Dwudziesta Strzała 🏹

148 12 0
                                    

- Nie dość, że mamy na głowie Czarną Mgłę to do tego jeszcze duchy Terebintii - oświadczyłam na zebraniu, które pospiesznie zwołałam. Taka wiadomość nie mogła tak po prostu czekać.

- Nadal sądzę, że powinnaś odpoczywać - wtrącił kolejny raz Kaspian, ale ja go zbyłam machnięciem ręki.

- Kapitanie, za ile dni najszybciej dotrzemy do Siedmiu Wysp?

Skierowałam wzrok na niskiego mężczyznę, który przyglądał się mapie, ale gdy usłyszał, jak zwracam się bezpośrednio do niego, odwrócił głowę w moją stronę.

- Najszybciej za cztery dni, Wasza Wysokość.

- Za długo - mruknęłam, kręcąc głową. - Na lądzie będziemy mogli łatwiej się bronić, tak jesteśmy praktycznie bezbronni - mówiłam to bardziej do siebie, jednak wszyscy mnie słuchali. Jeszcze chwilę tak stałam w zamyśleniu.

- Jeżeli złapiemy zachodni wiatr - odzywa się kapitan, a ja spoglądam na niego z nadzieją. - Jest szansa, że dostaniemy się tam w ciągu dwóch dni.

Wpatrywałam się przez moment w mapę, a potem przeniosłam wzrok na Kaspiana, który również intensywnie nad tym myślał. Nasze spojrzenia się skrzyżowały i oboje wiedzieliśmy co zrobić.

- Nie mamy wpływu na pogodę - oświadczył Kaspian, a reszta mu przytaknęła. - Dlatego musimy liczyć się, z tym że nie dopłyniemy tam w ciągu dwóch dni - przerywa i kiwa na mnie głową, bym kontynuowała.

- Do tego czasu musimy sobie jakoś poradzić. Będziemy się zmieniać co godzinę na warcie. Jeżeli zauważycie coś podejrzanego, od razu obudźcie resztę. Kapitanie, niech twoi ludzie wykonują dalej swoją robotę, w razie potrzeby zostaną wezwani. - Mężczyzna delikatnie się kłania. - Zebranie skończone, pierwsza stanę na warcie...

Już się odwracałam, gdy głos Kaspiana mnie powstrzymał.

- Nie, ty nigdzie nie idziesz. Jak już to odpocząć. 

- Nie jesteś moją mamą! - oburzyłam się.

- Bo jestem twoim bratem - odpowiedział, a ja tylko przewróciłam oczami, bo żadna odpowiedź nie przychodziła mi do głowy. Mój brat patrzył na mnie, stojąc po drugiej stronie stołu, a ja nie spuszczałam wzroku. Oboje wiedzieliśmy, że tak szybko nie ustąpimy, upartość mieliśmy we krwi i nic nie mogło tego zmienić. Jednak mi było szkoda czasu, więc stwierdziłam, że krótka drzemka mi nie zaszkodzi i może zyskam dodatkowe siły.

- Niech ci będzie. - Przewróciłam oczami i ruszyłam za Kaspianem, który zaprowadził mnie do kajuty kapitana. Usiadłam na łóżku, zakładając ręce na piersi i patrząc na mojego brata spod byka. On się tym nie przejął i zaczął szykować dla mnie wodę z dodatkiem jakichś ziółek, które podobno miały pomoc mi dojść do siebie. Kaspian podał mi puchar, a ja go niechętnie zaczęłam pić. Miał cierpki smak i był w ciemnoniebieskim kolorze.

Nagle poczułam zmęczenie i kielich wypadł z mojej ręki, rozlewając resztki płynu po podłodze. Poczułam, że zaraz mogę przewrócić się do przodu, ale chłopak mnie złapał i ostrożnie położył na łóżku.

- Jak mogłeś? - wyszeptałam, próbując nie zamykać oczu.

- To dla twojego dobra - odpowiedział, a ja wiedziałam, że naprawdę w to wierzył i chciał dla mnie jak najlepiej. Zawsze się o mnie martwił, ale nie byłam już dzieckiem i musiałam sama ponosić konsekwencje swoich decyzji. Zawsze o mnie dbał - i tylko dlatego poddałam się i zamknęłam oczy. Ostatni raz wpłynął na moją decyzję.

Kiedy się obudziłam, był wieczór. Nie wiedziałam tylko, czy tego samego dnia, następnego czy trzy dni później. Czułam, że wszystkie siły mi powróciły i byłam gotowa zrobić wszystko. A jako pierwsze na liście"wszystko" było, wstanie z łóżka i ogarnięcie się. Po raz kolejny ruszyłam do drzwi, przeczesując ręką  włosy, a potem związałam je w wysokiego kucyka za pomocą jakiegoś sznurka. Wychodząc na pokład, byłam przygotowana na oślepienie przez światło, a tymczasem był to środek nocy. Członkowie załogi, którzy odpowiadali za wszystko nocą, pracowali dalej swoim rytmem i nie przejęli się za bardzo moją obecnością. Oprócz nich dostrzegłam również Kola, który przechadzał się wzdłuż statku. Mimowolnie moje serce zaczęło szybciej bić. 

- A gdzie zgubiłeś Kimberly? - spytałam, podchodząc do niego.

Nie interesowało mnie to, ale po prostu  nie mogłam się powstrzymać przed zadaniem tego pytania. 

- A co? Stęskniłaś się za nią? - Uniósł jedną brew do góry.

- Oczywiście, co ja bym bez niej zrobiła? - powiedziałam to całkowicie bez żadnych emocji. - Możesz iść, w końcu moja kolej na wartę.

- Nie powinnaś odpoczywać?

Przewróciłam oczami, przypominając sobie, że dokładnie takie samo pytanie zadała mi Kimberly i przepełniła mnie taka nienawiść do niej jak chyba nigdy.

- A ty nie powinieneś zająć się czymś innym? - prychnęłam, odwracając się od niego i zaczęłam wpatrywać się w ciemne fale oceanu. 

- Na przykład czym? - spytał i oparł się tyłem o burtę, zakładając ręce na piersi. Spojrzałam na niego, przekrzywiając głowę w jedną stronę. 

- Na przykład swoją narzeczoną? - wyrzuciłam z siebie.

~

na koniec będzie taki plot twist, że nawet ja się tego nie spodziewałam

Opowieści z Narnii. Czarna Mgła | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz