Rozdział 9

16 3 0
                                    

Jeszcze cztery razy zastanawiam się, czy dobrze postępuję. W końcu do niedawna bałam się być z nią sam na sam, a teraz stoję pod jej drzwiami i czekam, aż mi otworzy. Jest w tym momencie moją jedyną deską ratunku. Mogłabym wrócić do domu, ale straciłabym ostatki honoru, a na to pozwolić nie mogę. Bughuul wydzwania do mnie, co dwie minuty. Nagrał chyba z dziesięć wiadomości głosowych, a w esemesach kazał wracać i bardzo mnie przepraszał. Tak bardzo go kocham, że momentami mam ochotę wlecieć w jego ramiona i nigdy nie pozwolić się wypuścić. Byłoby to jednak dziecinne. Może dobrze nam zrobi kilkudniowa przerwa. Przecież nie oznacza, to rozwodu, a małą odskocznię. Zastanowimy się nad sprawami, które nas frustrują, a gdy będziemy gotowi, to usiądziemy na kanapie i wszystko sobie wytłumaczymy. Tak właśnie zachowują się dojrzałe związki.

– Ally? – W framudze staje niska blondynka w koku. Ociera oczy ze zmęczenia, po czym dokładnie mi się przygląda.

– Mogę wejść? – Na zewnątrz pada jak z cebry, a ja nie wzięłam nawet parasola. Nie wspomnę o ciuchach, czy portfelu.

Willow wpuszcza mnie chętnie do środka i od razu leci po jakiś ręcznik. Muszę wyglądać jak oferma życiowa. W sumie, to właśnie tak się czuję.

– Nie spodziewałam się twojej wizyty. – Podaje mi ręcznik, którym wycieram włosy.

– Wybacz, ale nie wiedziałam dokąd pójść – wzdycham. – Będziesz zła, jeśli zostanę tutaj na kilka dni?

– No co ty. – Uśmiecha się przyjaźnie. – Cieszę się, że spędzimy razem trochę czasu.

Willow mieszka w dużym domu, urządzonym w nowoczesny sposób. Przeważa tu biel, czerń, jasne drewno i białe światło. Totalne przeciwieństwo willi, z której aktualnie uciekłam. Z przedsionka przechodzimy do salonu, który jest połączony z kuchnią i jadalnią. Dziewczyna prowadzi mnie w głąb swojego domu i każe zostać w jadalni. Po chwili pojawia się z kubkiem soku pomarańczowego i ciastkami. W tym momencie jest mi potrzebny napój wysokoprocentowy i jakaś dobra zagryzka, a nie słodki deser.

– Mieszkasz sama? – pytam, wgryzając się w ciastko z kawałkami czekolady. Są jeszcze ciepłe, a nadzienie wręcz rozpływa się w ustach.

– Z tatą – odpowiada. – Jest dość specyficzny, więc już z góry cię za niego przepraszam.

Jak na zawołanie, w przedpokoju pojawia się mężczyzna z kilkudniowym zarostem, koszulą w kratę i wysoko postawioną fryzurą.

– Willow, nie mówiłaś, że zaprosiłaś przyjaciółki. – Podchodzi do nas radosnym krokiem. – Jestem Azazel. – Wyciąga dłoń w moim kierunku.

– Chwila. Dlaczego nie chwaliłaś się, że twoim ojcem jest sam Azazel – dziwię się. Okazuje się, że Willow obraca się w towarzystwie najpopularniejszych demonów i nic o tym nie wspomniała. Tata Azazel, chłopak Lewiatan, a matka pewnie Wenus.

– Moja córka nie zaprasza zbyt wielu znajomych. Prawdę mówiąc, ostatni raz widziałem ją z koleżanką, gdy była jeszcze małym dzieckiem. Cieszę się, że w końcu sobie kogoś znalazła.

– Tato! – warczy. – Możesz dać spokój Ally?

– Wiedziałem, że skądś cię kojarzę. Jesteś żoną Bughuula? Niedawno braliście ślub, prawda? Ale to było widowisko. Do teraz wszystko wspominam – zachwyca się mężczyzna. Blondynka dostaje białej gorączki. – Chcesz zagrać ze mną na konsoli? Willow nigdy nie chce, a mi już nudzi się tryb singleplayer. Granie z botem komputerowym, to jak picie do lustra. Zero frajdy.

Parskam śmiechem. Moja koleżanka wstaje energicznie i łapie mnie za ramię. Chyba nie chce bym spędzała czas z jej tatą, który swoją drogą wydaje się być naprawdę wyluzowany. Nie rozumiem, o co jej chodzi.

Wyszłam za demonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz