30. Groźba

497 42 41
                                    

Marinette

Wraz z mistrzem udało nam się przygotować antidotum. Stworzonego przeze mnie proszku starczyło na 3 porcje, zatem mamy dokładnie 3 próby, by podać je Czarnemu Kotu.

- Mam nadzieję, że antidotum zadziała.

- Zadziała, tego możemy być pewni. Nie możemy być pewni natomiast że uda się je oddać Czarnemu Kotu bez żadnych przeszkód.

- A jakie to mogą być przeszkody?

Zanim mistrz zdążył mi odpowiedzieć rozległo się pukanie do drzwi. Spojrzeliśmy na siebie z mistrzem i zrozumiałam, że tylko jedna osoba mogła przyjść do mistrza w odwiedziny.

- Szybko, schowaj się! - Rozkazał mi Mistrz Fu, a ja natychmiast rozejrzałam się po pomieszczeniu.

Jedyną odpowiednią kryjówką była szafa, która stała w salonie, dzięki czemu będę mogła podsłuchiwać rozmowę. Szybko schowałam się do niej, a w międzyczasie mistrz poszedł odtworzyć drzwi. Nie mylił się. Czarny Kot przyszedł, jednak nie był sam. Był w towarzystwie osoby, której tak bardzo nienawidzę. Osoby, która zabrała mi mojego ukochanego Czarnego Kota. Osoby, która już niedługo dostanie za swoje.

Chociaż to bardzo niebezpieczne przyprowadzać ją tutaj. Jej nie można ufać. A przecież Mistrz Fu ma tu wszystkie miracula! Jeśli ona się o tym dowie, kto wie czy nie powie o tym Władcy Ciem przy pierwszej możliwej okazji. Ona jest zdolna do wszystkiego. Dosłownie.

W głosie mistrza słyszałam bardzo dobrze maskowane niemiłe zaskoczenie. Nie dziwię mu się, czuję to samo co on.

Ale są także dobre aspekty tej sytuacji. To idealny moment by podać Czarnemu Kotu antidotum! Oby tylko nie wywęszyli podstępu, bo może stać się nieprzyjemnie!

- Proszę, wejdźcie, porozmawiamy. - Mistrz uprzejmie zaprosił ich do środka, a oni przyjęli zaproszenie. Zobaczyłam ich dopiero, kiedy weszli do pokoju i mogłam dostrzec ich przez dziurkę między drzwiami. Serce mi szybciej zabiło, kiedy zobaczyłam Czarnego Kota. Lecz radość z tego, że go widzę szybko minęła, gdy zobaczyłam Lilę i to jaką troską darzy ją chłopak. Mam już tego serdecznie dosyć. Oby tylko udało się podać mu to antidotum...

- Usiądźcie. - Mistrz nadal był uprzejmy. Oni usiedli przy stole. On naprzeciwko nich. - Zaparzyć wam herbaty? Akurat miałem zamiar to zrobić.

- Bardzo chętnie się napijemy. - Odpowiedziała Lila bardzo zadowolona, że ktoś będzie ją obsługiwał. - Prawda kotku?

- Oczywiście kochanie. Bardzo chętnie napijemy się herbaty.

Mistrz przytaknął i poszedł wstawić wodę. Chyba myśli o tym samym co ja. Teraz wystarczy tylko wlać antidotum do herbaty Czarnego Kota i voilà! Jeśli to wypije, to będzie koniec!

Po chwili mistrz wrócił, a w kuchni słychać było czajnik z dopiero co wstawioną wodą.

- Więc, co was do mnie sprowadza?

- Pszczoła. Zabrała miraculum mojej pani. Wiem, że byłem z tym u pana niedawno, ale Lila strasznie ubolewa nad utratą miraculum.

Zaśmiałam się, w duchu oczywiście. Lila rozpacza nad utratą miraculum! Jaka biedna!

- Tikki, słyszałaś to? - Szepnęłam do towarzyszki, lecz ta nie odezwała się. - Tikki?

Nic. Nie ma jej tu. Może nie zdążyła się schować.

Zauważyłam ją po drugiej stronie pokoju, za gramofonem. Dostrzegła mnie i szybko, prawie niezauważalnie przeleciała za mistrzem i wleciała do szafy.

Czy mamy szansę na szczęście? || Miraculum Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz