Gdy cała trójka stała już przed drzwiami, za którymi miał znajdować się blondyn, wszyscy niemal przymarzli do podłogi i żadne z nich nie potrafiło się ruszyć.
— Taehyun... Wejdź proszę pierwszy — spojrzała na niego pani Choi — Ja chyba muszę się zebrać w sobie.
Kang zrobił pierwszy powolny krok do przodu. Przełknął ślinę, czując, jak praktycznie blokowała mu oddech, po czym wziął głęboki wdech i nacisnął klamkę, wchodząc do środka.
Gdy zobaczył na krześle znajomą osobę, kamień spadł mu z serca, a z jego oczu zaczął płynąć niekontrolowany potok łez.
— Beomgyu — wyjąkał, na co tamten natychmiastowo na niego spojrzał. Na jego twarzy wymalował się milion emocji na raz, których nie sposób było odczytać.
— Taehyun — powiedział, nie wierząc własnym oczom — Jak ty mnie znalazłeś? Zresztą nieważne. Wracaj do domu, jestem wam niepotrzebny.
— Beomgyu? — jednak słysząc ten głos, chłopak zerwał się na równe nogi, a gdy zobaczył w drzwiach swoją rodzicielkę, jego kolana zmiękły.
— Mamusia? — patrzył na nią w osłupieniu. Po chwili rzucił jej się w ramiona, samemu zaczynając płakać. Jednak sam nie wiedział, czy to radość, czy żal — M-mamo...
— Już dobrze synku — wyszeptała, tuląc go do siebie, najmocniej jak mogła.
CZYTASZ
LO$ER | taegyu ✔
Fanfiction━ Gdzie Taehyun uwielbia fotografię, Beomgyu ma dość, a ich spotkanie wywraca wszystko do góry nogami. ━ -- TW // skłonności samobójcze, samookaleczanie ▶2019