j. kobayashi x y. satō || „nevermind".

179 17 9
                                    

Słowem wstępu ja naprawdę nie wiem, od czego to wszystko się zaczęło.

Nie wiem kiedy zacząłem czuć coś do Junshirō. Na pewno było to dobre parę lat temu. Kilka lat musiałem dusić w sobie uczucia. Ja naprawdę nie potrafiłem, już nie dawałem rady. Ale bałem się postawić wszystko na jedną kartę i wyznać mu to.

Ale słowo „przyjaciel" wypowiedziane z jego ust tak cholernie bolało.

***

Właśnie wybiła godzina pierwsza. Pierwsza w nocy? Pierwsza nad ranem? Mniejsza z tym, chyba już wiecie o co mi chodzi.

Po dosyć grubej imprezie prowadziłem swojego... przyjaciela? Głupio mi używać tego słowa, ale nie jest mi dane użyć słów „Mój chłopak", więc zostańmy przy tym.

Więc prowadziłem swojego przyjaciela, ponieważ ten dosyć mocno się upił.

Nie reagowałem na jego zaczepki, skoro wiem jakie rzeczy potrafię wygadywać ja, gdy jestem pijany.

- Y-Yukiya! N-nie ign... nie ignoruj mnie! - powiedział i przyparł mnie do najbliższego muru.

Bałem się, ale na dnie serca czułem... satysfakcję? Uczucie podobne do szczęścia.

- O co ci chodzi? - spytałem.

- P-podob...asz mi się... - wyjąkał, rumieniąc się.

- Co? - to było najgłupsze pytanie, jakie mogłem w tym momencie zadać.

- Podobasz mi... mi się... K-kocham... c... cię, Yukiya - wyszeptał mi do ucha, po czym pocałował mnie.

***

krótkie, ale dokładnie takie miało być xDDD

ZJARANE ONE SHOTY - ski jumping.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz