Rozdział 8

10 3 0
                                    

 – Odetchnij i zastanów się dwa razy zanim zrobisz coś, czego będziesz żałować do końca życia. – Łapię go za rękaw bluzy. – Bughuul! Chociaż raz w życiu mnie posłuchaj, bo dobrze ci radzę. Nerwy tylko pogorszą sytuację. Na pewno jest jakieś sensowne wytłumaczenie, i na pewno je słyszysz, gdy opanujesz swoje emocje, bo aktualnie wyglądasz, jakbyś miał zaraz kogoś zabić.

– Kazałem ci zostać w samochodzie – odpowiada chłodno. – Ty też byś mogła chociaż raz mnie posłuchać.

Ze wszystkich sił próbuję zatrzymać demona, który aż płonie ze wściekłości. Niestety moje szanse są porównywalne z szansami pięcioletniego dziecka. Rezygnuję więc z planu A i szybko wkraczam w plan B, który zakłada zatorowanie mu drogi przed drzwiami.

– Nigdzie nie pójdziesz, dopóki się nie uspokoisz – warczę. – Z góry założyłeś najgorszy scenariusz i kipisz złością.

Bughuul nie wydaje się być przejęty moimi próbami opanowania sytuacji. Łapie mnie w talii i odstawia na bok, niczym porcelanową lalkę. Bez problemu wchodzi na komisariat policyjny, a ja gnam za nim, jakby goniło mnie stado psów.

Może nie powinnam się śmiać, ale gdy moim oczom ukazuje się Milo uwięziony za kratami, po prostu wybucham. Chłopak wstaje, gdy tylko pojawiamy się na komisariacie. Nie wydaje się być przerażony, czy przejęty. Jego mina mówi „co tak długo", a krwawiące rany na twarzy „ktoś mnie naprawdę wkurwił".

Gdy Bughuul dostał telefon od komendanta, z informacją o rzekomym zatrzymaniu chłopaka, myślałam, że to żart. Ale gdy zobaczyłam, że demon jest wściekły, szybko doszłam do wniosku, że nie dość, iż telefon był autentyczny, to jeszcze nie pierwszy.

– Coś ty znowu narobił? – Demon podchodzi do małego pomieszczenia, w którym znajduje się brunet.

– Tak jak zawsze, bójka – odpowiada za chłopaka, komendant. – Naprawdę chciałem już przymknąć oko, ale działo się to podczas nielegalnych wyścigów motorami. Sam rozumiesz... Tu już nawet nie chodzi o pobicie.

– Te same wyścigi, na które zabroniłem ci chodzić?

Wnioskuję, że Milo jest aktualnie w czarnej du...

Chłopak łapie dłońmi kraty.

– Byłem tam tylko obserwatorem, nie jeździłem... A teraz wypuśćcie mnie stąd. Przecież nic wielkiego się nie stało – błaga zniecierpliwiony.

Demon łapie go za nadgarstek i powija rękaw skórzanej kurtki.

– A ten numerek, to co tutaj robi? Sam go sobie namalowałeś? A oko pewnie podbiłeś na treningu... Może spędzisz tutaj dobę...

– Ally. – Milo posyła w moją stronę wzrok, który wyżera mnie od środka. – Możesz mu coś powiedzieć? – Desperacja bije od chłopaka na kilometr.

Jestem w tym momencie tak użyteczna, jak pusta butelka po whisky. Skoro nie udało mi się zatrzymać Bughuula przed wejściem tutaj w takim stanie, to tym bardziej nie uda mi się go przekonać, by odpuścił Milo, który swoją drogą, wygląda jak małe dziecko przyklejone do szyby od sklepu ze słodyczami.

– Jeśli chcesz, to może tutaj zostać – odzywa się komendant. – Prawdę mówiąc, to powinienem go zatrzymać. Jeszcze kilka takich wykroczeń i możesz sobie narobić niezłego bagna, młody.

Bughuul spogląda raz na zamkniętego bruneta, a raz na komendanta, który w lewej dłoni trzyma pęk kluczy.

– Wypuść go.

***

– Czekaj, bo chyba nie rozumiem. Poszedłeś na wyścig i założyłeś się z podejrzanymi typkami o kasę? – Patrzy w tylne lusterko.

Wyszłam za demonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz