07

2.5K 152 94
                                    

Była już ósma nad ranem, dziś był czwartek, rano było okropnie zimno, była połowa listopada, więc to jest zrozumiałe. Szykowałem się do szkoły, ubrałem zwykłą żółtą bluzę zakładaną przez głowę z kapturem, czarne jeans'y oraz białe skarpetki. Założyłem na stopy szare adidasy, oraz plecak na plecy. Otworzyłem drzwi, i wyszedłem przez nie, kierowałem się na przystanek, na którym czekałem na autobus. W ręce trzymałem mój telefon. Wreszcie wsiadłem oraz pojechałem do znienawidzonej placówki.

Wziąłem głęboki wdech, i wszedłem do szatni, przebrałem moje buty na szkolne oraz wszedłem po schodach do "piekła". Usiadłem na ławce, która była koło klasy w której będę miał pierwszą lekcje, matematyka, a ja nawet nie umiem mnożyć!
Oczywiście większość osób szeptała do siebie, na (prawdopodobnie) mój temat, większość osób myślała, że to ja popełniłem zbrodnie i zabiłem chłopaka, bo przecież kilka godzin wcześniej mi dokuczał!
Siedziałem kilka minut na ławce nic nie robiąc, kiedy zaczęło mi się " nudzić" siedzenie, to najzwyklej w świecie wyciągnąłem telefon (który był wyciszony) z plecaka.

Sprawdziłem godzinę. Dopiero ósma trzydzieści sześć. Mój przyjaciel Tomek jest chory na grypę, więc został w domu, a ja teraz muszę być samotny.
Oczywiście jak zawsze było kilka wiadomości od tego typka, ale teraz to zignorowałem. Sprawdzę później.

Napisałem do mojego najlepszego kolegi, Olejnika.

Ja:

08:37

Co tam, nadal chorujesz?

Nie musiałem długo czekać na odpowiedź, bo dostałem ją niemal od razu.

Debil:

08:37

No, oglądam YT. Napierdala mnie łep jak cholera!

A ja, jak zawsze odpowiedziałem kulturalnie i z klasą:

Ja:

08:38

Nie zesraj się.

I tą cudowną chwilę przerwał dzwonek, niemal momentalnie schowałem do plecaka telefon, oraz oczekiwałem na nauczyciela. Po kilku minutach przyszedł, a ja wszedłem jako ostatni, bo wiele się wciskało przedemnie, i popychało. Usiadłem na moim ulubionym miejscu, czyli przedistatnia ławka koło okna.
Lekcja przebiegała normalnie, ja udawałem, że robiłem notatki bazgroląc coś w brudnopisie.
Coś w połowie lekcji, zaczęła grać piosenka, disco polo, w czym rozpoznałem że to mój dzwonek, sięgnęłem do plecaka, chcąc odrzucić połączenie, ale nauczyciel był szybszy oraz wydarł mi z rąk telefon, klasa zaczęła się śmiać.

– Gówniarzu, nie nauczyłeś się, że wyłącza się telefon na lekcjach?! – krzyknął na mnie, a ja się okropnie przeraziłem, i zbuerało mi się na płacz. – Hmm? Co? – nie mogłem wydusić z siebie ani słowa, pochyliłem głowę w dół. – oho, uczeń liceum nie umie mówić, jeszcze tego nie grali! – popłakałem się, byłem przerażony. Na telefonie nadal grała skoczna piosenka, a na wyświetlaczu pokazała się nazwa:

Psychol Ł.W.

– Bardzo przepraszam..– przerwałem na chwilę zastanawiając się, co mógłbym powiedzieć. - to już się nie powtórzy, obiecuje!

-Hmm, no dobra. Ale następnym razem już Ci nie odpuszczę. – mruknął zdenerwowany.

– Dziękuję.. – powiedziałem cicho pod nosem, wyłączyłem telefon, oraz schowałem do plecaka. Reszta lekcji minęła tak jak wcześniej.

Do moich uszu wdarło się głośne dzwonienie, wstałem z mojego miejsca oraz chwiejnym krokiem (takim jakbym był pijany) ruszyłem w stronę wyjścia.
Wyszedłem jako ostatni.

Wkurzony na stalkera, wyjąłem telefon, i go uruchomiłem. Pierwsze co ujrzałem, to była ta wiadomość:

Psychol Ł.W. próbował(a) się do ciebie dodzwonić.

Ja:

9:34

Dlaczego zadzwoniłeś do mnie w trakcie lekcji? Przez ciebie nauczyciel prawie mi zabrał telefon!

Psychol Ł.W.:

9:35

''Widziałem to, przez niego nie rozpłakałeś :(("..

Przerwałem czytanie SmS'a.
O boże, widział to!
I teraz są dwie możliwości:
Pierwsza:
Chodzi ze mną do klasy
Druga:
Podglądał przez okno

Wróciłem do czytania.

.."kochanie, ale nie przejmuj się.. Ja się nim zajmę ;   )"

Ja:

9:36

W jakim sensie się "zajmiesz"...?

Psychol Ł.W.:

9:36

...

Psychol Ł.W.:

9:37

Zobaczysz, słodziaku  :*

 Stalker | KxK Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz