Dzień trzynasty, czyli jak udawać lekarza przed Hamiltonami

138 25 6
                                    

13.12.1755r.

     DWA DNI TEMU MINĘŁO JEDENAŚCIE MIESIĘCY OD NARODZIN ALEXANDRA HAMILTONA. Był to prawdopodobnie wcześniak — przynajmniej na to wskazywało jego liche ciałko. Nic nie zapowiadało tego, że w późniejszych latach Alexander zasłynie wśród Amerykanów.

     Kade uczył się o nim w szkole, przymusowo obejrzał nawet musical, który, no dobra, w miarę mu się spodobał. Gdy uważnie obserwował niemowlę, przez głowę przechodziły mu zdania składające się na życiorys Hamiltona, co powodowało u niego ciarki i znacznie utrudniało badanie. Właśnie dotykał legendy — co z tego, że była ona tylko bachorem owiniętym w pieluchy?

     — Doktorze, jak miewa się moje maleństwo? — To Rachel Fawcett Lavien, nawet spoko babka. Jej podkrążone oczy były dowodem na to, że nie dane było jej porządnie wypocząć już od dawna.

     Kade nawet nie podejrzewał, że obudzi się w spiżarni Hamiltonów, a próbując uciec z domostwa, natknie się na Jamesa, ojca Alexandra, który weźmie go za lekarza. Nie spierał się z tym jednak — przyznał Jamesowi rację.

     I tym oto sposobem macał teraz boki Alexandra, próbując stwierdzić, czy dziecko jest zdrowe. W swoich czasach za takie metody zostałby wyśmiany, ale małżeństwo wpatrywało się w niego z zafascynowaniem.

     — Jest w jak najlepszym stanie — odparł Kade nieco niższym tonem, by towarzysze nie rozpoznali w nim dzieciaka.

     Hamiltonowie odetchnęli z ulgą, co po chwili zrobił również i chłopak.

     — To wspaniałe wieści... — zaczęła Rachel. — A czy mógłby doktor zbadać także i mnie? Od niedawna gorzej się miewam.

     Momentalnie kolory odpłynęły z twarzy siedemnastolatka; zachciało mu się wymiotować.

     — Co... proszę?

••••••••••

Miało być luźno, ale taką symboliczną datę, jaką jest rok narodzin Alexandra Hamiltona, trzeba było uczcić!

Zegar Szamanów ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz