22.

1.5K 80 19
                                    

Późnym popołudniem Harry i Louis ruszyli do Doncaster, miasta rodzinnego Tomlinsona. Z początku nie był zadowolony, że to właśnie z nim musi jechać i wcale się do niego nie odzywał.

Kiedy byli już w mieście, Louis pokierował ich do szpitala, gdzie leżała jego mama. Nie widział jej od kilku tygodni. Przecież musiał pracować, żeby uzbiera pieniądze na leczenie.

***

- Dasz radę? - spytał zmartwiony gdy weszli do środka.

- Dam... Ja... Chyba – powiedział poprawiając swój plecak i ruszając na odpowiedni oddział.

- Będę przy tobie tak? Wszystko będzie dobrze - objął go w pasie, delikatnie pocierając biodro szatyna.

– Tak... Dam – westchnął cicho wchodząc do sali powoli gdzie leżała jego matka.

- Louis? - szepnął, gdy wszedł jedną nogą - Zaczekam tu na ciebie.

- Chodź - powiedział łapiąc go za łokieć.

- Jesteś pewny?

- Tak, będzie chciała cię poznać - odparł i podszedł do czytającej książkę kobiety - Cześć mamo.

- Louis - szepnęła - Synku - wyciągnęła ręce w jego stronę - Zmieniłeś się... Jesteś już taki duży...

- To tylko kilka tygodni mamuś - zachichotał cicho podchodząc do niej i łapiąc za rękę ze łzami w oczach - Mam już pieniądze na operację. Będziesz zdrowa - uśmiechnął się ścierając łzy.

- C-co skąd? - rozpłakała się - Louis chyba nie okradłeś banku?

- Nie mamuś, spokojnie... Em to jest Harry. On mi pomógł - zachichotał pokazując jej mężczyznę za nim.

- Dzień dobry pani - uśmiechnął się - Jak się pani czuje?

- Jaka tam pani. Jestem Jay - odparła - witając się z nim uściskiem dłoni - Dobrze... Chociaż czasem powoli tracę siły do tego wszystkiego. Idź Lou załatw to, a potem jedź do rodzeństwa. Oni najbardziej cię potrzebują.

- Proszę się nie martwić - położył dłoń na jej - Teraz już będzie wszystko dobrze - powiedział szczerze - Może ja mógłbym jakoś pomóc? Może zajmę się dziećmi?

- Tylko Louisa się słuchają - zaśmiała się słabo - Lots mówi, że już przechodzą samych siebie. Phoeobe i Daisy się kłócą, Fizzy się buntuje, bliźniaki mają humorki, a mały Mike ciągle pyta gdzie jestem - westchnęła smutno, gdyż dawno nie widziała najmłodszych dziecko.

- Wesoła rodzinka - uśmiechnął się Harry, trochę zazdroszcząc tak licznej rodziny - Niedługo pani... To znaczy wrócisz do rodziny i wszystko będzie tak, jak być powinno - zapewnił.

- Wiem. Dziękuję wam chłopcy - uśmiechnęła się do nich ciepło.

- Zaraz będzie obchód więc dam to lekarzowi. I zaraz pójdę do dzieciaków - odezwał się Louis.

- To ja może zostanę Louis? - spytał - posiedzę z twoją mamą, pogadamy sobie...

- O nie. Jak będą mnie atakować, będziesz moim gorylem - zaśmiał się ciągnąć go do wyjścia.

- Będę twoim rycerzem - zachichotał i wyszli, udajac się do samochodu - Dokąd księżniczko?

- Dwie ulice stąd - wskazał drogę - Te dzieciaki czasem są okropne. Jedynie młody mnie wspiera. Same baby to istna katorga - zaśmiał się wsiadając do auta.

- To nie daleko - uśmiechnął się odpalajac auto - Ciekawe czy cię przebierały i malowały jak byłeś młodszy - poruszył zabawnie brwiami - Może mógłbym zobaczyć jakieś twoje zdjęcia z dzieciństwa - wyszczerzył się w uśmiechu, na co dostał z pięści w ramię od Louisa.

***

Dostałam po ryju, po sesji Liama dla @EsquireEs 🤤😍😍

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Dostałam po ryju, po sesji Liama dla @EsquireEs 🤤😍😍

Mr. Hard część 1 & 2 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz