Szłam przez las naprawdę szybko. Kaspian szedł za mną, wołając, co chwila bym się zatrzymała. Nie miałam zamiaru tego robić. Byłam na niego niesamowicie wściekła i naprawdę nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Ostatecznie jednak Kaspian mnie wyprzedził, tarasując mi drogę, więc w końcu się zatrzymałam.
— Jak mogłeś w ogóle coś takiego wymyślić?! — krzyknęłam, a ptaki z najbliższego drzewa odleciały.
— Dobrze wiesz, że musimy zawrzeć sojusze, by nie rozpętała się wojna...
— Ale nie moim kosztem! — przerwałam mu. — Może ja tobie znajdę żonę, co? Na pewno wiele księżniczek ulegnie twojemu urokowi. A może lepiej? Zrobimy zawody i ta, która wygra, zostanie twoją żoną? Dość proste rozwiązanie nie sądzisz?
Pokręcił głową.
— To nie to samo...
— To jest dokładnie to samo.
Odwróciłam się i chciałam ruszyć w inną stronę, ale nagle coś poruszyło się między drzewami. Stanęłam nieruchomo, a Kaspian podszedł bliżej mnie. Odruchowo sięgnęliśmy po broń, ale to nie była ani człowiek, ani żadna inna istota. Czarny dym przesuwał się powoli po roślinach, sprawiając, że gniły lub więdły.
— Co to jest do cholery? — spytałam, uważnie przyglądając się temu zjawisku.
— Nie mam pojęcia — odparł Kaspian. — Ale lepiej wracajmy. I to natychmiast.
Możliwe, że nadal byłam wściekła, ale wiedziałam, że były rzeczy ważniejsze do zrobienia. Kiwnęłam głową i razem zaczęliśmy się cofać, nie spuszczając z oczu tego dymu. Potem jak najszybciej dostaliśmy się do pałacu i wspólnie ruszyliśmy do biblioteki. Po drodze posłałam jednego ze służących po Victorię. Dziewczyna weszła do pomieszczenia w chwili, gdy rzuciłam jedną z książek na stół.
— Och, ktoś tu jest chyba zdenerwowany — stwierdziła.
— Mamy problem — powiedział Kaspian, wychodząc zza jednego z regałów. Zaczął wszystko tłumaczyć, a ja dalej szukałam książek, które mniej lub bardziej mogłyby coś wyjaśnić.
— Więc czego dokładnie szukamy? — spytała Victoria, gdy Kaspian skończył mówić.
— Czegoś o niszczycielskiej sile, która wygląda jak czarny dym — wytłumaczyłam.
— Aha. Nie widzę problemu.
Dalej szukaliśmy w ciszy, ale miałam przeczucie, że w bibliotece niczego nie znajdziemy. Ta... moc była inna niż wszystko, co znaliśmy. To nie było coś, z czym mogliśmy tak po prostu walczyć. Miałam wrażenie, że kryje się za tym coś większego. Zwykła broń była w tym przypadku do niczego.
Nadal byłam wkurzona na Kaspiana. Starałam się skupić na szukaniu potrzebnych informacji i nie mogłam pozwolić sobie na rozproszenie uwagi. Oczywiście nie udało mi się to i niektóre fragmenty musiałam czytać po kilka razy, by cokolwiek zrozumieć. Spędziliśmy w bibliotece następne kilka godzin, sprawdzając każdą książkę, znajdując się na regale. Zaczęło się ściemniać, a my nadal nic nie znaleźliśmy.
Wróciłam do mojej komnaty, gdy księżyc był już wysoko na niebie. W słabym blasku księżyca, który wpadał przez wysokie okna, dostrzegłam, że na moim łóżku leży jakaś książka. Podniosłam ją i zobaczyłam złoty napis układający się w dwa słowa: Narnijskie Historie. Książka mojego dzieciństwa. Byłam przekonana, że zaginęła pół roku temu podczas ewakuacji z korytarzy. To właśnie ta książka w pewnym stopniu przyczyniła się do pokonania Gerarda.
Zbiór siedemnastu historii, które każde Narnijskie dziecko powinno znać. Księżniczka Oceanu, Magiczne Lustro, Wieczna Zima, Czarna Mgła... Znałam to wszystko na pamięć, ale i tak chciałam, by każdego wieczora moja matka czytała chociaż jedną historię.
Czarna Mgła...
Otworzyłam szybko na tej opowieści i postarałam się skupić na treści.
Przed wiekami, gdy magia musiała ukrywać się między ludźmi, narodził się dziewiąty syn Najwyższego Króla. Radościom nie było końca, wszyscy byli zadowoleni, że oto kolejny potomek się narodził... tylko jedna osoba nie podzielała tej wszechobecnej radości. Najstarszego z braci ogarnęła zazdrość o najmłodszego; był tak wściekły, że ciemne moce ogarnęły cały jego umysł i zrobiły z niego bestię. Pewnej nocy, gdy wszyscy głęboko spali, wykradł z kołyski swojego młodszego brata i zrzucił go z klifu do morza.
Gdy odkryto jakiej zbrodni dopuścił się najstarszy z braci, został wygnany z kraju. Nikt bowiem nie był w stanie go zabić. Z zemsty zaczął terroryzować wsie i miasta za pomocą magii, która w nim narastała. Moc, z którą władał, ludzie nazwali Czarną Mgłą. Wnikała między miejscowych, zmieniając ich w bestie. W ten sposób ich wola była pod pełną kontrolą najstarszego z synów króla.
Siódemka jego braci nie miała zamiaru tego tak zostawić. Magię można zwalczyć tylko magią, więc udali się na bagna do oślepionej czarownicy, która dla nich stworzyła broń do pokonania ich brata.
Siedem Czarnych Strzał. Po jednej dla każdego z nich.
Od razu ruszyli do posiadłości swojego brata i tam równocześnie wymierzyli w niego Czarne Strzały. Kiedy najstarszy z braci padł martwy, Czarna Mgła zniknęła, a bestie powróciły do swoich ludzkich postaci. Magia ma swoją cenę, a w tym przypadku było nią życie wielu osób.
Jednak czarownica ostrzegła ich, że to jeszcze nie jest koniec. Czarne Strzały wchłonęły magię, a ostatnim zadaniem każdego z braci było ukrycie ich jak najdalej od siebie. Trzy z nich zostały ukryte na stałym lądzie, pozostałe cztery na wyspach.
— I czekają. Czekają na swoją ostatnią misję — zakończyłam czytać, a Kaspian i Victoria przyglądali mi się chwilę w ciszy.
— Czyli musimy zwalczyć Czarną Mgłę, Czarnymi Strzałami? — spytała Vicki.
— Myślę, że jedna by wystarczyła — stwierdziłam.
— Możliwe, ale lepiej mieć wszystkie — mruknął Kaspian.
— Jedną mamy — powiedziałam, kładąc Czarną Strzałę na stole. Dokładnie pamiętałam, jak pół roku temu trafiłam nią w Gerarda.
— Jeszcze sześć — odpowiedziała Victoria.
Pokiwałam głową w zamyśleniu.
— Z tego co pamiętam — szepnęłam. — Mama mi mówiła, że powstały kolejne legendy o tym, gdzie mogą być ukryte te strzały. Trzy są na lądzie, jedną już mamy. Kolejna jest podobno w Archenlandii.
— Więc lepiej to sprawdźmy — przytaknęła Vicki. — Rozkażę, by do rano przygotowano dla nas konie. Lepiej się porządnie wyśpijcie, bo czeka nas długa droga.

CZYTASZ
Opowieści z Narnii. Czarna Mgła | ✔
Fiksi Penggemar[Druga część] [korekta tylko do 7 rozdziału] Szykowało się coś ogromnego. Coś o wiele bardziej niebezpiecznego niż Gerard. To coś mogło być zagładą nas wszystkich. Nie wiedzieliśmy jak z tym walczyć, ale musieliśmy się postarać, zrobić wszystko, co...