🇸🇮Pranišek🇸🇮 + 🇸🇮Proch🇵🇱

519 37 17
                                    

Dedykowane: KakaukoZeSzwabii 😘❤

To jest Pranisek w wydaniu Domen x Lanišek 😉

Życie od dłuższego czasu sobie ze mną pogrywa. Zresztą chyba nie tylko one, ponieważ mój brat też to robi. Dupek zawsze musi mi udowodnić, że jest ode mnie lepszy. W każdym pieprzonym aspekcie.

Nienawidzę go.

Nienawidzę życia.

Nienawidzę losu jaki został mi zgotowany.

Nienawidzę tego, że jestem aż tak podobny do tego dupka.

Dobra, tak właściwie nie mam powodów żeby nienawidzić mojego brata. W sumie to może i mam, ale on nie jest temu winny. W końcu nie mógł przewidzieć tego, że jego młodszy brat zakocha się w jego chłopaku.

Nienawidzę miłości.

Nienawidzę tego, że nie mogę być na jego miejscu.

Nienawidzę siebie.

Siedzę właśnie w samochodzie i jadę do domu Petera. Dlaczego? Bo mnie zaprosił, a ja sam nie wiem z jakiego powodu się na to zgodziłem. Przecież na widok jego szczęścia moje serce krwawi. Jestem okropnym bratem.

Nienawidzę tej drogi.

Nienawidzę widzieć ich razem.

Nienawidzę czuć bólu.

Nienawidzę tego, że moje serce tak mną zawładnęło.

Sam nie wiem kiedy podjeżdżam pod ich dom i parkuje samochód. Ostatnio coraz częściej jestem nieobecny, więc to cud, że dojechałem tu w jednym kawałku. Najwidoczniej życie chce, aby w moje serce wbiły się kolejne szpilki zazdrości. Jest ich już tyle, że dziwię się, dlaczego jeszcze nie wykrwawiłem się na śmierć.

Nienawidzę pukać do tych drzwi.

Nienawidzę znowu bawić się w aktora.

Nienawidzę udawać, że cieszę się razem z nimi.

Nienawidzę tej gry, w której od początku jestem skazany na porażkę.

Otwiera mi on. Obiekt moich westchnień. Wita się ze mną tak serdecznie, że na chwilę zapominam o wszystkim, co się dzieje. Niestety na ziemię sprowadza mnie widok mojego brata. Muszę udawać, tak jak zawsze, dlatego ubieram sztuczny uśmiech i rozpoczynam teatrzyk.

Nienawidzę swojej roli.

Nienawidzę ich usmiechów.

Nienawidzę ich spojrzeń.

Nienawidzę ich miłości.

Nienawidzę tego, że on zawsze wygrywa.

Gwoździem do trumny okazuje się prawdziwy powód, dla którego mnie zaprosili. Okazuje się, że Peter oświadczył się Kamilowi. Oczywiście udaje, że cieszę się tak samo, jak oni jednak najchętniej rozszarpałbym mojego brata na strzępy.

Nienawidzę tego w jaki sposób wykręcam się, aby jak najszybciej opuścić ich dom.

Nienawidzę tego, jak szybko stamtąd odjeżdżam.

Nienawidzę tego, że przez łzy zatrzymuje się na poboczu.

Nienawidzę tego, że na mojej ręce pojawia się coraz więcej ran.

Nienawidzę tego, że to mnie uspokaja.

Na resztę dnia zaszywam się w swoim mieszkaniu, nie chcąc, aby ktokolwiek zobaczył mnie w takim stanie. Czuje, że przegrałem już ostatecznie, mimo iż nigdy nie chciałem odbić mu Kamila. Nie potrafiłbym.

Nienawidzę swoich kłamstw.

Nienawidzę stanu, do jakiego się doprowadziłem.

Nienawidzę tego, że nie mogę wyrzucić go ze swojego serca.

Nienawidzę swoich uczuć.

Jak to mawiają, prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Można rzec, że tego właśnie doswiadczyłem, chociaż, to z żadnej strony nie była przyjaźń. Totalnie załamała mnie wiadomość o ich zaręczynach, a potem ich planowanie ślubu. To wszystko mnie przerosło. Szala się przechyliła, a całe moje dotychczasowe życie legło w gruzach. Nagle wszystko zaczęło mnie przytłaczać, a proste czynności stały się czymś prawie nieosiągalnym. Z tego powodu zaniedbałem wiele rzeczy, co z czasem zaalarmowało kilka osób, a szczególnie taką jedną. Mam na myśli Anže, który zjawił się chyba w ostatnim momencie.

Nienawidziłem go za to, że mnie uratował.

Nienawidziłem się za to, że musiałem żyć dalej.

Nienawidziłem tego, że mnie kocha.

Nienawidziłem tego, że chciał mi pomóc.

Nienawidziłem tego, że byłem względem niego taki nieczuły.

Z czasem to wszystko uległo drastycznej zmianie, mimo że wszystko działo się stopniowo i ciągnęło latami. Anže na początku praktycznie nie zostawiał mnie samego i choć wtedy mnie to irytowało, to tak teraz z perspektywy czasu uważam, że dobrze zrobił. Postanowił się mną zaopiekować i wywiązywał się z tego doskonale. Od początku byłem świadom uczuć jakie do mnie żywi, jednak nigdy mi to nie przeszkadzało. Każdy lubi czuć się kochanym, a mi tego uczucia wtedy bardzo brakowało. Nasze więzy zacieśniały się stopniowo, a ja sam nie wiem, kiedy poczułem do niego coś więcej.

Pokochałem go za to, że się mną zajął.

Pokochałem go za to, że oddał mi swoje serce.

Pokochałem go za to, że zjawił się w najgorszym momencie.

Pokochałem go za to, że wyciągnął mnie z samego dna.

Pokochałem go za to, że nigdy nie odpuszcza.

Pokochałem go za to, że pokazał mi, iż miłość nie jest niczym złym.

Pokochałem go za to, że mnie zmienił na lepsze.

Pokochałem siebie za to, że przestałem żyć nienawiścią.

~~~~~~~~
To też już mogliście widzieć na moim poprzednim profilu 🙈

~sadystka

ZJARANE ONE SHOTY - ski jumping.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz