Rozdział XI

27 2 0
                                    

*2 miesiące później*

Czas zaczął lecieć jak szalony. Nim się obejrzałem, minęły dwa miesiące. Ada i Sebastian stworzyli dosyć nietypowy, ale szczęśliwy związek. Hugo i ja mieliśmy się dobrze, a Weronika wydawała się być zadowolona. Wszystko szło dobrze. Moje życie w końcu zaczęło się układać. Bynajmniej tak myślałem. Lila od długie czasu dawała mi spokój. Prawie w ogóle się do mnie nie odzywała. Była zbyt zajęta swoimi sprawami. Zapewne nowymi zakładami. Był to wtorkowy poranek. Stałem przed klasą w towarzystwie mojego przyjaciela. Akurat planowaliśmy podwójną randkę. W pewnym momencie ktoś obok nas przeszedł i rzucił ledwo słyszalne: „cześć". Spojrzałem się w stronę tamtej osoby. Wydawała się być znajoma. Przyjrzałem się jej uważnie. Nagle rozpoznałem w niej Weronikę. Przez to, że miała ścięte włosy ciężko było ją rozpoznać. Zawsze charakteryzowały ją długie włosy za pas. Jej włosy przeszły solidną przemianę. Ich długość wynosiła kilka centymetrów za uszy i na dodatek miały inny kolor.

-Wszystko w porządku?-zapytałem zatroskany.

-Tak, w jak najlepszym.-odpowiedziała z uśmiechem na ustach.

-A co z twoimi włosami?

-Miałam ochotę na zmianę, więc je obcięłam i przefarbowałam. Brzydko tam wyglądam?

-Ładnie, ale dosyć szokująco.-odparłem.

-Nie bierz sobie tego do serca.-zaczął tłumaczyć Sebastian.-Wszyscy przyzwyczailiśmy się do twoich długich włosów w jaśniejszym wydaniu. Na pewno niedługo się przyzwyczaimy.

-Mam taką nadzieję.-odpowiedziała dziewczyna z jeszcze większym uśmiechem.

Zakończyliśmy naszą dyskusję, lecz wciąż mi coś nie dawało spokoju. Od dziewczyny biła nietypowa aura. Mimo iż miała na twarzy uśmiech, wydawała się być przybita. Niedługo miałem poznać powód takiego stanu rzeczy. Moje zamyślenie przerwał dzwonek na lekcję. Udałem się wraz ze wszystkimi do klasy, gdzie zająłem swoje miejsce. Lekcja minęła nam dosyć szybko. Ogólnie czas leciał jak szalony, aż do przerwy obiadowej. Podczas jej trwania pierwszy raz od bardzo dawna udałem się z grupką moich przyjaciół na stołówkę. Zdziwiłem się, kiedy Weronika się do nas dosiadła. Odkąd zaczęła chodzić z Danielem, to każdą wolną chwilę spędzała z nim. Zwłaszcza na długich przerwach widywałem ich razem. Coś mi tu zaczęło śmierdzieć i to nie był nieświeży posiłek. Postanowiłem przyjrzeć się sytuacji. Niespodziewanie do Weroniki podeszła Lila. Dziewczyna wyjęła z kieszeni telefon i pokazała mojej przyjaciółce na nim coś. W oczach Weroniki automatycznie pojawiły się łzy. Moja przyjaciółka z niewiadomych mi powodów chciała zabrać telefon swojej towarzyszce. Obserwowałem biernie tą sytuację¸ ponieważ nie wiedziałem, o co konkretnie chodzi i jak mogę pomóc.

-Teraz wszyscy się dowiedzą.-powiedziała nieco głośniej Lila.

-O czym?-zapytała zaciekawiona Ada.

Lila bez zbędnego tłumaczenia każdemu pojedynczo ustała na naszym stole, który znajdował się na środku pomieszczenia, po czym głośno i wyraźnie powiedziała:

-Ta oto Weronika...-wskazała palcem, o kogo jej chodzi.-Wysyła nagie zdjęcia za przysługi.

Zesztywniałem. Nie mogłem uwierzyć własnym uszom. Na szczęście Sebastian zareagował. Chłopak zdjął ze stołu Lilkę, po czym zabrał jej telefon i prawdopodobnie usunął owe zdjęcie. W myślach podziękowałem mu za to. Nasza przyjaciółka rozpłakała się, a następnie wybiegła ze stołówki.

-Biegnij za nią.-powiedział Sebastian.

Posłuchałem się go. Szybo się otrząsnąłem i pobiegłem za nią. Dogoniłem ją dopiero w szatni. Złapałem ją za nadgarstek i przyciągnąłem do siebie. Dziewczyna początkowo się opierała i uderzała pięściami w moją klatkę piersiową, lecz ja nie odpuszczałem. Wciąż trzymałem ją w swoich ramionach. W końcu się poddała. Czułem jak moja bluzka zaczyna być mokra od jej łez. Weronika wtuliła się we mnie. Jej ciało drżało. Odruchowo zacząłem gładzić ją po włosach. Może przeszły pewną metamorfozę, lecz wciąż były tak samo przyjemne w dotyku. Poczekałem, aż dziewczyna się uspokoi, a kiedy to nastało, zaproponowałem jej wspólne wagary. Bez namysłu Weronika przystała na moją propozycję. Chwilę później byliśmy już w centrum handlowym. Kupiłem nam gofry z polewą czekoladową, posypką oraz bitą śmietaną. Zjedliśmy je w ciszy. Postanowiłem nie wypytywać jej o wcześniejsze zdarzenie. Uznałem, że otworzy się przede mną, gdy uzna, iż jest gotowa. Chciałem ją trochę rozweselić, więc zacząłem je opowiadać o różnych śmiesznych sytuacjach z mojego życia. Po upływie trzydziestu minut można było zauważyć lekki zarys uśmiechu na jej twarzy.

Jeden całusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz