tanfang || „norsk er vakker."

255 24 8
                                    

Johann — nie rzucająca się w oczy osoba, niczym zbytnio nie różniąca się od innych uczniów. Przeciętne oceny, zachowanie też. Nigdy nie próbował podlizywać się nauczycielom i pozostałym uczniom na siłę. Był po prostu sobą i naprawdę wisiało mu, kto jak o nim myśli czy mówi za jego plecami.

Niezbyt jednak dobrze szło mu z języka norweskiego. Paradoks — Norweg, któremu nie idzie z języka norweskiego.

W sumie nie można powiedzieć, że Forfang kochał swoją ojczyznę. Nie można też powiedzieć, że jej nie lubił, czy że chciałby przeprowadzić się np. do Wielkiej Brytanii. Była mu obojętna. Czy będzie pod panowaniem Norwega czy Szweda, czy Duńczyka. Byleby jemu dobrze się żyło.

Co środę Johann miał koropetycje właśnie ze swojego ojczystego języka. Co tydzień, równo o 16:00, do niewielkiego korytarza wchodził pewien blondyn, w sumie niewielkie starszy od chłopaka i o niewiele też wyższy.

Zawsze, gdy Daniel — bo tak nazywał się owy koropetytor — przekraczał próg prywatnej szkoły, w Johannie budziły się dziwne uczucia. Łączyła ich tylko lekcja norweskiego, jedna w całym tygodniu, a młodszy czuł, że czuje coś do starszego.

„Johann, to tylko zauroczenie. Być zakochanym w swoim koropetytorze? Kurwa, jesteś zjebany.” karcił sam siebie w myślach. Jakby pomyśleć, przekleństwa znajdowały się na pierwszym miejscu w słowniku Forfanga, a co tu mówić o jakimś bogatym słownictwie.

— Coś nie tak? — spytał nauczyciel, widząc zamyślenie swojego ucznia.

— Jest w porządku. Tylko nie do końca rozumiem... to... — Johann wskazał palcem na zupełnie losową formułkę w swoim zeszycie.

Nawet nie wiedział na co wskazał, możliwe, że zrobił z siebie idiotę, ważne, że Daniel zamieni z nim więcej słów, że będzie bliżej niego.

— Dobrze... — wyższy okazał wielką cierpliwość, patrząc na to, że temat wskazany przez Forfanga przerabiali miesiąc temu.

Po około piętnastu minutach tłumaczenia, Johann oznajmił koropetytorowi, że zrozumiał temat i z lekkim uśmiechem zaczął wyobrażać sobie jak to by było, gdyby wszystko mu powiedział.

Gdyby mu wyznał całą prawdę. Byłoby pięknie nieprawdaż?

Ahh... czas spędzony razem mija szybko, wskazówka zegara wskazała godzinę 17:01. Sprawnie spakował swoje rzeczy i już miał pociągnąć za klamkę, gdy Daniel złapał go za ramię i rzekł:

Norsk er vakker, Johann*.

Młodszy chyba niezbyt zrozumiał o co chodzi. Dlaczego nauczyciel mówi mu coś takiego? Co miał zrobić z tą informacją?

— Masz jeszcze trochę czasu? — spytał starszy.

— Um... tak.

— Nasz język jest piękny. Nasz kraj też jest piękny. Widzę, że nie do końca zdajesz sobie z tego sprawę, ale żyjesz w cudnym kraju pełnym uczuć. Miłości i radości. Również smutku i rozpaczy. Ale nie jest to nic nudnego, ani szarego. Ciesz się z tego, że mówisz w tym, a nie w innym języku. Ciesz się wszystkim co cię otacza, z myślą, że... że cię po prostu otacza.

— Cieszę się, że uświadomił mi pan to. Nigdy nie patrzyłem na to z tej perspektywy.

— Nigdy nie jest za późno — uśmiechnął się blondyn.

Johann zarumienił się lekko. Nie wiadomo dlaczego, po prostu te słowa dodały mu wiary i pewności siebie.

Rumieniec nie uszedł uwadze Daniela, który zawsze należał do spostrzegawczych. Zaśmiał się lekko i powiedział:

— Jesteś po prostu uroczy.

***

i w tym momencie Johann dostał fangirlu.
w sumie shocik mi się podoba.

dla Dziwna_istota525

i sorka Queen_SkiFut ale shot for u będzie później.
przepraszam qwq.

Norsk er vakker, Johann — „Norweski jest piękny, Johann”,
ale idzie się domyślić.

ZJARANE ONE SHOTY - ski jumping.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz