34. Zasady Dolores

739 58 42
                                    

_____________________
Dedicated to
How I'm killing you
Master of puppets
I'm pulling your strings
_____________________

Nie ważne, czy profesor Umbridge przebywała w jednym pomieszczeniu z Arianą, czy być może znajdowała się na drugim końcu zamku. Każdy widok, wspomnienie i wzmienka powodowały, że Dennis czuła ogromną ochotę uderzyć głową w najbliższą ścianę. Poza sposobem nauczania, który czarownica wprowadziła na swoich lekcjach, nowe, absurdalne zarządzenia działały na krukonkę podburzająco.

Zajmując jedną z ławek umieszczonych na tyłach klasy Obrony przed czarną magią czuła, że nie wiele brakuje, by w końcu wyszła i już więcej nie wróciła. Tak miała zdawać egzaminy końcowe? Gdy stara ropucha zabraniała im jakie kolwiek praktyki, uważając, że przepisywanie tekstu jest zdecydowanie lepszą metodą na naukę?

- Po tylu latach, akurat nam musiała się trafić ona? - spytała Shannon, krzywiąc się, gdy końcówka pióra podrażniła jej skórę. Schyliła się i zasłoniła siedzącą przed nią osobą, by profesor nie dostrzegła, że ta ośmiela się na jej lekcji rozmawiać. - Przy niej Lupin to marzenie. Nawet Moody nie wydawał się być taki zły - dodała, udając, że pisze.

Ariana zgodziła się, kiwając przy tym głową. Brakowało jej czasów, gdy myślała o swoim ojcu jako o osobie, która należała do nielicznego grona w zamku, którą naprawdę lubiła. Rozumiał ją, potrafił nauczyć czegoś nowego i nie stwarzał żadnych pozorów, że wie o tym, że przez cały ten czas widuje swoje dziecko. Wtedy myślała o nim jako o wilkołaku, któremu nie poszczęściło się i przez to już do końca życia wypominano mu jego natura. Ariana natomiast uważała, że jego 'groźniejsza' część wcale nie jest ważna, gdy na codzień ma do czynienia z Remusem Lupinem, czarodziejem z krwi i kości.

- Przypomnij sobie Lockhearta. Oddałabym swoją miotłę za lekcje z nim - powiedziała Ariana, co stanowiło dużo niedomówienie, gdyż wszyscy wiedzieli, że nie oddałaby swojej miotły za żadne skarby.

Na szczęśnie lekcja dobiegła końca wraz z dotarciem wskazówki na jej miejsce. Krukonki błyskawicznie opuściły salę, po drodze do Wielkiej Sali wymieniając się kolejnymi uwagami na temat lekcji i zadanych referatów. Usiadły przy stole, przeglądając swoje plany lekcji.

- Przez te wszystkie zadania domowe pewnie nie zdążę na mecz - westchnęła zrezygnowana Dennis, z niechęcią rzucając okiem na stertę papierów. Co prawda tego dnia grali ślizgoni z gryfonami, lecz nie zmieniało to faktu, że szatynka chciała być obecna na jednym z ważniejszych starć tego roku. W głównej mierze to właśnie od tej rozgrywki zależało, jak potoczy się reszta eliminacji.

- Na pewno sobie poradzisz - stwierdziła pokrzepiająco Shannon, pisząc na szybko notatkę, którą miała przygotować na lekcje zaczynającą się za kilka minut. - Najwyższej powiesz, że o czymś zapomniałaś.

Ariana przytaknęła jej, nie do końca uszczęśliwiona z tego powodu. Zgarnęła podręczniki, luźne kartki i zwoje do torby, a następnie szybko żegnając się, udała się na kolejne, tego dnia, lekcje.

🐦

Nikogo nie zdziwiło to, że w momencie meczu niebo stało się szare, a chmury zasłaniające całkowicie słońce zwiastowały deszcz. Nie pocieszało to krukonki, która ostatecznie zdecydowała się nie zrobić kilku zadań domowych, by zdążyć na czas. Obiecała sobie, że wykona je w nocy, w co wątpiła. Ubrana w swoją sportową kurtkę i miękkie rękawiczki bez palców usiadła na jednej ze środkowych belek na trybunach krukonów, z utęsknieniem patrząc na pętle. Przez naukę i egzaminy ograniczała treningi do minimum, a nawet, jeśli brała w nich udział, rzadko kiedy dawała z siebie sto procent.

Two sides · Oliver Wood ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz