Rozdział 5

17 3 0
                                    

 – I ostatni raz ci powtarzam, że nie miałem o tym zielonego pojęcia! – Tym razem już krzyczy, bo chyba nieźle zagrałam mu na nerwach.

– Ty nigdy o niczym nie wiesz. Zgrywasz niewiniątko, które stoi z boku i tylko bacznie obserwuje, a gdy tylko coś idzie nie tak, to umywasz ręce i udajesz, że sprawa w ogóle cię nie dotyczy.

– A ja myślałem, że chociaż jeden raz uda nam się spędzić miło wieczór.

– Też miałam taką nadzieję dopóki nie dowiedziałam się o reszcie twoich współpracowników. Jeżeli naprawdę miałeś mnie za idiotkę, która o niczym się nie dowie, to wybacz, ale my naprawdę nie mamy o czym rozmawiać. – Ledwo udaje mi się wypowiedzieć ostatnie słowa, bo wszystko, co wylazło z mojej niewyparzonej buzi, powiedziałam na jednym wdechu.

Bughuul zaciska mocniej dłonie na kierownicy i z tego co widzę, to ze wszystkich sił próbuje zdusić w sobie chęć rozwalenia czegoś.

– Kiedy w końcu do ciebie dotrze, że o wszystkim dowiedziałem się w tym samym momencie co ty. Nie masz prawa mnie obwiniać, tylko tego skończonego...

– Daruj sobie – prycham, krzyżując ręce na klatce piersiowej. – Powinnam założyć dziennik, w którym zapisywałabym wszystkie twoje przekręty i sprawy, które przede mną ukrywasz.

– Ally. – Kładzie dłoń na mojej nodze, ale ja gwałtownie się odsuwam. – Wiem, że to źle wygląda z twojej perspektywy, ale uwierz, że gdybym tylko dowiedział się o wszystkim wcześniej, to zapobiegłbym temu. Dodatkowo nie masz powodów do zazdrości, to tylko interesy.

– Wytłumaczmy sobie jedno. – Łapię go za dłoń, którą próbuje objąć mój policzek. – Ja nie jestem zazdrosna. Mam to wszystko w dupie i naprawdę nie chciałam jechać na ten głupi bankiet. Jakbyś jeszcze nie zauważył, nie pasuję do wystawnych przyjęć i obracania się w bogatym towarzystwie... Ale robię to dla ciebie, więc mógłbyś zachować odrobinę przyzwoitości i powiedzieć mi, że dzisiejszego wieczoru dosiądzie się do nas także Olimpia.

Wszystko się posypało po jednej wiadomości od Willow, która dowiedziała się od Lewiatana, że nasi kochani faceci robią interesy z tą przebrzydłą suką. Nie wiem, co skłoniło ich do podjęcia takiej decyzji, ale nie wybaczę tego Bughuulowi. Próbuje mnie przekonać, że o niczym nie wiedział. No co za palant!

Tyle już razy dawałam mu do zrozumienia, że nienawidzę kłamstwa, że się nim brzydzę. Jakoś przeżyłabym informację o byłej mojego męża, która dzisiejszego wieczoru ma podpisać z nim umowę.

– Olimpia narobiła mi takiego gówna w życiu, że musiałbym być skończonym kretynem by ponownie się do niej zbliżać. Lewiatan nie wie, jak wyglądał nasz związek i pewnie dlatego zgodził się na jej warunki. Szkoda, że zapomniał mnie o tym poinformować – mówi poważnym tonem głosu.

– Serio o niczym nie wiedziałeś? – Przełykam gorzko ślinę. Czyżbym znowu zrobiła mu awanturę o nic?

– Naprawdę – śmieje się z tej absurdalnej sytuacji. – To już jest kurwa jakiś cyrk. Wybiję mu wszystkie zęby, gdy będziemy na miejscu.

Wierzę mu pięćdziesiąt na pięćdziesiąt, ale faktycznie, gdy przypominam sobie o rozmowie z Willow, która opowiedziała mi kilka ciekawych faktów o tlenionej blond lali, to dochodzę do wniosku, że Bughuul naprawdę jej po tym wszystkim nienawidzi i związywanie się z nią nawet w pracy, może być dla niego wręcz niewykonalne.

Powinnam go przeprosić. Przez dwadzieścia minut darłam się o nic i pewnie jest mu teraz przykro, a ja mam cholernie wielkiego kaca moralnego.

– Jeżeli będzie możliwe, to odmówię współprace z nią. – Ponownie dotyka mojej nogi, ale uścisk jest niepewny, jakby bał się, że znowu się odsunę.

Wyszłam za demonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz