Dzień Dwudziesty Pierwszy : Walentynki

1.9K 95 8
                                    

Pov. Harry

Wpadłem do domitorium Draco dosłownie jak błyskawica, potykając się o własne nogi i zaliczając upadek dosłownie przed samym ślizgonem.

– Harry, na sam początek upadasz mi do stóp? Ciekawe – zaśmiał się kucając i pomagając mi wstać.

Zarumieniłem się i wywróciłem oczami, śmiejąc się cicho pod nosem. Miał rację, moja niezdarność przekracza już wszelkie granice.

– Odczep się. Zdążyłem zapomnieć co miałem Ci powiedzieć, ugh – westchnąłem opadając na łóżko.

– Może chciałeś powiedzieć, że są walentynki, i czekasz aż Cię zaproszę na randkę? – zaśmiał się zdejmując z siebie mundurek.

Zaczął rozpinać swoją koszule stojąc przodem do mnie, a mi odebrało mowę. Moje usta ułożyły się w literę „o", a źrenice nienaturalnie rozszerzyły.

Wpadłem w trans wpatrując się w nagi tors chłopaka, który zdejmował właśnie spodnie. Szybko jednak moje spojrzenie zaczęło biegnąć po całym ciele chłopaka. Zaczynając od ust, przez szyje, obojczyki, brzuch chłopaka i jego nogi.

– Harry? Harry, hej, obudź się – pstryknął palcami przed moimi oczami, zaraz się odsuwając i zakładając spodnie.

– C-co? Tak, znaczy nie, znaczy jasne, znaczy... Cholera, co ja gadam – przeklnąłem dając sobie w twarz w myślach.

– Wszystko okej? – zapytał, siadając już ubrany obok mnie.

– Tak... – skłamałem, jednak widząc troskę w oczach blondyna, uległem – Nie, nic nie jest dobrze.

– Co się dzieje? Możesz mi powiedzieć, obiecuję że nawet zabije, dużego problemu nie będzie – uśmiechnął się do mnie, a moje serce dostało palpitacji.

Kochałem to, że był taki tylko dla mnie. Dla nikogo innego, tylko dla mnie. Zawsze powtarzał, że to czyni mnie wyjątkowym, i wierzyłem mu.

Uwierzę we wszystko co powie, nawet jeśli by mi skłamał, ja i tak w to będę wierzyć jak głupi.

Wolę się ośmieszyć przed wszystkimi, wyjść na kompletnego idiotę, mieć złamane serce. Cokolwiek. Byleby on był bezpieczny i szczęśliwy. Czego się nie robi dla swojej miłości?

– Miłości? – usłyszałem głos Draco, który wyrwał mnie z transu.

– Co? Ile słyszałeś? – zapytałem zaciskając powieki.

– Wydaje mi się, że znaczną część tego co myślałeś Harry – wyszeptał.

– Przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam Draco. Nie umiem się odkochać, a obiecałem sobie że mimo tego nie pozwolę sobie Ciebie stracić. Nawet jeśli mnie znienawidzisz... To chce żebyś wiedział, że ja i tak będę zawsze dla ciebie – uśmiechnąłem się smutno, pozwalając łzom wypłynąć na powierzchnię.

– Nic takiego się nie stanie księżniczko, nie pozwolę ci cierpieć – poczułem jego dłoń na swoim policzku a usta na tych swoich.

I cholera, to najlepsze walentynki w moim życiu, przyżekam.

~Nika

30 dni OTP challengeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz