27. Pogrzeb.

1.6K 44 9
                                    

Spojrzałam na zegarek, na którym była godzina 9. Z Adrienem miałam się spotkać o 9:30 pod moim domem. Aktualnie siedziałam na masce auta jakieś 10 km od miasta. Nie wiem jak tu przyjechałam, bo po prostu szukałam miejsca, gdzie będę sama. Popatrzyłam na moje nadgarstki. W ciągu kilku godzin zdążyły się zrobić sine. Westchnęłam wstając z auta. Pora wracać.

O 9:20 byłam pod domem. Zgasiłam auto i weszłam do domu idąc na górę po walizki. Chwyciłam je oraz telefon, którego nie wzięłam na przejażdżkę i zeszłam na dół. Wyszłam z domu wrzucając walizki do środka. Nie wiem ile czekałam, ale po chwili przyszedł Adrien.

-Jezu, co ci się stało?- popatrzył na mnie z przerażeniem- wyglądasz jak żywy trup.

-I tak też się czuje. Jedziemy?- powiedziałam zmarnowanym głosem i otworzyłam drzwi od auta.

-No jedziemy jedziemy.

Po 20 minutach byliśmy pod lotniskiem. Wysiedliśmy z auta szukając wzrokiem facetów z wczoraj. Stali koło wejścia z walizkami, więc ruszyliśmy z tymi samymi przedmiotami w ich stronę.

-Lot mamy za godzinę. Tu macie bilety- podali nam dwa bilety i po prostu poszli.

Ruszyłam do wejścia z niechęcią i spojrzałam tylko na bilet. Sydney. No jasne mogłam się domyślić.

Po chwili już siedzieliśmy w samolocie razem z tymi góralami. Po 10 minutach wystartowaliśmy. Spędziłam całą drogę patrząc się w szybę i może tylko jedna łza mi poleciała.

Dolecieliśmy bez problemu. Wysiadłam z samolotu i ruszyłam do wyjścia z lotniska. Słyszałam za sobą tylko kroki Adriena i tych gości.

-Teraz pojedziecie z nami do głównej kwatery gangu.

-Nie jedziemy do żadnej kwatery. Przyjechaliśmy tu na pogrzeb i to tyle. Będziemy spać po pogrzebie w hotelu. Na którą pogrzeb i gdzie?

-Na 12 na ulicy 4 września, ale kazali nam przyjechać do kwatery z tobą szefowo.

-To macie problem- chwyciłam Adriena za rękę i ruszyłam w stronę taksówki która właśnie stanęła obok.

-Idziemy?- spojrzałam na drzwi od łazienki i westchnęłam- Adrien siedzisz tam od godziny. Chodź nie mogę się spóźnić.

-Już idę- po chwili usłyszałam odkluczanie zamka i z łazienki wyszedł chłopak w czarnym garniturze i ze stojącymi włoskami.

-Nareszcie- wyszłam z pokoju, a chłopak za mną.

Zamówiłam taksówkę i czekaliśmy. Taksówka przyjechała po 20 minutach. Kiedy powiedziałam adres chłopak popatrzył na mnie dziwnie, ale w końcu tylko wzruszył ramionami i ruszył.

Po 20 minutach stanęliśmy pod jakimś ogromnym budynkiem. Popatrzyłam na taksówkarza i na Adriena.

-To tutaj?

-Tak.

-Napewno?

-Tak na sto procent.

Rozliczyliśmy się z taksówkarzem i wyszliśmy z auta ruszając do wejścia budynku. Po cichu weszłam do środka i ruszyłam wgłąb pomieszczenia. Nigdzie nie było żywej duszy i wszystko do okoła wyglądało tak jakby nikt tego nie ruszał od bardzo długiego czasu. Popatrzyłam na Adriena, który patrzył na mnie niepewnie. Usłyszałam cichy szmer w drugim pomieszczeniu. Ruszyłam w tamtą stronę lekko podtrzymując się ramieniem Adriena. Nagle poczułam jak ktoś chwyta mnie za ramie i przytula do siebie. Skądś znam te perfumy. Nagle mnie olśniło. Tylko jak do chuja?

Dziewczyna spoza ganguOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz