver. Napisz mi adres, przyjedziemy tak szybko, jak będzie można- dodałem.

- Nic jej nie zrobią. Jest w ciąży, a im zależy na dziecku. Spokojnie Troy- mówił Brad. Sam nie wiedziałem czy to dobra okoliczność czy nie.

- Pozabijam ich, co do jednego! Odważyli się porwać moją kobietę.

- Uspokój się i nie działaj pochopnie. Wyciągniemy ją stamtąd.

- Jasne. Kończę, w kontakcie...- zakończyłem rozmowę- Jedź szybciej do cholery! Zamulasz jak emeryt.

- Przecież jadę szybko. Nie mogę szarżować, bo to auto nie jest najnowsze. Zaraz dojedziemy- fuknął Knife. Wkurzało mnie to, że musiałem czekać.

            Kiedy podjechaliśmy w okolice domu, w którym trzymano Mayę, odetchnąłem z ulgą. Wiedziałem, że Steel miał ją ciągle na oku. Zostawiliśmy samochód kilkadziesiąt metrów dalej i szliśmy do Brada. 

- Coś nowego?- zapytał Leo.

- Nie. Nikt nie wjeżdżał i nie wyjeżdżał- odpowiedział Steel- Co robimy?

- Sprawdziłeś czy mają jakieś kamery albo zabezpieczenia?- pytałem, bo musiałem wiedzieć przed wydaniem dyspozycji.

- Mają monitoring. Nie wiem czy na posesji stoją jacyś goryle. Wszystko zasłania mur- relacjonował Brad.

- Leo, idź po drona do samochodu. Spróbujemy coś zobaczyć- mówiłem. Dron miał nam pomóc w zaglądnięciu zza ten pieprzony mur, który działał mi na nerwy. Musiałem mieć jakieś dodatkowe informacje. Knife poszedł w stronę auta po urządzenie, szybko wracając. Uruchomiliśmy go, a ja na swoim telefonie mogłem widzieć wszystko co filmował. Było jeszcze jasno, więc obraz był świetny- Patrzcie... na ogrodzie stoi trzech typów. Nie widać długiej broni... 

- Jaki mamy plan?- Knife czekał na dyspozycje. Lubił takie zadymy i już zacierał ręce.

- Czekamy, aż się ściemni. Wtedy ja i Ty spróbujemy tam wejść. Steel zostajesz na czatach. Nie pakuj się w zadymę, rozumiesz?- wydałem jasne dyspozycje i liczyłem, że moi bracia się zastosują.

- Tak Troy. Będę tutaj stał. Weźcie ze sobą słuchawki. W razie kłopotów będzie y mieć kontakt.

- Dobra. Wracamy do auta i czekamy jak będzie ciemno.

             Dwie godziny później był już całkiem ciemno. Ja i Knife byliśmy przygotowani do akcji, a Steel siedział w aucie na łączach. Chcieliśmy wejść na posiadłość przez mur od wschodu, gdzie w pobliżu były zarośla. Mogliśmy swobodnie schować się w krzakach i przyglądać się temu, co będzie się działo. 

         Zaraz po wejściu na ogród ukryliśmy się w krzakach, sprawdzając czy teren jest czysty. Podeszliśmy bliżej domu. Wyciągnąłem zza paska malutki pistolet i wystrzeliłem w stronę okien, podsłuch. Szybko przełączyłem częstotliwość na słuchawkach...

- Lekarz ją zbadał i potwierdził, że jest w ciąży...- powiedział męski głos.

- Po co byłaś w tym motelu? Gadaj natychmiast! Twoja koleżanka chyba tam nie mieszka?- warknął drugi  z nich.

- Miałam do załatwienia sprawę- to był głos mojej kobiety. Wyraźnie słyszałem jej ton. Brzmiała dość przekonująco.

- Jaką sprawę? 

- Nie Twój interes. Pilnuj swojego podwórka Tough.

- Zabierzcie ją do pokoju i pilnujcie. Nie może nam uciec- powiedział Tough- Rick!

- Co tam prez?- ten głos należał do brata Mai. Tak mi się wydawało. Nigdy wcześniej nie widziałem faceta, ani z nim nie rozmawiałem.

- Co Twoja siostra kręci? Po co tam poszła?

- Nie mam pojęcia. Nie rozmawiamy na takie tematy. Maya nie chce mnie znać, więc nie spowiada mi się z tego co robi.

- Wyciągnij z niej te informacje, bo Rusty dostanie szału, jeżeli wytnie jakiś numer. Gdyby nie była w ciąży inaczej bym z nią gadał. Szybciutko by wyśpiewała każdą informację- zaśmiał się Tough. Obleśny typ miał dostać za swoje, a ja będę czerpał z tego przyjemność- Szef ma przyjechać za dwa dni. Ma być impreza, a my musimy ją przygotować: zwiększyć ochronę, zadbać o każdy szczegół i nie dopuścić do żadnej wtopy, bo inaczej stracimy głowy. Wszystko ma być dopięte na ostatni guzik. Mamy już chętnych na bachora Twojej siostry. Dostaniemy kupę kasy za niego. Musi urodzić się zdrowe. Dlatego masz jej pilnować. Rozumiesz?

- Tak prez. Spokojna głowa. Moja kochana siostrzyczka nawet nie wie kto jest ojcem tego bachora, więc nie będzie rościł żadnych praw- wiedziałem, że Rick działa pod przykrywką i nie pozwoli na to, że ktoś zrobi krzywdę jego siostrze. To był jedyny plus całej tej sytuacji- Myślę, że jak dobrze jej zapłacicie, to bez słowa odda bachora.

- Chyba żartujesz Rick. Nie mamy zamiaru dawać jej ani grosza. Rusty nie będzie wydawał żadnych pieniędzy. Chce ją mieć dla siebie, więc jak najszybciej będzie chciał pozbyć się bachora. 

- Szefie!- w pokoju pojawił się trzeci mężczyzna- Ta suka chce widzieć się z bratem. Cały czas wydziera się pod drzwiami.

- Idź tam Rick i dowiedz się czego chce- po raz kolejny tego dnia zagotowałem się. Ośmielił się nazwać moją kobietę "suką". Jego zachowanie było kroplą, która przepełniła gorycz.

- Stary, nie rób nic pochopnie- odezwał się Knife, który przez cały czas był obok- Jesteśmy bardzo blisko. Za dwa dni będziemy wiedzieć kto stoi za tym wszystkim. Nie możesz teraz nic zepsuć.

- Pozabijam ich, przysięgam...- wypuściłem powietrze z płuc-  Musimy dzwonić po wsparcie. Nie damy sobie sami rady.

- Rope i Rock chętnie się tutaj zjawią.

- Sharp też z rozkoszą zrobi rozpierdol. Gadałem z nim i powiedział, że przyjedzie.

- Noooo to będzie jatka- mina Leo mówiła sama za siebie. Facet uwielbiał takie rozpierduchy.

- Wracamy do auta. Zostawiamy podsłuch. Będziemy mieć wszystko na nasłuchu i w razie potrzeby interweniować.

                Wróciliśmy do Steel'a i przekazaliśmy mu informacje. Brad pojechał po jedzenie, a my dalej prowadziliśmy obserwację. W międzyczasie poinformowałem Paina o wszystkim co się wydarzyło. Szef obiecał, że chłopaki jeszcze tego dnia wyruszą do Denver. Musieliśmy mieć wsparcie, bo nie miałem cholernego zamiaru, dać się zabić. Miałem zostać ojcem, a to w tamtym momencie było dla mnie najważniejsze.

---------------------

Jakie wrażenie? :) Co będzie się działo? 

The Pain Riders  MC # 2- Chopper.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz