Rozdział 31

12 3 0
                                    

 – Ledwie mięło czterdzieści osiem godzin od momentu mojego wybudzenia, a ty już zaczynasz swoje gadanie. – Przewraca oczami. – Chyba położę się z powrotem, bo przynajmniej wtedy nie musiałem wysłuchiwać kazań.

– Nie mów tak... Po prostu jestem na ciebie zły. Coś ty sobie myślał? Że nic się nie stanie, bo milion razy jeździłeś jak wariat? Myślałem, że masz na tyle oleju w głowie, by domyślić się, że wyprzedzanie w takiej sytuacji to gówniany pomysł – denerwuje się demon, chociaż przez cały czas mówi opanowanym tonem głosu.

– Dobrze, dobrze – wzdycha brunet, po czym podpiera się dłońmi o barierki, by poprawić się na łóżku. Widać, że sprawia mu to wiele problemów, ale nie chce niczyjej pomocy. – Możesz zabrać mi kluczyki na następne kilka miesięcy – prycha.

– Już to zrobiłem. Nie spojrzysz na żadne auto przez kolejne tysiąclecie.

Milo robi wielkie oczy, ale chwilę później tylko kręci głową, jakby myślał, że Bughuul żartuje. Tylko że on nie żartuje. Przez ostatnie dwa tygodnie przeżył jeden wielki koszmar i ostatnie czego chce, to powtórki z rozrywki. Zresztą po Milo widać, że pomimo pewnej siebie postawy, w środku trzęsie się na samą myśl o prowadzeniu jakiegokolwiek samochodu.

– A motory posprzedajemy – dołącza do rozmowy Holly, cały czas trzymając swojego chłopaka za rękę.

Dwa dni temu rozegrało się tutaj niezłe widowisko. Choć w pokoju mogą przebywać tylko cztery osoby, całą dziesiątką – wraz z Willow, która przyjechała z Holly – płakaliśmy ze szczęścia, strachu i po prostu by wyrzucić z siebie wszystkie emocje. Wtedy Milo był taki słaby, że choć płakał razem z nami, nie potrafił mówić dłużej niż kilka minut. Wyglądał tak rozpaczliwie. Może jego ciało wcale nie wyglądało, jakby zderzyło się z wielkim tirem, ale jego samopoczucie leżało i kwiczało. Oddychał tak głośno, jakby każda próba zaczerpnięcia powietrza sprawiała mu problem oraz ból. Dodatkowo leki jakie do teraz dostaje bardzo go wyciszają.

Wczoraj próbował podnosić się z łóżka, ale dość szybko został na tym przyłapany. Pielęgniarki naprawdę były na niego złe. Bo chłopak bardzo dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że jeśli wkrótce nie rozpocznie rehabilitacji, może więcej nie postawić kroku. Tak bardzo go to zdeterminowało, że wszyscy wspólnie postanowiliśmy w dzień go pilnować, by przypadkiem nie wpadł na głupi pomysł, jak na przykład spacer po korytarzu.

– Nawet nie wiesz, ile rzeczy ominęło cię w akademii – zaczyna Stephanie, siedzą na łóżku. – Prawie doszło do kolejnej bitwy na jedzenie... ale my nie braliśmy w tym udziały – mówi nagle, gdy zauważa, że Bughuul podniósł jedną brew. – Willow znowu próbowała kogoś zabić na korytarzu szkolnym, profesor Harrington zrobił nam dwie niezapowiedziane kartkówki – jedną za hałas w klasie, a drugą za to, że pierwsza nam nie poszła – no i Ally dostała jedynkę.

– Stephanie! – wściekam się, piorunując ją wzrokiem.

– Znowu? – Demon opiera się łokciem o barierki i podpiera głowę na dłoni. – Zacznij się uczyć – dodaje żartobliwie.

– Nie rozkazuj mi – prycham. – Będę robić to na co będę miała ochotę. – Wskazuję na niego palcem.

– Zaczyna się. – Peter przewraca oczami. – Stary, wracaj szybko do zdrowia, bo nie mam zamiaru codziennie robić dla ciebie notatek.

– Kazałem robić to Emmie – odpowiada dumnie. – Nie obraź się, ale wolę w tym roku zdać, a to, co ty masz w swoich zeszytach nadaje się do śmieci. Zresztą, nie wiadomo kiedy wyjdę. Podobno przenoszą mnie na inny oddział – mówi spokojnie, jakby już z góry zakładał, że tak się właśnie stanie.

Wyszłam za demonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz