Dzień szesnasty, czyli jak traktować wąsatych sprzedawców

131 25 1
                                    

16.12.1827r.

     KADE OD RANA BYŁ W ZŁYM HUMORZE. Mimo że w USA panowała przyjazna atmosfera utrzymująca się od nieco ponad sześciu miesięcy (jako iż czwartego lipca tego roku stan Nowy Jork odzyskał niepodległość — plus zbliżała się Wigilia), on szedł brukowaną drogą ze spuszczoną głową, wyciągając przed siebie dłoń. Zaciskał ją w pięść i otwierał, jak gdyby oczekiwał, że naszyjnik, którego ostatecznie nie zabrał Apolonii, się tam pojawi.

     Znowu miał przypływ dobroci i nawet nie spróbował ukraść kobiecie biżuterii. Lamus.

     — ,,Ptaki Ameryki"! ,,Ptaki Ameryki" już teraz za jedyne kilka dolarów! — Wąsaty, otyły facet zagrodził Kade'owi drogę, machając mu przed twarzą książką, na okładce której widniały jakieś kolorowe jaskółki. — Młodziku! Egzemplarz ,,Ptaków Ameryki" możesz kupić już teraz za jedyne...

     — Wsadź sobie pan te ptaki w dupę — warknął chłopak, wpychając ręce do kieszeni. Był w naprawdę kiepskim nastroju, a ten facet nie poprawiał jego samopoczucia.

     Wąsatemu włączył się chyba jakiś tik, bo jego lewa powieka zaczęła mrugać z zaskakującą szybkością, lecz uśmiech na jego twarzy nie miał zamiaru zejść. Przynajmniej nie samodzielnie.

     Widząc przechodzącą nieopodal kobietę, oddalił się tak prędko, jak pozwalała mu oblodzona ścieżka.

     Kade pociągnął nosem, zanurzając podbródek w długim, bawełnianym szalu, który zakupił niecały wiek temu.

     Miał katar. Kolejne cholerstwo, które postanowiło utrudnić mu życie.

Zegar Szamanów ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz