35. Przyjaciele i wrogowie

713 56 55
                                    

______________________
Killin' me slowly with the words you wrote
The heart you broke, the you broke, yeah
Callin' my name, I don't wanna stay
But I'm wide awake, I'm wide awake
______________________

Wszystkie wydarzenia związane z Quidditchem wywarły w Arianie niesamowitą złość. Nie sądziła, że dyrektor dopuści do tego, by uczniowie musieli się prosić, by zagrać w najbliższym meczu. Czuła się okropnie, przez co jej oceny widocznie pogorszyły się, a sama dziewczyna nie miała ochoty rozmawiać z nikim. Zaczęła zbliżać się zima, lecz nie pocieszyło to krukonki, która w tym roku miała wrażenie, że wszystko dzieje się nie tak, jak planowała. Chciała już skończyć szkołę i zacząć normalne życie, w którym nikt nie będzie decydował, czy w ogóle wsiądzie na miotłę.

— Ari, dzisiaj jest wyjście do Hogsmeade, idziesz? Nie wiadomo, czy następnym razem Umbridge wyrazi zgodę — spytała Marisol, sprawdzając, czy aby na pewno spakowała wszystkie potrzebne rzeczy do torebki. Zerknęła w stronę łazienki, gdzie Shannon kończyła swój makijaż, a następnie ponownie przeniosła wzrok na drugą z przyjaciółek, która leżała na łóżku, bez celu wpatrując się w sufit.

— I tak nie mam po co — przyznała.

— Przecież zawsze możemy porozmawiać przy kawie. Może spotkasz Setta, albo Eldona! Dawno z nim nie rozmawiałaś, prawda? — zachęciła ją Barett. Nie przypominała sobie sytuacji, by to jej zadaniem było emocjonalne naprawianie przyjaciółek.

— Prawda — zgodziła się Ariana, w końcu odrywając wzrok od rozgwieżdżonej ściany. Mimo, że wizja spotkania z Eldonem brzmiała obiecująco, nie chciało jej się przygotowywać do wyjścia. Cały tydzień pełen nauki i męczących zadań domowych na tyle ją zniechęcił, by poświęciła weekend własnemu łóżku. — Tyle, że nie byłoby prościej, gdyby to oni odwiedzili mnie?

— Nie przesadzaj, wstawaj! Pójdziesz, czy ci się to podoba, czy nie — zdecydowała Marisol, zakładając torebkę na ramię. Shannon dołączyła do niej, unosząc ręce w obronnym geście, gdy krukonka spojrzała na nią z prośbą.

— Nie licz na mnie! Nie zamierzam się z nią kłócić — dopowiedziała. Dennis westchnęła, w końcu decydując się. Wciągnęła sportowe buty i odblaskową kurtkę oraz związała włosy w kucyk, nie zamierzając się nie wiadomo jak przygotowywać. Mimo, że co chwilę spoglądała z grymasem na Barett, była jej wdzięczna, że ta ogarniała także jej życie i starała się, by mimo egzaminów wyglądało normalnie.

Tym razem kontrola zezwoleń i wyjście z zamku trwało zdecydowanie dużej, niż zazwyczaj. Filch, który najwyraźniej polubił nowy system Umbridge, zatrzymywał każdego i sprawdzał jego formularz przynajmniej dwa razy, przez co zniecierpliwieni uczniowie robili wszystko, by wytrącić go z równowagi i przyspieszyć ten żmudny proces.

Całe miasteczko zostało przyozdobione Halloweenowymi ozdobami, które miały przypominać o zbliżającym się wielkimi krokami święcie. Witryny sklepowe zostały ozdobione świecącymi ozdobami, dyniami oraz napisami w krwawym stylu. Miodowe królestwo zamieniło się w krainę strachu i prawie cały asortyment zmieniło na cukrowe szkielety czy inne tematyczne słodycze, na które, jak co roku, był największy popyt.

Krukonki jednak skierowały się w stronę Trzech Mioteł, gdzie miały zamiar w spokoju wypić kawę. Nie miały ochoty na przepychanie się na zakupach, które i tak nie sprawiały im takiej radości, jak kiedyś. Wolały poświęcić ten czas rozmowie lub czytaniu notatek.

— Mam wrażenie, że jestem za stara na Halloween — stwierdziła Shannon, przyglądając się młodszym uczniom Hogwartu, którzy z zaciekawieniem przypatrywali się unoszącym się w powietrzu przedmiotom imitującym duchy.

Two sides · Oliver Wood ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz