Szesnasta Strzała 🏹

153 14 0
                                    

Tamtej nocy było mi ciężko zasnąć. Gdy tylko zamykałam oczy, cały czas wracało do mnie wspomnienia tego, jak nie mogłam złapać oddechu. To była najgorsza rzecz, jaka mnie kiedykolwiek spotkała. Leżałam więc i wpatrywałam się w ogień, który rozpalono, by przygotować posiłek. Przy nim Kaspian opowiedział mi o tym, jak po naszym rozdzieleniu, dotarli na wyspę, a jego załoga odpłynęła, zostawiając ich.

Jeszcze chwile tak leżałam, aż w końcu postanowiłam wstać i przejść się kawałek. Ruszyłam plażą, a przez księżyc piasek miał śliczny biały odcień. Woda uderzała miarowo w brzeg i to w jakiś sposób mnie uspokajało. Usiadłam na piasku i spoglądałam na ocean, który mienił się w świetle księżyca srebrnym blaskiem. Jednak dopiero po kilku minutach wpatrywania się w wodę zdałam sobie sprawę, że to nie księżyc odpowiadał za srebrny blask. Wstałam i w ubraniach weszłam do oceanu, zmierzając w kierunku źródła blasku. Woda sięgała mi do pasa, kiedy dotarłam do przedmiotu, a gdy wyciągnęłam go z wody, okazało się lusterkiem, które kilka godzin temu zostawiłam pod ziemią. Obróciłam je kilkukrotnie w ręku i byłam pewna, że to dokładnie to samo. Tylko jak znalazło się w oceanie? Jak odnalazło mnie po raz kolejny?

Wróciłam na brzeg, bo zaczęłam odczuwać chłód, ale będąc na plaży, stwierdziłam, że wcale nie jest cieplej. Ruszyłam z powrotem do naszego obozu, żeby położyć się przy ogniu i spróbować trochę wyschnąć. Rzuciłam lusterko obok plecaka, a gdy sama chciałam się położyć, usłyszałam za sobą cichy głos.

- Adrianno?

Przewróciłam oczami, wiedząc kto to. Odwróciłam się i zobaczyłam Kimberly, opierającą się o drzewo, które było najbliżej. Prawą nogę miała wyprostowaną i domyśliłam się, że to ta, która miała być ponoć złamana. Drugą zginała w kolanie, opierając o nią rękę, na której trzymała opartą głowę. 

- Mogłabyś podać mi wodę? - spytała delikatnie, a ja zmrużyłam delikatnie oczy.

- Oczywiście - odparłam, na moment sztucznie się uśmiechając.

Sięgnęłam po jeden z nielicznych kubków i podałam. Na palcu serdecznym miała pierścionek i nie wiem dlaczego, ale przytrzymałam jej dłoń i mu się przyjrzałam. Biały kamień i zdobienia podobne do łodyg róż od razu skojarzyły mi się z pierścionkiem zaręczynowym. 

- Zaręczynowy - wyjaśniła Kimberly, zaczynając pić.

- Chciałabym poznać tego biedaka i pogratulować fatalnego gustu - odparłam i zaczęłam się oddalać, żeby położyć się spać, mimo że do wschodu słońca została niecała godzina. 

- Tak właściwie to go znasz - mruknęła jeszcze pod nosem, a ja spojrzałam na nią. Uśmiech błąkał się po jej twarzy, kiedy wpatrywała się w jedno z posłań. Nie chciałam tego, ale również zerknęłam w tamtym kierunku i natychmiast tego pożałowałam. Serce roztrzaskało mi się na miliony kawałeczków, które porwał wiatr i zabrał w odmęty oceanu.

- Zawsze wiedziałam, że ma fatalny gust - powiedziałam jeszcze z całą dumą, jaka mi pozostała - ale nie że aż tak.

Położyłam się na swoim miejscu, ale nie mogłam już zasnąć. Wpatrywałam się więc w ogień, niczego nie odczuwając i czekając, aż reszta zacznie się budzić. Gdy już to zrobili, zaczęliśmy zbierać swoje rzeczy i wróciliśmy na pokład statku, by ruszyć w podróż do kolejnej wyspy. Nie pamiętałam, jak nam minęła, ale pamiętam, że starałam się wszystkich unikać i dlatego w dzień spałam, a w nocy siedziałam na rufie i obserwowałam gwiazdy, bo tylko one zdawały się nie kłamać. Jednak gdy po czterech dniach stanęliśmy u wybrzeży Galmy, ten cały przytłaczający smutek mnie opuścił. Ponieważ przypomniałam sobie, kim jestem i co muszę zrobić.

- Dobra księżniczki - zaczęłam swoją przemowę - i Kimberly - dodałam po chwili. - Tu nie ma żadnych błyskotliwych planów, po prostu idziemy i szukamy strzały. Nie mamy czasu na oglądanie widoczków ani tym podobnych. O zmierzchu widzimy się tutaj. Evie, Felix pójdziecie ze mną.

Nie czekając na czyjąkolwiek odpowiedź, odwróciłam się i ruszyłam przed siebie. Po chwili dołączyli do mnie Evie oraz Felix i razem wspinaliśmy się na pagórek. Gdy już się na niego wdrapaliśmy, zauważyłam, że teren podchodził do góry. Nie byłam przygotowana na taką wspinaczkę i szczerze to było bardzo męczące. Szczególnie, że gdy już dotarliśmy na jeden szczyt, to teren nagle opadał i właśnie w takich dolinach przeważnie budowano miasta. Teraz nie pozostało po nich absolutnie nic, a zamiast budynków, znajdowały się tam kamienne posągi przedstawiające ludzi, centaury oraz kiedyś mówiące zwierzęta już na zawsze zamienione w kamień.

- Co tu się stało? - spytała Evie, gdy minęliśmy kolejną dolinę, przypominającą cmentarz.

Pokręciłam głową.

- Nawet ja tego nie wiem - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, a potem spojrzałam na Feliksa, oczekując jakiegoś komentarza z jego strony. On jednak wpatrywał się w niebo, marszcząc brwi.

- Niedługo będzie się ściemniać - stwierdził. - Nie sądzicie, że to jakoś za szybko?

Uniosłam głowę do góry i ze zdziwieniem stwierdziłam, że miał rację. 

- Może to przez chmury - mruknęła Evie. - Chodźmy dalej.

- Może tak. - Felix wzruszył ramionami i ruszył za dziewczyną, a ja po chwili wpatrywania się w niebo, dołączyłam do nich. 

Gdy wdrapaliśmy się na kolejny pagórek (który już podchodził pod małą górę), w dole ujrzeliśmy dworek w nienagannym stanie, a tuż obok niego był labirynt z żywopłotu.

- Miejmy nadzieję, że coś znajdziemy.

Ruszyłam jako pierwsza i przez mój pośpiech potknęłam się o wystający korzeń, przez co sturlałam się na dół. Usłyszałam krzyk Evie, pytającej, czy wszystko w porządku. Chciałam jej odpowiedzieć, ale nie mogłam się poruszyć i wpatrywałam się w ciemne chmury, które nagle przyspieszyły. W jednej chwili znalazłam się przy okrągłym stole na polanie - tym samym co w ostatniej wizji. Tym razem na stole stały dwa kielichy do połowy wypełnione czarnym płynem, a po drugiej stronie naprzeciwko mnie stał Kol. 

- Tylko jedno z was zdoła przeżyć - wyjaśnił syczący głos, którego właściciel zdawał się stać za mną, jednak gdy się odwróciłam, nikogo tam nie było.

- Adri!

Świadomość wróciła do mojego ciała, a ja spojrzałam na twarze Evie oraz Feliksa pochylające się nade mną.

- Jest okej - zapewniłam ich i na potwierdzenie swoich słów, wstałam. Zakręciło mi się w głowie i prawie znowu znalazłam się na ziemi, ale Felix zdążył mnie złapać. 

- Wszystko jest w porządku - powtórzyłam i weszłam po schodach do podwójnych drzwi dworku.

Opowieści z Narnii. Czarna Mgła | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz