Prolog

1.2K 39 6
                                    

Poprawiłam pas od futerału na ramieniu, rozejrzałam się po znajdujących się dookoła kawiarniach, które w swoim menu miały nie tylko przepyszne kawy, ale i desery w których głównym składnikiem była czekolada. W końcu kiedyś w tym miejscu prosperowała fabryka czekolady. Skierowałam się do jednej z kawiarni i zamówiłam czarną kawę z mlekiem i do tego słodką przekąskę. Wbiłam widelczyk w czekoladowe brownie, po czym skosztowałam, moje kubki smakowe oszalały, to było wyborne. Taka poezja smaków. Odstawiłam talerzyk na bok i sięgnęłam po kubek. Upiłam łyk.

Zegar na placu wybił czwartą po południu, spojrzałam na leżący obok futerał i walizkę ze sprzętem. Nie wiem jakim cudem wymyśliłam sobie występny uliczne. Nie sądziłam, że kogokolwiek byłby nimi zainteresowany. A jednak. 

Dobiłam kawę do końca, zebrałam swoje rzeczy i skierowałam się do wyjścia z kawiarni. Na klawiaturze wystukałam znany mi numer po czym przyłożyłam słuchawkę do ucha. Na zewnątrz uderzyło mnie gorące powietrze i sprawiło, że przez moment chciałam wrócić do klimatyzowanego wnętrza kawiarni. Spojrzałam na ekran smartphone, gdy włączyła się poczta głosowa. Napisałam krótki sms i schowałam telefon do tylnej kieszeni spodni. W tym samym momencie poczułam, jak ktoś się o mnie obijał, a po chwili coś gorącego na moim brzuchu. Odskoczyłam, jak oparzona, właściwie to byłam oparzona gorącą kawą. Odkleiłam od ciała koszulkę i nie miałam pojęcia co zrobić. Przez myśl przeszło mi morderstwo. Czy za zbrodnię dokonaną w afekcie byłby mniejszy wyrok?

— Przepraszam — usłyszałam męski głos. — Niezdara ze mnie.

— Z grzeczności nie zaprzeczę — mruknęłam i spojrzałam na mojego oprawcę. — Powinieneś zwracać uwagę na to gdzie idziesz — starałam się utrzymać swoje nerwy na wodzy i nie wybuchnąć.

— Wezmę sobie do serca twoją uwagę — uśmiechnął się lekko wyciągając w moją stronę opakowanie chusteczek.

— Dzięki — mruknęłam i zaczęłam wycierać niegdyś białą koszulkę, a później brzuch. Czułam na sobie spojrzenie blondyna, i nie wiedziałam czy bardziej mnie to denerwowało czy podobało. Jego spojrzenie było takie intensywne, a może to przez intensywny kolor jego oczu.

— Grasz?

Spojrzałam zaskoczona na chłopaka, jakby nagle zaczął mówić w innym języku. Dopiero kiedy wskazał na moje rzeczy zrozumiałam o co chodzi.

— Tak i właśnie miałam się rozkładać — odpowiedziałam wciskając do jego ręki zużyte chusteczki. — Dzięki. Przydały się. — Chwyciłam rączkę walizki i ruszyłam w stronę fontanny.

Miałam wrażenie, że czekał na zaproszenie z mojej strony. Odwróciłam się i napotkałam błękitne tęczówki blondyna. Stał w tym samym miejscu z chusteczkami w jednej ręce i pogniecionym kubkiem w drugiej. Dałam znać, żeby szedł za mną, a uniesiony kącik ust odebrałam jako zgodę.

Chłopak rozstawił sprzęt i nawet nie okazał się zielony w te klocki, natomiast ja wyjęłam gitarę i zaczęłam przygotowywać się do występu. Przechodzący ludzie przyglądali się nam, niektórzy pytali za ile zaczynamy, co będziemy grać i mimo że za każdym razem byłam tym zaskoczona, to jednak było to przyjemne uczucie.

Założyłam gitarę i zrobiłam próbę mikrofonu. Przywitałam się z osobami, które zrobiły niewielki krąg, jednocześnie przeprosiłam za swój wygląd, wskazując na osobę, która się do tego przyczyniła. Po drobnym wstępie, szarpnęłam struny wydobywając pierwsze dźwięki „Amsterdam" Imagine Dragons. Już dawno wpisałam ten utwór do listy hitów wszech czasów.

I'm sorry, lover/I'm sorry I bring you down/Well, these days I try/And these days I tend to lie/Kinda thought I was a mystery/And then I thought I wasn't meant to be/You said yourself fantastically/"Congratulations, you are all alone!"* — kiedy śpiewałam ostatnią zwrotkę moje spojrzenie ponownie spotkało się z tym należącym do blondyna. Wpatrywaliśmy się w siebie miałam wrażenie zbyt intensywnie — But the rain won't fall for the both of us/The sun won't shine on the both of us/Belive me when I say, that I wouldn't have it any other way.** — jako pierwsza odwróciłam spojrzenie, kątem oka dostrzegłam jak czule wita się z blond dziewczyną. Zostaje do końca piosenki po czym odchodzi.

Po piątej piosence podziękowałam zgromadzonej widowni za uwagę i zaczęłam pakować sprzęt. Uniosłam głowę, słysząc zbliżające się kroki.

— Poznam historię tej plamy? — zapytał uśmiechnięty brunet.


***
Tak więc mamy prolog nowej historii, drugiej opublikowanej dzisiaj. Chyba oszalałam zaczynając dwie zupełnie różne historie, ale nic jakoś to ogarnę. Mam nadzieję.

Mam również nadzieję, że początek choć odrobinę Was zaciekawił. Nie jestem do końca pewna jak dokładnie będzie wyglądała ta historia ale popłynę, tak sądzę :)
Oby się spodobała.

Dziękuję za poświęcenie swojego czasu na tą krótką część.

Pozdrawiam i do następnego!

*Przepraszam, kochanie/Przepraszam, że cię zasmuciłem/Cóż, ostatnio próbuję/I ostatnio pielęgnuję kłamstwa/Jakoś myślałem, że jestem zagadką/I potem pomyślałem, że nie powinienem być/Powiedziałaś po swojemu fantastycznie/„Gratulacje, jesteś całkiem sam!"

**Ale deszcz nie spadnie dla żadnego z nas/Słońce nie zaświeci dla żadnego z nas/Uwierz gdy mówię, że nie zrobiłbym tego inaczej.

Meet Me On The West Coast || TVD + TO ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz