v. štursa x v. polášek|| "hi, can i ask you something?"

276 29 4
                                    

Nie ma piękniejszego rozpoczęcia wakacji niż przyjazd rowerem prosto pod twój dom.

Pukam do drzwi, aż wreszcie, po dziesięciu minutach nieustannego powtarzania tej czynności, jesteś łaskaw mi otworzyć.

Widzę, że jesteś zaspany, ale już ubrany i uczesany.

— Cześć, Vojtech, wyjdziesz ze mną? — spytałem. Chciałem brzmieć jak najbardziej przekonująco.

Nie musiałem wiele czekać, aż podejmiesz decyzję, tylko szybko założyłeś buty i zamknąłeś za sobą drzwi. Wziąłeś swój rower, który stał oparty o ścianę twojego domu, widząc, że ja zabrałem swój.

— Gdzie jedziemy? — zadałeś pytanie, lecz na twojej twarzy nie było widać już ani cienia wcześniejszego zmęczenia.

— Nie wiem — wzruszyłem ramionami. — Tylko nudziło mi się w domu, musiałem się wyrwać.

Zaśmiałeś się cicho. Tak, to zachowanie było w moim stylu. Znałeś mnie doskonale. Moją beztroskę, optymizm z odrobiną szaleństwa.

Byłeś jakby przeciwieństwem, ale rozumieliśmy się doskonale, uzupełnialiśmy jeszcze lepiej.

— Jest gorąco, może przejdziemy się nad to jezioro za miastem? — podałeś propozycję, a ja chętnie się zgodziłem.

Szybko wsiedliśmy na swoje rowery i mimo, że więcej czasu od ciebie spędzałem na zewnątrz, jeździłeś bardzo dobrze, albo nawet lepiej ode mnie.

Nie wiem jakim cudem, ale od zawsze wiedziałem, że jesteś nienormalny i niesamowity w jednym.

Droga nie zajęła nam długo, na miejscu znaleźliśmy się po dziesięciu minutach.

— Najlepszy dzień w moim życiu — rzuciłeś cicho do siebie, jednak niestety albo i stety, usłyszałem twoją wypowiedź.

— Dlaczego tak uważasz? — zaśmiałem się. — Wiesz, nie żyjesz wcale aż tak krótko, a to jakby dzień jak co dzień.

Byłeś zdezorientowany. Nie chciałeś, abym usłyszał to, co powiedziałeś.

— Co?... — spytałeś. Ja jednak nie byłem tak głupi i wałkowałem temat.

— To, co powiedziałeś, Vojtech, to tylko durne zdanie, chyba zabójstwo się za tym nie kryje, co? — zadałem ironiczne pytanie.

— Nie no, skąd — zaśmiałeś się nerwowo. — Jest jakby sprawa...

— Tak?

— Mogę się ciebie o coś zapytać?

— To chyba jasne, mów, o co chodzi.

— Będziesz ze mną na zawsze? — zarumieniłeś się wypowiadając dwa ostatnie słowa. Spuściłeś przy tym głowę ze wstydu.

— Chodzi ci o to, że?...

— Chyba tak... na pewno — każdą następną sylabę wypowiadałeś co raz ciszej, aż w końcu nie mogłeś wydukać ani jednego słowa.

— Będę z tobą... na zawsze — odparłem po chwili namysłu.

Rzuciłeś mi się na szyję, a ja niewiele myśląc pocałowałem cię w czoło. Nieważne, że było gorąco, że w pewnym momencie zacząłeś mnie dusić. Takiego ciepła potrzebowałem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 02, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ZJARANE ONE SHOTY - ski jumping.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz