*Historia Sebastiana*
Byłem dosyć nietypowym, ale w miarę szczęśliwym dzieckiem. Moja historia skomplikowała się z czasem. Nazywam się Sebastian Podolski i urodziłem się 12 grudnia 1997 roku. Kiedy miałem dziesięć lat, moi rodzice się rozwiedli. Sąd przyznał prawo opieki nade mną mojej matce. Niestety nie była to dobra decyzja. Matka obwiniała mnie za odejście ojca. Rozwód to był jego pomysł. Miał na boku kochankę, dla której zostawił moją mamę. Potem ona twierdziła, że ja jestem temu wszystkiemu winien, bo skoro musiała się mną zajmować, to nie miała czasu zadbać o siebie i relacje z moim tatą. Rok po jego odejściu był najtrudniejszym rokiem w moim życiu. Musiałem znosić ciągłe poniżanie ze strony matki. Od czasu do czasu miała ataki szału, podczas których mnie biła. Któregoś razu przesadziła. Wróciła do domu zdenerwowana. Zapewne jej współpracownicy po raz kolejny wyprowadzili ją z równowagi. Kobieta miała w zwyczaju rozładowywać się na mnie. Zaczynała na mnie krzyczeć z byle powodu i mnie bić lub szarpać. Tamtego dnia akurat miała w ręce nóż. Gdy udałem się do kuchni i poprosiłem ją o kanapkę, zaczęła na mnie krzyczeć i nim wymachiwać. Przez czysty przypadek rozcięła mi nim kawałek łuku brwiowego po lewej stronie. Na całe szczęście nie trafiła w oko. Wystraszony uciekłem, a ona zaczęła mnie gonić wciąż trzymając nóż w ręce. Aby się jakoś schronić, zamknąłem się w łazience. Mama zostawiła tam telefon. Byłem wtedy przerażony i zadzwoniłem po policję. Po przyjeździe policjanci uspokoili moją mamę i zabrali nas do szpitala. Jeden z tych policjantów był przyjacielem mojego ojca. W szpitalu po zszyciu mi łuku brwiowego lekarz postanowił mnie zbadać. Po zdjęciu mi koszulki na jego twarzy namalowało się przerażenie. Od razu zawołał przyjaciela mojego ojca i pielęgniarkę. Pani pielęgniarka zabawiała mnie jakoś maskotką i opowiadała mi pewne historie, a tamci dwaj mężczyźni prowadzili jakoś rozmowę. Zaraz po niej zadzwonili po mojego tatę. Kiedy on przyszedł, lekarz i policjant porozmawiali z nim. Następnie mój tata ukucnął przede mną, przytulił mnie, po czym powiedział mi, że wszystko już będzie dobrze. Niedługo potem w obecności lekarza, policjanta i mojego taty kazano mi ustać przed lustrem. Byłem lekko zdziwiony, ale to zrobiłem. W między czasie doszła do nas jeszcze jakaś pani, która była psychologiem dziecięcym. Gdy stałem przed lustrem, lekarz pokazywał po kolei blizny i siniaki na mojej skórze i pytał, czy to mama je zrobiła. Praktycznie za każdym razem kiwałem twierdząco głową. Po tym małym wywiadzie trzech mężczyzn wyszło z pomieszczenia. Została ze mną jedynie pani psycholog. Kobieta przedstawiła mi się i przeprowadziła ze mną rozmowę, po której mnie zostawiła z pielęgniarką. Wtedy nie do końca rozumiałem, co się dzieje. W końcu miałem dopiero jedenaście lat. Na koniec przyszedł po mnie tata i powiedział, że od teraz będę z nim mieszkał. Kiedy wychodziliśmy ze szpitala, zobaczyłem mamę. Na korytarzu trzymało ją dwóch policjantów, a ona się szarpała i krzyczała, że to wszystko moja wina. Było mi przykro. Tamten dzień był ostatnim dniem, gdy widziałem ją...żywą. Tydzień później odbył się jej pogrzeb. Z tego co usłyszałem,to moja matka popełniła samobójstwo. Nigdy się nie dowiedziałem, w jaki sposób dokładnie zginęła. Nie czułem takiej potrzeby. Cieszyłem się, iż to całe piekło się skończyło. Przez następny rok żyłem sobie spokojnie z tatą i jego drugą żoną. Wszystko się jednak zmieniło po przyjściu na świat dziecka mojego ojca i jego nowej żony. Czułem się wtedy rzucony na drugi tor. Prawie zawsze byłem ignorowany. Nowe dziecko stało się ich oczkiem w głowie. Jednak mimo wszystko wciąż z nimi mieszkałem. Bynajmniej mnie nie bili. Będąc w gimnazjum zacząłem swój wiek dojrzewania i buntu. Wdałem się w złe towarzystwo. Piłem alkohol,paliłem papierosy, chodziłem na wagary. Któregoś razu pozwoliłem jednej dziewczynie przekuć moje ucho. Od tamtej pory zawsze nosiłem w nim koczyk,który mi podarowała. Byłem nią zauroczony. Dziewczyna była moją odskocznią i oazą. W domu miałem codziennie jakieś awantury i kłótnie, a w paczce moich nowych znajomych bywało różnie. Po wypadach z moją paczką chodziłem do tamtej starszej od nas dziewczyny. Była ona siostrą jednego z moich znajomych.Ostatecznie skończyło się tym, że nie zdałem do drugiej klasy. Był to rok 2010.Mój ojciec zrobił mi wtedy straszną awanturę i nie byłoby w niej nic złego,gdyby na końcu nie dodał, że nie powinien mnie odbierać od matki, bo jestem taki jak ona. Wtedy nie wytrzymałem. W nocy spakowałem swoje rzeczy i uciekłem z domu. Były to wakacje, więc moja edukacja na tym nie ucierpiała. Uciec pomogła mi tamta nieco starsza ode mnie dziewczyna. Kinga, bo tak się nazywała,zabrała mnie w trasę z zespołem swojego chłopaka. Było to cudowne lato.Zwiedziłem wiele miast w kraju i poza jego granicami. Dni spędzaliśmy na zwiedzaniu, a wieczorami chłopacy dawali swoje koncerty, a ja z Kingą stałem za sceną. Często tańczyłem z dziewczyną do granych tam utworów. Moje zauroczenie szybko mi przeszło. Wiedziałem, że nie mam szans z jej chłopakiem. Tamte uczucie przerodziło się w coś innego. Kinga stała się dla mnie jak starsza siostra. Nauczyła mnie wielu przydatnych rzeczy. Między innym robienia prania i gotowania. Pod koniec lata odwieźli mnie do domu. Zdziwiłem się, kiedy okazało się, że jest pusty. Od sąsiadów dowiedziałem się, iż mój ojciec i jego rodzina zginęli w wypadku samochodowym dwa tygodnie po mojej ucieczce. Podobno wszędzie mnie szukali i to właśnie podczas tych poszukiwań zginęli. W tamtym momencie poczułem ogromny ciężar na moim sercu. To było poczucie winy. Za poradą sąsiadów zgłosiłem się na komisariat. Policjanci odeskortowali mnie do domu dziecka. Przyjaciel mojego ojca zapewnił mnie, że zostanę tam tylko tymczasowo i dotrzymał słowa. Po kilku miesiącach adoptował mnie. Nie miał żony, ani dzieci. Mieszkał sam z psem. Jego owczarek niemiecki nazywał się Romeo. Ten pies stał się moim jedynym przyjacielem. Po powrocie do szkoły przestałem odzywać się do kogokolwiek. Starałem się też trzymać pana Roberta na dystans. Nie chciałem, żeby przyjaciel mojego ojca także umarł. Po lekcjach wracałem prosto do domu. Będąc w domu brałem się za sprzątanie i gotowanie. Dopiero potem bawiłem się z psem i wychodziłem z nim na spacer. Dni jakoś mi mijały. W drugiej połowie 2011 roku podczas jednej z akcji postrzelona Romeo. Jako pies policyjny doczekał się skromnego pogrzebu. Pan Robert załamał się. Jakby nie patrzeć tamten pies był jego jedyną rodziną. Często wracał po pracy pijany. Nie chciałem go oglądać w takim stanie, więc musiałem znaleźć sobie jakieś miejsce na ziemi. Chciałem mieć swoją bezpieczną przystań. Pewnego dnia trafiłem do baru na obrzeżach miasta. Było tam w miarę spokojnie. Przesiadywałem tam prawie całe weekendy. Barman i wszyscy tamtejsi pracownicy mówili do mnie po imieniu. Będąc ich stałym bywalcem często dostawałem jakieś gratisy. Najczęściej siadałem przy barze i rozmawiałem z barmanem, który nazywał się Wojtek. Z czasem moje rutyna się trochę zmieniła. Któregoś dnia do baru zawitał młody, wysoki i dobrze zbudowany chłopak. To on zmienił moją rutynę. Za każdym razem kiedy przychodził, siadał po drugiej stronie baru i coś do mnie zagadywał. Często opowiadał mi jakieś ciekawe historie i dużo żartował. Polubiłem go. Tak minęło mi pół roku. Nim się obejrzałem nastał 2012 rok. Pan Robert kupił mi motor i zacząłem nim jeździć do tamtego baru.
CZYTASZ
Jeden całus
Roman pour AdolescentsHistoria opowiada losy dorastającego chłopaka i jego paczki przyjaciół. Derek Frost będzie musiał zmierzyć się z problemami miłosnymi oraz odnalezieniem prawdziwego siebie. Nie będzie to łatwe zadanie, kiedy zda sobie sprawę, że czuje coś do dwóch o...