Rozdział 15

15 3 1
                                    

Obejmuję go ramionami i zatapiam palce we włosach. Moje serce wali jak młot pneumatyczny, i mam nadzieję, że wcale tego nie słychać. Chociaż sądząc po cichym śmiechu demona, jest inaczej. Moje policzki przybierają barwę dorodnego pomidora. Bughuul, czując, że mam ochotę przestać wykonywać czynność, którą aktualnie wykonuję, jeszcze mocniej przyciska mnie do łóżka i pogłębia pocałunek. Wybudza moje emocje, które od dawna pozostawały w śpiączce. Pożądanie, podniecenie i chęć poznawania swoich granic, a nawet wykraczanie poza nie.

Drżę na samą myśl o barwnej nocy, którą dzisiaj przeżyjemy. Nie chcę tego kończyć, a zostać tak na wieki. To jeden z najlepszych dowodów miłości. Piękna chwila, piękny czas, który razem spędzamy. Żyjemy tu i teraz.

Zahaczam palcami o jego koszulkę i podciągam ją do góry, by zobaczyć dobrze zarysowane mięśnie. Przejeżdżam po nich dłonią jednocześnie przygryzając dolną wargę. Dostaję całusa w czubek głowy, a później w policzek, szyję, dekolt...

Bughuul tak szybko jak się do mnie zbliżył, tak szybko odskakuje. Mam ochotę udusić gagatka, który postanowił nas odwiedzić, i to o drugiej w nocy.

– Pójdę otworzyć – mówi smętnym, niezadowolonym głosem.

Poprawia koszulkę i wychodzi z sypialni zostawiając na pół otwarte drzwi. Gdy nie wraca po kilku minutach, postanawiam sprawdzić, kto przyszedł. Podchodzę do ściany i wychylam delikatnie głowę. Tak wiem, ta kryjówka do najlepszych nie należy, ale halo, moim celem nie jest ukrywanie się. Więc dlaczego nie podejdę bliżej? Tutaj mi wygodniej.

Demon stoi przy drzwiach wejściowych i opiera się o framugę. Nie słyszę dokładnie, ale z kimś rozmawia. Pyta, czy coś się stało, i o co chodzi. Odpowiedź chyba go nie zadowala, ponieważ odsuwa się i wpuszcza „gościa" do apartamentu.

Jako, że owym gościem jest Stephanie nie czuję potrzeby by dalej udawać szpiega. Już mam wychodzić, gdy dziewczyna zakrywa twarz dłońmi i szlochając wypowiada jakieś niezrozumiałe mi słowa. Jej zachowanie tak bardzo mnie szokuje, że zostaję na swoim miejscu.

Demon wyciąga rękę, by dotknąć jej ramienia, ale ta dynamicznie się odsuwa. Oczy przysłania dłońmi, ale to nie powstrzymuje jej łez, które wynajdują ujście, spływają po szyi i spadają na podłogę.

Blondynka jest ubrana w piżamę, co oznacza, że już szykowała się do spania. Być może nawet spała.

Po chwili przykłada dłonie do oparcia od kanapy i upada na kolana. Mój mąż klęka przy niej i kładzie dłoń na jej głowie. To tylko potęguje stan dziewczyny. Może nie płacze głośno, ale wystarczająco intensywnie, by móc stwierdzić, że przyczyną nie jest zwykły koszmar.

– Proszę uspokój się . – Głaszcze ją po włosach. – Wytłumacz mi wszystko na spokojnie.

Tak ciężko jest jej się uspokoić, że ledwo oddycha. Łapczywie nabiera powietrza do płuc i kręci przecząco głową.

Jestem coraz bardziej przerażona sytuacją. Znowu wróciła do picia? A może ktoś złamał jej serce i nie może się z tym pogodzić? No tak czy inaczej, to co widzę, przeraża mnie na tyle mocno, że jedyne co jestem w stanie robić, to patrzeć na rozpaczliwy obrazek.

– Nie potrafię – jąka się jednocześnie łapiąc się za głowę – tego wyrzucić. Starałam się, ale nie jestem w stanie. Chcę żeby nigdy więcej do mnie nie wróciło. Chcę żeby odeszło w cholerę. Dlaczego tak się nie dzieje? Czemu ciągle muszę to znosić? Ile jeszcze? Ja już nie chcę, nie chcę, nie chcę... – histeryzuje.

– Stephanie, dlaczego mówisz mi to dopiero teraz? – pyta załamanym, ledwo słyszalnym głosem. – Nie możesz tak robić, rozumiesz? – Bierze ją w ramiona. – No już, wszystko dobrze, jestem tutaj. – Opiera się plecami o tył kanapy i przyciąga do siebie Steph. – Dlaczego to ukrywałaś? Powinnaś była przyjść z tym do mnie od razu. Nie chcę by wszystko wróciło do stanu początkowego. Nikt nie chce. Przecież wiesz, że wszyscy się martwią.

Wyszłam za demonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz