Byłam padnięta dniem w kuchni. Pomógł mi oczywiście Jin, ten to ma jednak złote ręce. Na stole znajdą się nie tylko koreańskie dania , ale też przygotowałam kilka Polskich. Mam nadzieje że będą smakować.
Było już grubo po dziesiątej na wieczór kiedy wracałam do pokoju. Była idealna cisza, to miało znaczyć że już wszyscy śpią.
U nas w pokoju był włączony telewizor, zdziwiłam się bo myślałam że ciastek śpi, otóż nie.
-kochanie ?
-jestem tutaj. -spojrzałam w stronę głosu, taaak siedział przy swoim biurku nad pustą kartką.
-O a ty co robisz ? Myślałam że śpisz. -złapałam jego barki, które były twarde i spięte.
-Muszę ułożyć jakiś nowy utwór, ale nie mam żadnych pomysłów.
-Napisz coś z głębi duszy, na pewno się uda. Wierze w ciebie mój romantyku.
Ten cichutko się zaśmiał po czym pociągnął moje ręce tak że nasze głowy były obok siebie.
-Pomożesz mi prawda?-zapytał z nutką nadziei.
-to ma być twoja piosenka, nie moja. Napisz ją po świętach ,pełno wrażeń i uczuć, fajnie by było jakby była o miłości do bliskich albo jakaś z głębi duszy. Zaskocz swoje ARMY, w tym mnie kotek. Ale dzisiaj już nie ma czasu na takie sprawy więc do łóżka. I nie ma żadnego sprzeciwu bo i tak za dużo tobie pozwalam. -Cmoknęłam bruneta w policzek.
Nasz wieczór zakończył się oglądaniem jakiś dram w telewizji.
Rano otwierając oczy spojrzałam w okno, ku moim zdziwieniu ukazały się spadające prószki śniegu, można było poczuć ten magiczny czas.
-Jungkook, zobacz śnieg padaaa.
Szczęśliwa ukochałam bruneta.
Dziś gwiazdka. Byłam bardzo ciekawa czy spodoba mu się prezent ode mnie.
Nie marnując czasu ruszyłam się ogarnąć. Szybki prysznic i makijaż. Odświętne ciuchy i balety.
Nie no, najpierw trzeba wszystko przygotować. Czyli zwiewna czarna bluzka Jungkooka i dresowe spodnie.-Ale ładnie Ci w tej bluzce... - pochwalił Kooki.
Ukłoniłam się powodując uśmiech na twarzy chłopaka jak i na mojej.
Cały dzień spędziłam latając w tę i we wtę.
Jisoo miała przyjechać do nas na wigilię ale wyleciała do swojego chłopaka do Wielkiej Brytanii.
Kiedy całość była już gotowa nakrylismy do stołu. Magiczny czas spędzam w gronie mojej rodziny. Szczerze nie wiem co się dzisiaj dzieje z moją rodziną. Odkąd się przeprowadziłam nie mam żadnego kontaktu, i chyba nie chce go odnawiać.
Poszłam się przebrać na uroczystość. Postanowiłam że ubiore czerwoną sukienkę i czerwone szpilki.
Włosy rozpuszcze a na usta nałoże czerwoną szminkę.Jungkook rówież ubrał krawat pod moją sukienkę i koszulę oraz spodnie. Cudownie wyglądaliśmy. Cała wigilia minęła nam rodzinnie. Śmialiśmy się i opowiadałyśmy sobie różne historie związane z przeszłością.
-A teraz czas na prezenty...!!! - wykrzyczał nasz Alien.
-Dobra to może, najpierw Tae, póżniej j-hope, RapMon, Jin, Jimin, Suga i na końcu Yoona i Jungkook?
-Może być, mi tam wszystko jedno.
Tak więc zrobiliśmy, kiedy otwierali paczki ode mnie miałam niesamowitego stresa,ale na szczęście wszystkim się spodobał.
Kiedy ja otwieralam to wszystkie paczki były przecudowne. Od J-Hope dostałam różową kosmetyczkę od Victorii Secret. Od RapMona toaletkę na kosmetyki, od Tae pasek Gucci no bo jednak Gucci Boy, od Sugi łańcuszek z moim imieniem, od Jina patelnię?-Oj żebyś mogła nam pięć rano Polskie Naleśniory.
Od Jimina taki super puchary kocyk i perfumy. No i nadszedł Jungkook. Byłam ciekawa bo odrazu rzuciła mi się torba od VS. Kiedy odpakowałam ukazała się super seksi bielizna z nowej kolekcji. Była cudowna, bardzo delikatna i pięknie zdobiona.
-Założę dla ciebie - szepnęłam lekko po kryjomu podgryzając płatek ucha.
-Teraz Jungkook...
Odpakował do wszystkich a mnie pot zalewał żeby mu się spodobało. Módlmy sięęęę....
-No Way.... Yoona Jezu. Jak ja cię kocham. Tak bardzo mocniutko.
Przytulił mnie, najważniejsze dla mnie było to że był szczęśliwy. Kocham tego wariata.
CZYTASZ
true friends or fucking love || j.jk
Fiksi Penggemar,, Spójrz na mnie, nawet ja zrezygnowałem z siebie Nawet ty mnie nie rozumiesz Mówisz, że jestem obcy, chociaż to ty mnie zmieniłaś."