Rozdział VII

43 4 0
                                    

W końcu nadszedł długo wyczekiwany dzień wycieczki szkolnej. Po przebudzeniu się udałem się pod prysznic. Postanowiłem przygotować się na przypadkowe spotkanie z moim internetowym przyjacielem. Następnie sterczałem kilka minut przed szafą z ubraniami, aż w ostatecznie zdecydowałem się na pomarańczową koszulkę na krótki rękaw z limitowanej edycji mojego ulubionego anime oraz dżinsy. Potem rozpocząłem poszukiwania mojej czarnej, skórzanej kurtki. Nie znalazłem jej w swojej szafie, więc zapytałem się mamy o nią. Kobieta powiedziała mi, że jest w praniu. Nie mając zbyt wielkiego wyboru nałożyłem moją sportową, rozpinaną bluzę. Kiedy byłem już ubrany i spakowany, zszedłem na śniadanie. Ani trochę nie zdziwił mnie widok Hugo i Ady. Przywitałem się z nimi, po czym wziąłem się za jedzenie. Jakiś czas później cała nasza trójka była w ustalonym przez nauczyciela miejscu, gdzie miał przyjechać po nas autokar. Wszyscy uczniowie pierwszych klas stali podzieleni na mniejsze lub większe grupki. Nasza należała raczej do tych mniejszych. Chwilę potem dołączył do nas Sebastian. Tego dnia pierwszy raz widziałem go ubranego w dres. Wszyscy byliśmy w totalnym szoku. Chłopak wytłumaczył się nam tym, że wszystkie jego szkolne ciuchy są w praniu. Postanowiliśmy nie wchodzić w szczegóły. Autokar przyjechał kilka minut później. Kiedy mieliśmy wsiadać do niego, musieliśmy podzielić się w pary. W tym momencie doznałem lekkiego zaskoczenia. Ada dobrała się do pary z Sebastianem. Szczerze liczyłem, iż będę siedział z jedną osobą z tej dwójki, ale ostatecznie zostałem skazany na Hugo. Na szczęście nasza czwórka usiadła tuż obok siebie. Razem z Hugo siedziałem na pierwszym miejscu za kierowcą, a nasi przyjaciele usiedli tuż za nami. Dzięki temu mogliśmy przez sporą część czasu rozmawiać w naszej małej grupce. Jakoś w połowie drogi Ada i Sebastian zasnęli. Wyglądali razem tak słodko, że aż zrobiłem im zdjęcie. Moja przyjaciółka spała z głową położoną na ramię Sebastiana, a jego głowa spoczywała na jej głowie. Skoro oni już odpadli, postanowiłem wyjąć moją MP3 i posłuchać muzyki. Po założeniu słuchawek przez pewien czas wpatrywałem się w widok zza okna. Czułem się wtedy jak w jakimś filmie. W którymś momencie zauważyłem kątem oka, iż mój towarzysz podróży usilnie czegoś szuka w torbie. Szybko zorientowałem się, o co mu chodzi. Bez żadnego słowa szturchnąłem go ramieniem, po czym podałem mu jedną słuchawkę. Chłopak podziękował mi i włożył ją do swojego ucha. Słuchaliśmy sobie razem muzyki, gdy zrobiłem się nagle śpiący. W sumie nie było co się dziwić. Potrafiłem robić sobie drzemki podczas drogi do szkoły, a co dopiero w trakcie takiej kilkugodzinnej trasy. Oczy mi się przymykały, lecz nie mogłem znaleźć odpowiedniej pozycji. Wszędzie było mi niewygodnie. Oparcie głowy o szybę było tragicznym pomysłem. Przez to czułem każdy ruch, a moja głowa na wybojach skakała jak jakaś piłka. W pewnym momencie usłyszałem czyjś głos i spojrzałem się na Hugo.

-Jeśli chcesz, to możesz oprzeć głowę na moim ramieniu.

Aby się upewnić, że to nie sen, przetarłem oczy kilka razy. Nie wiedząc czemu, na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. Chcąc je zakryć szybko oparłem swoją głowę na ramieniu chłopaka. Byłem mile zaskoczony. Nigdy nie spodziewałem się, że sam się do mnie odezwie i to na dodatek z taką miłą propozycją. Uśmiechnąłem się sam do siebie, a następnie zamknąłem oczy. Dosyć szybko udało mi się zasnąć. W pewien sposób czułem się bezpiecznie czując kogoś obok siebie. Otworzyłem swoje oczy dopiero jakiś czas później, gdy ktoś zgarniał kosmyk moich włosów z mojej twarzy. Pół przytomny złapałem dłoń poprawiającą moje włosy i spojrzałem się w górę na jej właściciela. Chłopak miał rumieńce na twarzy. To był Hugo. Zamknąłem oczy i otworzyłem je jeszcze raz. To nie był sen. Zdałem sobie sprawę, iż trochę za długo trzymam jego rękę i natychmiast ją puściłem.

-Dobrze ci się spało?-zapytał z troską w głosie.

-Tak.

Resztę drogi wpatrywałem się w okno i starałem się nie odwracać w stronę mojego towarzysza. Gdy dotarliśmy na miejsce, wszyscy po kolei wysiedliśmy z autokaru. Następnie wychowawcy kazali nam zrobić zbiórkę. Po sprawdzeniu, czy wszyscy są obecni ruszyliśmy w stronę muzeum. Zwiedzanie go zajęło nam prawie półtorej godziny. Kolejnym miejscem, które odwiedziliśmy, był jakiś zamek. W sumie to nie było tam nic ciekawego. Większość z zabytków już kiedyś widziałem razem z rodzicami. Po odwiedzeniu jeszcze kilku miejsc przyszła pora na czas wolny. Była to moja ulubiona pora podczas każdej wycieczki. Ada dowiedziała się z pewnego źródła, iż tego dnia czynne jest wesołe miasteczko, więc całą naszą paczką postanowiliśmy się tam wybrać. Całą zabawę zaczęliśmy od jazdy samochodzikami. Siedziałem w jednym z Adą, a Sebastian siedział z Hugo. Zderzaliśmy się nawzajem kompletnie nie zwracają uwagi na pozostałych ludzi. Bawiliśmy się przy tym świetnie. Następną atrakcją, na którą się wybraliśmy była kolejka górska. Z nieznanych mi powodów musiałem siedzieć z Hugo. Jednak nie przeszkadzało mi to do pewnego momentu. Zanim wjechaliśmy na samą górę, było trochę nudnawo. Kiedy nastał ten wiekopomny czas, gdy byliśmy na samym szczycie kolejki, przygotowałem się na najlepsze. Zjeżdżają czułem tą adrenalinę buzującą w moich żyłach. W pewnej chwili poczułem jeszcze coś. Mianowicie dłoń mojego towarzysza. Chłopak złapał mnie za rękę. Musiał się bać. Niedługo potem poszliśmy do domu strachów. Więcej się tam śmialiśmy, niż baliśmy. Może gdybyśmy wchodzili tam w pojedynkę, to byłoby straszniej, ale idąc wszyscy razem, nie baliśmy się niczego. Ada tylko w jednym momencie wrzasnęła, a było to wtedy, kiedy na jej ramieniu usiadł pająk. Wszyscy pozostali mieli niezłą kupę śmiechu obserwując jej reakcję. Po opuszczeniu nawiedzonego domu postanowiliśmy pójść coś zjeść. Akurat niedaleko nas stała budka z jedzeniem. Zamówiliśmy sobie dwie duże porcje frytek i po jednym hamburgerze dla każdego. Gdy otrzymaliśmy nasze jedzenie, zaczęliśmy rozglądać się za miejscem, gdzie moglibyśmy zjeść. Dosyć szybko nam to się udało. Na bocznej części wesołego miasteczka znajdowała się strefa piknikowa. Stało tam wiele stołów i ławek. Podczas posiłku Ada opowiedziała nam historię związaną z tutejszym diabelskim młynem. Podobno, jeżeli ktoś pocałuję podczas przejażdżki nim swoją ukochaną osobę, to będą razem na zawsze. Nie wierzyłem w takie historie, ale nie miałbym nic przeciwko sprawdzenia tej teorii w trakcie trwania mojej randki z moim internetowym przyjacielem. Jakoś w połowie posiłku Sebastian postanowił skoczyć po napoje, a Ada koniecznie chciała z nim iść. Stwierdzili, że trochę im zejdzie i kazali nam się nimi nie przejmować. Nie zrozumiałem, co kombinują, ale wyczułem luźną aluzję w wypowiedzianych przez nich słowach. Po ich odejściu zapanowała cisza. Nie miałem żadnego pomysłu, o czym mogę porozmawiać z Hugo.

Jeden całusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz