19. Supełki

1.1K 83 42
                                    

__________________________
If teardrops could be bottled
There'd be swimming pools filled by models
Told a tight dress is what makes you a whore
If "I love you" was a promise
Would you break it, if you're honest
________________________

Szósty rok dla Ariany miał być jednym z tych, których wyczekiwała najbardziej. Wreszcie mogła ukierunkować swoją naukę na to, co lubiła najbardziej i z czym wiązała swoją przyszłość.

Postanowiła kontynuować obronę przed czarną magią, z której szło jej stosunkowo dobrze, transmutację, zaklęcia, mugoloznstwo oraz opiekę nad magicznymi stworzeniami. Oczywiście dalej pracowała nad swoją sportową karierą.

Kolejnego dnia, gdy Marisol i Shannon spotkały ją w dormitorium, starała pokazać, że już jest lepiej. Była im także wdzięczna, że nie dopytywały o to, co wydarzyło się podczas dnia poprzedniego.

— Co mamy pierwsze? — spytała Hatway, próbując rozbudzić się kawą. Pamiętała, że rozpoczynały ten dzień wspólną lekcją, lecz zupełnie zapomniała, jaka to była.

— Obrona przed czarną magią i profesor Moody, który raczej do mnie nie przemawia — odpowiedziała jej Mar, zasłaniając dłonią usta, gdyż właśnie żuła śniadanie.

— Rzeczywiście, już lepszy był ten Lupin — stwierdziła Ariana, przeglądając wysłany przez matkę egzemplarz Proroka Codziennego. Typowo dla niej zaczęła od sekcji poświęconej Quidditchowi.

— On był wilkołakiem — dodała szeptem Barett, znacząco spoglądając na nauczyciela, który przekroczył próg sali, rozglądając się przy tym podejrzliwie i popijając ze swojej nieodłącznej manerki.

— A tobie z zielarstwa dorównuje dziewczyna będąca na czwartym roku — zgasiła ją Dennis. Umilkła, zasłaniając dłonią policzki, które momentalnie zrobiły się czerwone. To był cios poniżej pasa.

Szybko dajadły śniadanie. Ariana wepchnęła gazetę do torby i zabrała sobie rogalika na drogę. Nie miała zamiaru spóźnić się na pierwszą lekcję, dodatkowo z nowym nauczycielem.

Po drodze minęła Setta, który męcząc się ze szmaragdowo srebrnym krawatem wyglądał tragicznie. Miał cienie pod oczami, mocno zmierzwione włosy i głęboko przekrwione białka.

— Tak prezentując się, na pewno nie podbijesz serc nauczycieli pierwszego dnia — zatrzymała się, mimowolnie zerkając na przyjaciółki i przyglądając się ich reakcji. Te jednak mrugnęły porozumiewawczo do krukonki, a następnie nie oglądając się odeszły dalej.

Ślizgon zatrzymał się. Musiał zamrugać parokrotnie, by objąć wzrokiem dziewczynę.

— Nie sądziłem, że tak hucznie mnie przywitają. Poszłem spać dopiero nad ranem — ziewnął. Ariana dobrze znała zwyczaje uczniów domu węża. Mimo, że gryfoni byli znani z przemytu do zamku Ognistej Whiskey, to właśnie ślizgoni balowali do rana i słynęli z niegrzecznych rzeczy.

— Poczekaj — szatynka zlitowała się nad nim. Szybkim ruchem związała mu krawat w schludną pętelkę, a za pomocą różdżki i kilku prostych zaklęć, których nauczyła ją mama sprawiła, że miał zwyczajną fryzurę, wyprostowaną szatę oraz brak opuchlizny.

— Dziękuję, jesteś magiczna — stwierdził, uśmiechając się szeroko. Gdzieś tam ze stołu Slytherinu można było usłyszeć nawoływania znajomych chłopaka, lecz ten dalej sterczał w miejscu, co spowodowało, że między parą zaległa niewygodna dla obojga cisza.

— Taaak — przeciągnęła literę, zmuszając się do uniesienia kącików ust. Nie chciała po sobie pokazać, że czuje się niekomfortowo — Za chwilę mam lekcję, także może już pójdę — dodała pośpiesznie. Odwróciła się i nieporadnie na kogoś wpadła, co przypomniało jej o podobnej sytuacji rok temu, tyle że tamta skończyła się porzuceniem jednej z ulubionych koszulek.

Two sides · Oliver Wood ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz