[5] Wiele znaczące niespodzianki

473 43 568
                                    

*** 23 września ***

          Zebrania z rodzicami potrafiły być problematyczne, ale teraz było wyjątkowo spokojnie i nawet sympatycznie. Pomijając fakt, że matka Alfreda i Matthew zrobiła małą awanturę o oceny synów, to ta godzina zeszła dość miło. Jednak jedna rzecz wyjątkowo mocno rozkojarzyła Gilberta i nie pozwalała na kompletne zajęcie się sprawami organizacyjnymi, co źle działało na jego reputację wśród rodziców. Tymi rzeczami, a raczej osobami, była kochana Magdalena Łukasiewicz, Veronica Vargas, i Izabela Hedervary. Przynajmniej wiedział w kogo wdały się te trzy diabły, jeżeli mówimy o wyglądzie. 

          Najbardziej niezręczne momenty były, gdy musieli zwracać się do siebie per pani oraz pan. U Beilschmidta zwroty grzecznościowe w ogóle nie zanikły, lecz matki musiały przyzwyczaić się do faktu, że to już nie jest ten uroczy Gilbert z osiedla, a wychowawca ich dzieci, który przede wszystkim, jest już dorosły. 

          Wszystko się skończyło, a następna wywiadówka została zapowiedziana na połowę października. Albinos szybko wyszedł z sali, panicznie szukając braci. Powinni być gdzieś niedaleko, bo również ich zebrania się właśnie kończyły. Długo nie musiał ich szukać, ponieważ Ludwig i Roderich byli centralnie na jego widoku. Rozmawiali z jakimś innym facetem, którego w ogóle nie kojarzył, ale nie było to teraz ważne. Podszedł do nich, klepiąc w ramiona i tym samym odganiając nieznajomego mężczyznę. 

          -Coś się stało? - Edelstein nie był teraz za bardzo chętny do rozmowy z kimkolwiek, a rodzice z jego klasy wystarczająco mu udowodnili, że łatwo z nimi nie będzie miał. Wyjątkowo irytujące istoty, bardziej od licealistów. Miliony wymagań, pretensji, pytań oraz propozycji. Przynajmniej mu za to płacili, jednak żadne pieniądze nie były warte jego zdrowia psychicznego. 

          -Jak było na waszych zebraniach? U mnie dość spokojnie, ale pewne osoby mnie skutecznie rozpraszały. - Ludwig mógł podzielić zdanie starszego. Szkoda tylko, że Roderich nie mógł zrobić tego samego. Najważniejsze jest, że udało im się obgadać temat wycieczek szkolnych, a w październiku szykowała się pierwsza. 

          -Mogło być gorzej, nie narzekam. Myślę, że współpraca z rodzicami będzie naprawdę przyjemna i nie będę mógł na nich narzekać. Każde zebranie jest na swój sposób denerwujące, ale nie mogę być wściekły na tych ludzi. Oni też są zdenerwowani. - Możliwe, że blondyn kontynuowałby opisywanie swojego zebrania, gdyby nie jedna kobieta, która się z nim pożegnała, przy tym przybierając zalotny uśmiech. Już wolał zacząć romans z niewiele młodszym od siebie uczniem, niż z o wiele starszą od siebie mamą jednego ze swoich uczniów. 

          -U mnie lepiej nie wspominać. Załamać się można, jednakże jest prawdopodobieństwo na to, że ta grupa rodziców się uspokoi. - Jak dobrze, że miesięcznie była tylko jedna wywiadówka. Może do następnej uda mu się odbudować swoje nerwy. - A dlaczego się rozpraszałeś? - Pytanie na pozór głupie, ale wytłumaczenia by się przydały. 

          -A kogo mam w klasie i kto jest ich rodzicami? Roderich, błagam cię, nie zadawaj głupich pytań. Dziwnie było się tak nagle spotkać z tymi kobietami, szczególnie kiedy zaczęły do mnie się zwracać w taki sposób. To niezręczne. - Beilschmidt oraz Edelstein byli w stanie zrozumieć, co właśnie musiał czuć białowłosy. Mieli nadzieję, że sami nie będą mieli kiedykolwiek jakiejkolwiek interakcji z matkami swoich jeszcze-nie-przyjaciół. 

          -Przepraszam, mają panowie trochę czasu dla nas? - Po rodzeństwie przeszły dreszcze i niemiłe wrażenie tego, że wiedzą kto do nich akurat zagadał. Życie było brutalne, a niektóre wydarzenia do przewidzenia. Magdalena starała się wyjść na uprzejmą panią, Veronica nie musiała udawać swojego pozytywnego nastawienia, jedynie Izabela wyglądała na niezadowoloną. 

Panaceum [aph] [PrusPol GerIta AusHun]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz