12. Upalna podróż

1.6K 101 19
                                    

________________
Hey, hey, Hailey, won't you save me?

Bittersweet chemistry
I can't escape you anywhere even in my dreams
All that's in my head are pictures of memories,
_________________

Czas w Hogwarcie po egzaminach minął Arianie szybko, a przynajmniej budząc się ostatniego dnia roku szkolnego zupełnie zapomniała o tym, że w ten sam dzień wraca do domu na czas wakacji.

Na szczęście nauczona wstawiania o świcie, gdy tylko pierwsze promienie słońca wzbiły się na wysokość okien wieży Ravenclawu poderwała się i zrzuciwszy z siebie miękką pościel, gorączkowo zaczęła zbierać wszystkie swoje rzeczy. Wszystko następnie wrzuciła do kufra, który przez dłuższy czas, niż samo sprzątanie starała się zamknąć.

Jedyną zaletą tego poranka było to, że gdy Shannon i Marisol zaczęły się budzić, Ariana była już przebrana w czysty mundurek, szatę, w której musiała się stawić na ostatnim śniadaniu oraz wygodne białe trampki, które i tak ukryła pod ciemnym materiałem. Umyła się, rozczesała włosy, które następnie spięła w kucyk, i w znacznie lepszym humorze wróciła do dormitorium przyglądając się, jak jej przyjaciółki robią dokładnie to samo, tyle że niedokładniej i dwa razy szybciej.

- Wiesz, Ari? Uwielbiam to, jak wstajesz przed nami, a następnie potajemnie się śmiejesz, gdy my prawie się spóźnimy na śniadanie - wysapała Hatway, zakładając przezroczyste rajstopy, które wręcz zlewały się z jej skórą. W pewnym momencie pękły tworząc sporej wielkości dziurę i powodując przeciągły jęk Krukonki. Zdjęła je z siebie i rzuciła w kąt pomieszczenia.

- Gdybyś była na moim miejscu też wydawałoby ci się to ciekawe - stwierdziła z rosnącym uśmiechem Dennis.

- Nie gadajcie, tylko pomóżcie mi z tym zamkiem - krzyknęła Marisol, przerywając krótką rozmowę współlokatorek. Męczyła się ona z suwakiem na plecach, który łączył aksamitny materiał czarnej sukienki. Sięgała mniej więcej przed kolano, była prosta, z białym kołnierzykiem i kilkoma złotymi guzikami.

Ariana wyciągnęła swoją różdżkę, którą trzymała w kieszeni szaty, a następnie wymownie nią machnęła, a zamek ubrania jak zupełnie nowy pojechał do góry ułatwiając zadanie Barett.

Posłała szatynce wdzięczne spojrzenia, a następnie z wypiekami na policzkach skupiła się na lakierkach na niewielkim obcasie.

- To co, możemy już iść? - gdy wszystkie trzy były gotowe mogły udać się do wielkiej sali. Ariana ostatni raz w tym roku omiotała wzrokiem pokój, który przez czas w zamku był jej oazą, domem, a następnie zamknęła za sobą cicho drzwi i zbiegła po krętych schodach.

🐦

Po oficjalnym zakończeniu - które co roku wydawało się być takie same - przyszedł czas na podróż pociągiem do domu. Krukonki zajęły jeden z przedziałów i rozłożyły się wygodnie na miękkich kanapach uprzednio otwierając okno, by wpuścić do środka trochę powietrza. Do odjazdu zostało jeszcze trochę czasu, który dziewczyny postanowiły przeznaczyć na rozmowę.

- Gdzie wybieracie się na wakacje? - rozpoczęła Marisol, zajmująca miejsce po prawej stronie pod oknem. Jak dotąd siedziała ona w wręcz idealnej pozycji, która na myśl przywodziła raczej jakąś arystokratkę, którą dziewczyna zresztą nie była, ale Dennis dobrze wiedziała, że już niedługo, gdy pociąg ruszy pozwoli sobie na więcej wygody.

- Pewnie polecimy do Stanów, jak co roku. Mama uwielbia wracać do korzeni i przypominać sobie wszystko- stwierdziła Shannon, rozplątując swoje włosy ze wstążek, którymi rano je przyozdobiła. Mama Krukonki urodziła się na innym kontynencie i w wieku dwóch lat przeniosła się do Londynu, w którym cała rodzina Hatway żyje do dziś. Co roku Shan lądowała na statku do Ameryki, w której spędzała pełny miesiąc chodząc między starymi kamieniczkami, odwiedzając cmentarze, na których prawdopodobnie leżała rodzina dziewczyny czy po prostu zwiedzając.

Two sides · Oliver Wood ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz