29. Antidotum

490 44 21
                                    

Marinette

Oczyściłam Akumę, zrobiłam wszystko co było trzeba i zastanowiłam się co dalej zrobić.

Chyba zanim pójdę do mistrza odwiedzę Lionel'a. Muszę zobaczyć czy wrócił bezpiecznie do domu i powiadomić go o sukcesie. No i odebrać spowrotem miraculum. Długo się nim nie nacieszył, ale może to i dobrze, przynajmniej tak bardzo nie przywiąże się do swojego kwami.

Jak postanowiłam tak zrobiłam i już po około 15 minutach byłam obok jego domu. Ciekawa jestem czy mnie pozna. Znaczy na pewno mnie pozna, jestem Biedronką, ale czy pozna we mnie tamtą Pszczołę? Czy może powie że się zmieniłam i zerwie ze mną znajomość? Mam nadzieję, że tak nie będzie... No i nie znalazłam sposobu na przywrócenie życiu jego bratu, Lucasowi. Jego opis i imię coś mi mówią, ale to pewnie tylko jakieś złudzenia. Może kiedyś mi się ktoś taki przyśnił, nie wiem.

Tak jak zwykle skoczyłam na jego mały balkon. Jednakże chłopaka na nim nie było, zapukałam zatem w drzwi balkonowe. Po chwili chłopak mi otworzył i stanął jak wryty.

- Cześć, Lionel. - Powiedziałam niepewnie.

- Ty... Udało ci się! - Wybuchnął nagle uradowany i mocno mnie uścisnął, a ja odwzajemniłam gest. - Nie mogę uwierzyć! Tak się cieszę!

- Nie udałoby się gdybyś mi nie pomógł.

- Ale ja... Ja wogóle ci nie pomogłem. Dałem się zamienić w ducha na samym początku...

- I tym samym mnie uratowałeś! Gdyby nie ty to ja zostałabym duchem i nie udałoby mi się odzyskać miraculum! Mało tego, prawdopodobnie już miałby je Władca Ciem! Pozatym jako duch także się przydałeś. Szeptałeś na tyle głośno, że zrozumiałam twoje słowa i zrozumiałam jakie jest zadanie duchów. Gdyby nie ty nigdy bym nie odzyskała kolczyków!

- Naprawdę tak uważasz?

- Tak, oczywiście! - Tym razem to ja go mocno objęłam.

- Dziękuję ci, naprawdę!

- Nie. To ja ci dziękuję.

- Za miłość się nie dziękuje.

Zamurowało mnie. Że co on powiedział?

- C-co?

- No bo... Kocham cię... Znaczy się jak koleżankę, czy przyjaciółkę, tak wiesz. Nie kocham cię... Znaczy kocham, ale nie tak jak myślisz. Kocham cię jak przyjaciółkę. - Powiedział na jednym tchu wyraźnie zakłopotany. Mimo wszystko nie byłam zbytnio przekonana co do jego wypowiedzi.

- Aha...

- Nie, ja wiem że to może wygląda źle, ale po prostu ja... Ja mam problem z wyznawaniem uczuć, jakichkolwiek i każda próba kończy się na moim zakłopotaniu... - Gadał jak najęty.

- Oj, nie przejmuj się. Tak bywa, dużo ludzi tak ma. Ja ciebie też kocham, przyjacielu. - Ścisnęłam go ponownie, on także mnie objął. - Jeszcze raz ci dziękuję. - I nagle mi się przypomniało coś okropnego. - I, um, Lionel...

- Co się stało? - Odsunął się ode mnie na wyciągnięcie rąk.

- Musisz oddać mi miraculum.

- Och, racja. - Powiedział smutniejąc.

- Ale nie martw się, na pewno kiedyś je jeszcze dostaniesz. W końcu to, że wygraliśmy bitwę, nie oznacza że wygraliśmy wojnę. Władca Ciem nadal jest Władcą Ciem i niedługo będziemy z kotem potrzebowali pomocy. - Mrugnęłam do niego, a on wyraźnie się rozchmurzył. Przywołał swoje kwami.

- Sass, dziękuję ci za wszystko i do zobaczenia.

- Do zobaczenia, Lionel. - Przytulili się na pożegnanie, po czym Lionel zdjął miraculum i mi je podał.

Czy mamy szansę na szczęście? || Miraculum Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz