37. Patrol znajomych

665 48 40
                                    

_______________________
Got a long list of ex lovers
They'll tell you I'm insane
But I've got a blank space, baby
And I'll write your name
______________________

W końcu nadeszła zima, a z nią ostatnie świąteczne wyjście do Hogsmeade. Mimo, że Ariana nie miała humoru na nic, szczególnie opuszczenie zamku, gdyż każde wydostanie się z dormitorium wiązało się ze spotkaniem z panią Inkwizytor – czarownicą, którą Dennis próbowała zabić wzrokiem, jej przyjaciółki zaciągnęły ją pod pretekstem kupna prezentów.

Od meczu i szlabanu krukonki minął prawie tydzień, lecz owy dzień w głowie dziewczyny powtarzał się ciągle, jakby uświadamiając jej, jak wielką porażkę poniosła. Oczywiście, jej drużyna przegrała. Zastąpiła ją młodsza dziewczyna, która poradziła sobie całkiem nieźle, lecz bez wyraźnych poleceń i harmonii, którą Dennis tworzyła w powietrzu, zaznajomieni z zasadami członkowie domu kruka gubili się, nie umiejąc grać w odpowiednim rytmie. Marisol i Shannon obserwowały to widowisko przez przyciśnięte do twarzy dłonie, a w tej samej chwili Ariana przesiadywała w gabinecie Umbridge długie godziny pisząc magicznym piórem, jedno, to samo zdanie, przez które w końcu posiniała jej ręka. Nigdy więcej nie podniosę głosu na nauczyciela.

— Ruszmy się, chce już mieć to za sobą — pociągnęła przyjaciółki ku najbliższemu sklepowi z ubraniami, lecz te zgodnie stwierdziły, że to nie miejsce na dzisiaj.

— Kochana, nie jęcz. Są święta, niedługo wracamy do domu, w potem czeka nas koniec szkoły — stwierdziła radośnie Hatway, klaszcząc w ręce zakryte czarnymi rękawiczkami.

— Ta, jasne... — minęli zaułek, w którym nie dawno Eldon wyznał jej, że jest Śmierciożercą. Zdążyła już się z tym pogodzić, jednak na widok miejsca, w którym ślizgon niemal wyrzucił z siebie tą wiadomość, poczuła bolesne ukłucie w piersi.

Schowała za uszy pasma włosów, które zdążyły się wymknąć z jej upięcia, a następnie pociągnęła za rękaw kurtki, by zasłonić nim obandażowaną dłoń.

— Może wejdziemy tutaj na chwilę? Kupię mamie lepsze pióro do pracy — szatynka zatrzymała się przez sklepem z artykułami papierniczymi. Weszły po śliskich schodach, a chwilę później stały już w małym pomieszczeniu, w którym większość ścian pokrywały gabloty z futerałami wypełnionymi błyszczącymi piórami.

Shannon zaczęła oglądać poszczególne modele, a zaangażowana Marisol przysunęła się do niej bliżej, by pomóc jej wybrać ten jedyny. Ariana natomiast oparła się o lade, spoglądając przez okno na ulicę. Jeszcze kilka tygodni wcześniejsze szła tam w towarzystwie chłopaka, który utrzymywał z nią kontakt dużej, niż jaki kolwiek wcześniej. Po Secie, jej wakacyjnym zauroczeniu i brutalnej rzeczywistości we wrześniu zrozumiała, że życie wcale nie jest takie kolorowe, jak początkowo myślała. Wierzyła, że przez wiele lat nie znalazła sobie chłopaka, gdyż najzwyczajniej w świecie była zbyt zajęta Quidditchem, by zajmować się innymi sprawami. Koledzy z drużyny byli tylko znajomymi, a krukoni, których miała okazję widywać na lekcjach byli dziwni, lub zdążyli już sobie znaleźć drugą połówkę. Po poznaniu Eldona Crossa myślała, że może szukała w złym domu, lecz nawet on, mimo wielu wspólnych chwil, rozmów i momentów ją zostawił.

— Gotowe — Hatway stanęła obok Dennis pokazując jej pozłacane pióro z lekkimi, czerwonymi przebiciami na matowoczarnej osłonce. Zapłaciła za nie, a następnie chwyciła pakunek, by mogły wrócić na główną ulice.

— To gdzie teraz? Miodowe królestwo, księgarnie? — spytała się Ariana, starając się nie brzmieć tak negatywnie, jak wcześniej. Nie chciała psuć znajomym wyjścia.

— Może herbaciarnia? Wzięłabym coś ciepłego na wynos — stwierdziła Marisol, owijając się szczelniej grubym szalem.

— Jasne, mi też przyda się coś do picia — odpowiedziała jej, zmuszając się do uśmiechu. Jednak gdy znalazły się w bocznej uliczce prowadzącej do kawiarni, Ariana zatrzymała się w pół kroku, momentalnie blednąc.

Two sides · Oliver Wood ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz