Rozdział V i pół

49 3 4
                                    

*Sebastian*

Nigdy nie mógłbym wyobrazić sobie bez niego świata, mimo iż spędzony wspólnie czas nie był tak całkowicie kolorowy. W końcu często też się kłóciliśmy. Żyliśmy w naszym własnym chaosie, który sami stworzyliśmy. Wciąż utulał mnie zapach papierosów, które paliłem razem ze nim przed snem. Te nasze rozmowy na parapecie w jego kuchni z fajką w lewej dłoni, były czymś w rodzaju mojej odskoczni. Ten chłopak odmienił cały mój świat. Przestałem się już przejmować śmiercią moich rodziców i alkoholizmem mojego prawnego opiekuna. Postanowiłem pojechać do niego i mu podziękować. Niestety przypomniałem sobie, że tego dnia miał do późna pracować. Chciał jak najszybciej spłacić swój dług u Leona. Właściwie to nasz dług. Mimo wszystko postanowiłem jednak do niego przyjechać i zrobić mu niespodziankę. Pomogły mi przy tym klucze do jego mieszkania, które kiedyś mi podarował. Będąc na miejscu zauważyłem całkiem spory nieład. Postanowiłem wszystko posprzątać. Wyszorowałem całe mieszkanie na błysk. Potem wziąłem się za robienie prania. Kiedy to było już skończone, zacząłem przyrządzać obiad. Wiedziałem, iż Damian uwielbia wołowinę, więc przygotowałem ją. Dodatkowo ugotowałem ryż i podsmażyłem na patelni warzywa. Nieco później rozłożyłem na stole obrus i postawiłem na nim świecznik. Zdecydowanie byłem pewien, że mu się spodoba. Na sam koniec moich przygotowań włączyłem radio na naszej ulubionej stacji. Zostało mi już tylko czekać na jego powrót. Czas ciągnął się w nieskończoność. Postanowiłem zadzwonić do chłopaka pod jakimś głupim pretekstem i dowiedzieć się, kiedy kończy pracę. Za trzecim razem Damian odebrał telefon. Mówił dosyć dziwnie. Brzmiał, jakby wbiegł na ósme piętro, gdy odebrał telefon. Dodatkowo w tle słyszałem jakiś dziwny głos.. Zapytałem się go o to, ale on mnie spławił mówiąc, że musi już kończyć, bo wołają go. Na szczęście dowiedziałem się, o której kończy. Czekałem na niego kilka godzin. Gdy wszedł do mieszkania, rzuciłem mu się na szyję. Przez przypadek zauważyłem coś dziwnego na jego szyi. Zaniepokojony przyjrzałem się temu. To była malinka. W głowie przypomniałem sobie zdarzenia między nami z przeciągu kilku dni. Nie mogłem znaleźć momentu, w którym zostawiłbym mu taki ślad na szyi. Natychmiast zrozumiałem co jest na rzeczy.

-Zdradzasz mnie!-wykrzyknąłem.

W taki właśnie sposób rozpoczęła się nasza kłótnia. Była dosyć ostra i zacięta. Nie potrafiliśmy dojść do porozumienia, jak zazwyczaj to robiliśmy. Niestety to nie była sprzeczka o byle co. Damian mnie zdradził i możliwe, że to nie był pierwszy raz. Ostatecznie wybiegłem zdenerwowany z jego mieszkania. Nie mając gdzie się podziać udałem się do baru, w którym się poznaliśmy. Spotkałem tam znajomą Damiana. Wyskarżyłem się jej, a ona mnie wysłuchała. Na koniec naszej rozmowy dziewczyna powiedziała mi o tym, czym zajmuje się mój chłopak. Byłem w totalnym szoku, gdy to usłyszałem. Zdenerwowany pobiegłem do niego, aby to wyjaśnić. Niestety nie potrafiłem się opanować i zacząłem go wyzywać od najgorszych. Zaczęło się od nazwania go puszczalskim, a skończyło na bardziej dotkliwszych określeniach. Mimo wszystko wciąż go kochałem. W końcu się uspokoiłem i zamilkłem. Damian przeprosił mnie za wszystko i miał zamiar ze mną zerwać, ale go powstrzymałem. Powiedziałem mu:

-Jeżeli obiecasz mi, że to się więcej nie powtórzy, to ci wybaczę. Za bardzo cię kocham, żeby to nas rozdzieliło. Zacznijmy od nowa.

Chłopak skinął głową, po czym mnie pocałował. Spędziliśmy wtedy razem noc. Rankiem, gdy się obudziłem, nie było śladu po moim ukochanym. Kątem oka zauważyłem palące się w łazience światło. Udałem się w tamtym kierunku. Po pociągnięciu za klamkę zorientowałem się, iż drzwi są zamknięte. Krzyknąłem do Damiana, aby je otworzył, lecz on milczał. Zapytałem się go, czy bierze prysznic, ale dalej nie dostałem odpowiedzi. Zmartwiłem się, więc wyważyłem drzwi. Po wejściu do środka zobaczyłem Damiana leżącego na podłodze. Obok niego znajdowało się pudełko, wokół którego leżało kilka tabletek. Natychmiast rzuciłem się w jego stronę i zmierzyłem mu puls. Był ledwo wyczuwalny. Podniosłem swoją ręką jego głowę.

Jeden całusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz