Rozdział 17

542 22 5
                                    

Asia odrazu zobaczyła Kube i podbiegla do niego.
-Hej! Mam na imie Asia. Jestem przyjaciółką Mileny.
-Hej... - Kuba podał Aśce rękę a w oczach miał łzy - mam na imię...
-Kuba. Wiem. Każdy chyba wie - powiedział uśmiechając się przez łzy.
-Wiesz co się stło?? Czemu Milena miała wypadek.
-Taka zazdrosna dziewczyna przecięła Milenie hamulce w samochodzie.
-Zazdrosna?! O co?! - zdziwił się Kuba
-No...
-Powiedz mi - nalegał.
-O ciebie... - Asia zrobił dziwną minę i odsunęła się troche od Kuby.

Wolny był załamany. Usiadł w holu na krześle i po prostu zaczął płakać. Poprozst się rozpłakał. Schował twarzw dłonich i tylko w myślał. Dlaczego teraz? Dlaczego to akurat Milena? Dlaczego nigdy nie może być dobrze?

W tedy ktoś położył mu rękę na ramienu. To był tata Mileny.
Kuba szybko wstał i podał dłoń panu Lewandowskiemu.
-Witam... - powiedział smutno.
-Cześć Kuba... cześć.
Przybiegła do nich jeszcze Karolina.
-Hej! Karolina jestem
-Cześć... Milena dużo o tobie mówiła.
-Naprawde?
-Tak... - uśmiechnął się i otarł łze z policzka.
-Czemu płaczasz... przecież Milena wyzdrowieje... - powiedział i przytuliła się do Kuby mocno.
Wolny odwzajemnił uścisk. Jedenastolatka uśmiechnęła się szczerze do Kuby i ucikła do szpitalnego bufetu.

Chwile potem do rodziców Mileny podszedł lekarz. Wolny stał tuż obok i wszystko słyszał:
-Dzień dobry państwu. Nie mam zbyt dobrych wieści. Państwa córka ma poważne obrażenia wewnętrzne. Przez następne 24 godziny przeprowadzimy jeszcze conajmniej 3 operacje. Zobaczymy co będzie potem. Narazie prosze być dobrej myśli.
Kuba słysząc to poprostu nie wytrzymał. Poszedł do szpitalnego ogródka żeby wyciszyć myśli.

Usiadł na ławeczce w cienu bo było bardzo gorąco. Lipcowe ciepłe popołudnie. Na niebie ani jeden chmurki. Kuba oparł łokcie na kolanach i chował głowe w dłoniach. Nagle zadzwonił telefon.
-Halo... - powiedział smutno.
-Halo! Kubuś! I jak wszystko z nią z nią ok? - powiedziała z przejęciem mama Wolnego.
-Właśnie nie bardzo... - powiedział - kluczowa będzie następna doba. Jeszcze ma przejść kilka operacji..,
-Nie martw się... będzie dobrze...

Rodzice Kuby poznali Milene na skokach w Wiśle. Mama Kuby bardzo polubiła dziewczyne. Wspomina ją jako miłą, nieśmiałą, kochaną osóbke.

Wolny jeszcze chwile porozmawiał z mamą i wrócił do szpitala. Z holu słyszał tylko.
-Szybko! Operujemy! Nie mamy czadu na bzdury! Szybko!!
Kuba wbiegł na OIOM jak poparzony. Mama Mileny płakała tata natomiast był biały jak ściana.
-Co się dzieje?!
-Nie wiemy... - powiedział zrezygnowany tata
W tym czasue wywieźli Milene z sali. Kubą zdążył chwycić ją za rękę.
-Gdzie ją zabieracie?!?!
-Musimy szybko operować! Nie możesz iść z nami... przykro mi. Będziemy robić co w naszj mocy...

Rodzice Mileny razem z Karoliną wrócili do starego domu w Krakowie. Kuba mimo zmęczenia postanowił zostać w szpitalu i czekać aż operacja się skończy.

Siedział w holu na plastikowym niebieskim krześle. Podbiegła do niego dziewczynka. Po braku włosów można było stwierdzić że jest chora na nowotwór.
-Dobry wieczór... czy mogłabym sobie zrobić zdjęce z panem?
-Pewnie - Kuba uśmiechną się i zrobił sobie zdjęcie z dziewczynką
-Co pan tu robi? - usiadła obok Wolnego.
-Wiesz co ,taka bardzo ważna dla mnie osoba właśnie jest w tym szpitalu...
-Nich się pan nie martwi na pewno wszystko będzie dobrze...
Kuba popatrzył na dziewczynke.
-Tak myślisz? - zapytał.
-Tak! Zawsze trzeba mieć wiare... Niech pan to weźmie - dziesięciolatka wręczyła Wolnemu malutkiego pluszaka - to jest zabawka która zawsze przynosiła mi szczęście. Może teraz panu się przyda - popatrzyła się Kubie w oczy i uśmiechnęła się szczerze.
-Dziękuje ci bardzo...

-Kamila! Gdzie tam chodzisz! Późno już! - krzyczała jedna z pielęgniarek.
-Ide już ide... - powiedziała.
-Dowidzenia panu... - jeszcze raz się uśmiechnęła.
-Śpij dobrze... - odwzajemnił uśmiech.

Czekając na koniec operacji ściskał mocno pluszaczka od Kaludii.

Uśmiech znaczy wiele...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz