e p i l o g u e

2.1K 200 76
                                    

Późną nocą wszyscy siedzieli już przy stole w domu państwa Kang, w ciszy popijając gorącą herbatę.
Żadne z nich nie wiedziało jak zacząć temat, a nadal nie została wyjaśniona żadna sprawa.

Pani Choi zwróciła należne pieniądze za kradzież drobnych produktów, po czym po ostrzeżeniu policjanta oboje zgodzili się zostać jeszcze na noc.

— Więc — zaczął Taehyun — To chyba pora, żeby wszystko wyjaśnić. Beomgyu? — spojrzał na niego łagodnie — Powiesz nam wreszcie, dlaczego uciekłeś z domu? Swojego domu wpierw.

Starszy z chłopców przetarł twarz dłońmi w zawstydzeniu i zażenowaniu zaistniałą sytuacją.

— Tego dnia... gdy uciekłem z domu, przyznałem się rodzicom, że lubię chłopców — westchnął — Babcia zaczęła krzyczeć, że jestem nienormalny, mama zaczęła krzyczeć na nią, a tata wyszedł z domu z tego wszystkiego. Wtedy wpadłem w panikę i zabrałem mamie trochę pieniędzy z portfela, ubrałem jakąś kurtkę i wyszedłem. Nie wiedziałem, gdzie pójdę, szedłem przed siebie, aż dotarłem na dworzec kolejowy, a tam kupiłem pierwszy lepszy bilet i wsiadłem do pociągu. I tak znalazłem się w Seulu — chłopak cały czas nerwowo bawił się kubkiem — Gdy wysiadłem z pociągu, dotarło do mnie, co zrobiłem i zdałem sobie sprawę, że pewnie rodzice teraz mnie nienawidzą, bo nie ożenię się i nie dam im wnuków, marnując sobie życie z jakimś chłopakiem — jego głos z każdym zdaniem coraz bardziej się trząsł, aż w końcu wulkan wybuchł i blondyn cały zalał się łzami — Stwierdziłem, że nie mam już po co tam wracać i nie mam już nikogo, więc chciałem się zabić — zaszlochał — I wtedy pojawiłeś się ty — spojrzał na Taehyuna — Gotowy mi pomóc. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo mi wtedy zaimponowałeś. Nie znałeś mnie, a jednak przygarnąłeś pod swój dach i zaopiekowałeś się mną. I z czasem zacząłem ci ufać do granic możliwości i zacząłem czuć się przy tobie bezpiecznie — przetarł rękawem twarz, po czym kontynuował — Gdy zdałem sobie sprawę, że z-zakochałem się w tobie poczułem się co najmniej dziwnie i nie chciałem się przyznawać, bo bałem się, że stanie się to samo co w domu, ale to uczucie było silniejsze.
Wtedy, gdy poszedłem po te łyżki, usłyszałem twoją mamę, jak rozmawiała przez telefon i mówiła, że przyprowadziłeś przybłędę. Poczułem się wtedy jak najgorsze ścierwo świata i... później już wiesz.

— Beommie. Nawet nie wiesz, jak bardzo się obwiniam za cały ten dzień. Nie wyobrażasz sobie, jak cierpiałem, bo pozwoliłem by stała ci się krzywda i przestałeś się czuć bezpiecznie — i w tamtym momencie Taehyun pękł — N-nawet nie wiesz, jak boli mnie serce, bo pozwoliłem na twoje cierpienie. Wiem, że p-pewnie nie będziesz chciał mnie już znać, bo straciłeś do mnie zaufanie i jutro wrócisz do swojego domu, ale — głośny szloch wydobył się z ust bruneta — N-Nie udało mi się ci pomóc i p-przepraszam. Tak strasznie Cię przepraszam, ale... nie chcę, żebyś odchodził. Dopiero gdy zniknąłeś, zdałem sobie sprawę, jak wiele dla mnie znaczysz i... i kocham Cię. Najzwyczajniej Cię k-kocham. Przepraszam.

Choi nie mógł nie zareagować. Po całym wylewie uczuć Tae wstał i podszedł do niego, podnosząc go siłą z krzesła i wziął go w ramiona.

— Ja też powinnam przeprosić, bo zrozumiałeś mnie źle Beomgyu. To prawda, na początku miałam Cię za przybłędę, ale rzeczą, której nie usłyszałeś, jest to... Że z czasem zaczęłam traktować Cię jak własnego syna — powiedziała pani Kang, ze wzruszeniem obserwując całe zajście.

— Gyu syneczku — kobieta podeszła do swojego syna — My Cię nie nienawidzimy — powiedziała — To twoja sprawa kogo lubisz i akceptuję to, bo kocham Cię. Jesteś moim małym synkiem — złapała twarz chłopca w dłonie, kciukiem ścierając jego łzy — Tata miał ciężki dzień w pracy i nie chciał słuchać moich kłótni z babcią, więc wyszedł. Ale on też kocha Cię najbardziej na świecie. Babcia może się wypchać, wyprowadzimy się od niej — uśmiechnęła się, biorąc go ponownie w swoje ramiona.

I po tych ciężkich dla każdego z nich tygodniach, wszystko zaczęło się układać. Każde z tej czwórki poczuło ulgę i spokój i co najważniejsze — szczęście. Czy nie tego każdy pragnie w święta?
Beomgyu był już szczęśliwy, w końcu poczuł się na dobre kochany i bezpieczny i wiedział, że przed nim jeszcze długa droga, żeby wyjść z bagna jego niechcianych emocji, ale z takimi osobami w swoim życiu mógł przenosić nawet góry.

_________

a więc takim oto sposobem kończę tę książkę
nawet nie wiecie jak przyjemnie mi się ją pisało, ani razu nie zdarzyło mi się nie wiedzieć co mam napisać w rozdziale
wszystko szło mi tak gładko i jestem z tego dumna
a w kolejce czeka już druga część tej oto książki, a nosi ona tytuł
dum
dum
dum
"DUMMY"!
kocham was ptysie i kocham każdą osobę, która dawała mi gwiazdki i komentowała
nawet nie wiecie jak miło mi się robiło na serduszku widząc te gwiazdki i komentarze
kocham was wszystkich baaaaardzo
do zobaczenia ❤

LO$ER | taegyu ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz