t w e n t y n i n e

1.7K 180 17
                                    

Gdy cała trójka stała już przed drzwiami, za którymi miał znajdować się blondyn, wszyscy niemal przymarzli do podłogi i żadne z nich nie potrafiło się ruszyć.

— Taehyun... Wejdź proszę pierwszy — spojrzała na niego pani Choi — Ja chyba muszę się zebrać w sobie.

Kang zrobił pierwszy powolny krok do przodu. Przełknął ślinę, czując, jak praktycznie blokowała mu oddech, po czym wziął głęboki wdech i nacisnął klamkę, wchodząc do środka.

Gdy zobaczył na krześle znajomą osobę, kamień spadł mu z serca, a z jego oczu zaczął płynąć niekontrolowany potok łez.

— Beomgyu — wyjąkał, na co tamten natychmiastowo na niego spojrzał. Na jego twarzy wymalował się milion emocji na raz, których nie sposób było odczytać.

— Taehyun — powiedział, nie wierząc własnym oczom — Jak ty mnie znalazłeś? Zresztą nieważne. Wracaj do domu, jestem wam niepotrzebny.

— Beomgyu? — jednak słysząc ten głos, chłopak zerwał się na równe nogi, a gdy zobaczył w drzwiach swoją rodzicielkę, jego kolana zmiękły.

— Mamusia? — patrzył na nią w osłupieniu. Po chwili rzucił jej się w ramiona, samemu zaczynając płakać. Jednak sam nie wiedział, czy to radość, czy żal — M-mamo...

— Już dobrze synku — wyszeptała, tuląc go do siebie, najmocniej jak mogła.

LO$ER | taegyu ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz