21. Krnąbrny Krum

1.2K 80 44
                                    

_________________
Keep your silver, give me that gold
You'll remember when I say
We can be heroes everywhere we go
Keeping us down is impossible
__________________

Ariana Dennis miewała ciche dni, lubiła — jak chyba każdy — czekoladowe żaby oraz, czego inni nie mogli zrozumieć, uwielbiała wstawać ze wschodem słońca. Było to dla niej zupełnie normalne, jak dla Lei pieczenie, a Marisol nauka. Krukonka potrafiła obudzić się wypoczęta, a następnie otulona rześkim powietrzem, rozpocząć dzień, w momencie, gdy jej przyjaciółki zagłębiały się w krainie snów.

Ostatnio wydawało jej się, że jej forma mocno podupadła. Przez zawieszenie treningów oraz brak chęci do zdrowego żywienia stawała się równie monotonna, co reszta uczniów. Śniadanie, lekcje, obiad, popołudniowa sesja w bibliotece i tak bez końca. Po rozmowie z Oliverem Woodem musiała niechętnie przyznać, że jej nastawienie do życia, diametralnie się zmieniło.

Dlatego wraz z rozpoczęciem listopada powróciła do sportu, który w końcu stanowił cząstkę jej życia.

Ubrana w termoaktywne spodnie oraz bluzę truchtała przez błonia od polany, na której zaczynał się Zakazany Las, z powrotem do dziedzińca, obsypanego kolorowymi liśćmi. Po drodze mijała statek należący do dyrektora Durmstrangu. Uczniowie z tej szkoły przybyli na turniej Trójmagiczny kilka dni wcześniej. Dla wielu osób stanowili cud świata, szczególnie Wiktor Krum - znany na całym świecie szukający. Mimo, że Ariana znała na pamięć biografię chłopaka, nie robił on na niej wrażenia.

Na żywo wyglądał gorzej, niż na wielkich billboardach podczas rozgrywek. Miał dużą głowę, wiecznie skrzywiony wyraz twarzy i ciało futbolisty, który ostatnio przyłożył się do pracy. Był młody, lecz jego kariera toczyła się w zawrotnym tempie, czego zawdzięczał talentowi do gry. Krum stanowił ogólny wzor dla innych, lecz Dennis był po prostu obojętny. Według niej nawet nie dorównywał zawodnikom Os. Shearidan i Dickson zawsze będą jej ideałem.

Średniej długości kucyk skakał wokół jej głowy, gdy podczas każdego kolejnego kroku wykonywała miarowe oddechy. Niebo powoli zmieniało swój kolor z pomarańczy na chłodny błękit, a słońce wznosiło się, gdy Ariana zatrzymała się wreszcie nad brzegiem jeziora. Zgięła się w pół, jak zawsze po pokonaniu długiego dystansu i przez chwilę starała się unormować oddech. Włosy opadły jej na twarzy, dlatego nawet nie zauważyła, że ktoś obok niej stoi.

— Cześć. Co tutaj robisz tak wcześnie? — niemal skrzywiła się, gdy do jej uszu dotarł niewyraźny akcent, należący najpewniej do ucznia Durmstrangu.

Uniosła głowę, by chwilę później lekko ją przekrzywić na widok znajomej twarzy. Znajomej jedynie z plakatów.

— Biegam.

Odchrząknęła i przyłożyła zimne dłonie do rozgrzanych policzków, licząc, że w ten sposób je rozgrzeje.

— Od samego rana? — Wiktor Krum, którego nie spodziewała się spotkać samego, dalej naciskał na nią.

— A co w tym dziwnego? — uniosła brwi, choć czuła, że obecność chłopaka w pewien sposób ją stresuje.
Zaczęła się rozciągać, przypatrując przy tym wodzie, która przez noc częściowo zamarzła. Prawie każde okno w zamku było ciemne i osłonięte zasłonami, co jednoznacznie wskazywało, że uczniowie śpią. Do śniadania zresztą zostały jeszcze ponad dwie godziny, więc nie było w tym nic dziwnego.

— Nie myślałem, że spotkam kogoś — Wiktor przeczesał dłonią krótko ścięte, ciemne włosy i rozejrzał się, pozostając gburowaty, jakby Ariana powiedziała coś niemiłego.

Chłopak zaczął się rozgrzewać, natomiast krukonka postanowiła, że na tym zakończy swój poranny trening. Po szybkim prysznicu zmieniła ubrania na codzienne. Gdy wróciła z powrotem do dormitorium zauważyła, że tylko Shannon nie śpi. Krukonka siedziała na swoim łóżku całkowicie otulona kołdrą i nieprzytomnym wzrokiem wpatrywała się w jeden punkt przed sobą. Gdy dostrzegła Ariane, uniosła kąciki ust w definitywnie nieszczerym uśmiechu, co szatynka zauważyła już na pierwszy rzut oka.

Two sides · Oliver Wood ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz