[12] Nieodwzajemnione uczucia, a brak odwagi

376 38 688
                                    

Niech ktoś mi wytłumaczy, dlaczego rozdział jedenasty ma więcej gwiazdek od rozdziałów wcześniejszych. To jest coś, czego zrozumieć nie potrafię. 

*** 5 grudnia ***

          Mieli tendencję do załatwiania ważnych spraw na ostatnią chwilę. Mikołajki klasowe zostały zapowiedziane jeszcze dwa tygodnie temu, a dopiero dzień przed nimi postanowili załatwić prezenty dla wylosowanych osób oraz swoich miłości życia. Oni nie mogli być gorsi w ten piękny dzień. Feliciano i Erizabeta krążyli po centrach handlowych w poszukiwaniu dobrych materiałów na prezenty, a nie było to proste zadanie. Może gdyby Feliks był tutaj z nimi, byłoby łatwiej. On zawsze potrafił doradzić w tej kwestii, ale obecnie leżał przeziębiony w łóżku i nie ruszał się z domu. 

          -Co takiego może spodobać się Lukasowi? To taki nieciekawy typ człowieka, któremu nic nie podpasuje. - Vargas długo ubolewał nad swoim marnym losem do tego stopnia, że był gotowy zaryzykować i kupić jedynie czekoladę. Jednak wymagano od niego, żeby być oryginalnym, więc same słodycze odpadały. Eliza nie miała lepiej, będąc zmuszoną zakupić coś dla Afonso, a niepodważalnie był to trudny człowiek. 

          -Nie pomogę ci z tym. Ja sama przechodzę katusze z wybraniem czegoś dla Afonso. - Odpowiedziała dziewczyna, nadal rozglądając się za czymś ciekawym. Ubrania odpadały, bo nie znała rozmiaru ubrań tego chłopaka, na jego guście muzycznym też się nie znała, więc nie mogła ryzykować z kupieniem jakiejś płyty. A z praktycznych rzeczy, nie za bardzo miała pomysł. - Co ty na to, żeby najpierw zająć się prezentami dla kogoś łatwiejszego? - Rudowłosy nie do końca zrozumiał, co przyjaciółka mogła mieć na myśli mówiąc "ktoś łatwiejszy". Dla niego brzmiało to, jak określenie kobiety lekkich obyczajów. 

          -Kogo masz na myśli? 

          -Rodericha i Ludwiga, a kogo innego? - W tym momencie, Feliciano poczuł się nawet gorzej ze swoim pierwszym skojarzeniem. Wyobraził sobie okropne rzeczy, których zapewne nie pozbędzie się szybko ze swojej wyobraźni. - Rodi pewnie będzie zadowolony z czegoś związanego z muzyką. Może kupię mu następną płytę z klasykami wieku XIX. Co o tym myślisz? - Feliciano nie zwrócił większej uwagi na słowa dziewczyny, myśląc nad dobrym prezentem dla Beilschmidta. 

          -Może dam Ludwigowi poradnik nawiązywania kontaktów międzyludzkich? - Erizabeta westchnęła, hamując napad śmiechu, spowodowany propozycją Vargasa. Taki prezent idealnie pasował do Ludwiga! 

          -Nie słuchasz mnie. - Powiedziała krótko. 

          -Ty również mnie nie słuchasz. Co sądzisz o takim prezencie? - Hedervary nie wiedziała czy mówić delikatnie, czy zupełnie szczerze. Nie lubiła podcinać Feliciano skrzydeł, a wyglądało na to, że wyjątkowo mocno chciał kupić Beilschmidtowi taką książkę. Przydrożna księgarnia na pewno miała u siebie mniej krzywdzące tytuły, które nie obraziłyby niebieskookiego. Pociągnęła rudowłosego za rękę i weszli do sklepu, powoli zaczynając szukać czegoś równie ciekawego. Nawet poradnik gotowania był lepszy. 

          -Hej, a może coś takiego? - Zagadała dziewczyna, biorąc do dłoni jedną z pozycji. Chciało się jej jeszcze bardziej śmiać, gdy patrzyła na tę książkę, gdyż idealnie odzwierciedlała upodobania seksualne Ludwiga, o których dowiedziała się już od Gilberta. Była wdzięczna siłom wyższym za to, że jej przyszły chłopak nie był taki pojebany w łóżku. 

          -Wiesz, nie sądzę, żeby Ludwigowi spodobała się książka o BDSM. Może coś łagodniejszego? Na wszelki wypadek, chciałbym zadbać o swoje zdrowie fizyczne. - Vargas próbował się ratować, lecz nic nie potrafiło powstrzymać podekscytowanej Węgierki. Nie miał nic przeciwko dawaniu tego przyjacielowi, jednak musiał też pomyśleć o swojej przyszłości. Gdyby miał być kiedykolwiek z Ludwigiem i mieliby uprawiać seks, to wolałby nie skończyć zakuty w kajdanki, z zakneblowanymi ustami, ubrany w lateksową kreację. 

Panaceum [aph] [PrusPol GerIta AusHun]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz